wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 8

- Malfoy do cholery!- od godziny próbowaliśmy z tym idiotą Malfoy'em dekorować Wielką Salę na Noc Duchów. Jednak on nie wyrażał jakiegokolwiek zaangażowania. 
- Co?!
- Może byś tak coś wymyślił?! - nie mieliśmy nic, a uczta miała się zacząć za 3 godziny.
- Granger, ja już coś wymyśliłem. Teraz twoja kolej. 
- O przepraszam cię bardzo. Pryskająca krew na stół Gryffindoru to nie jest pomysł!
- Ale niby dlaczego? 
- Bo mi się nie podoba! Może tak rozlejemy na stół Slytherinu?!
- Nie! 
- No właśnie! - już któryś tam raz przechadzałam się tam i z powrotem z nadzieją, że może w końcu mnie olśni.
- Nie możemy zrobić jakichś klasycznych dekoracji? 
- Klasyczne dekoracje? Nie będę szła na łatwiznę! - Malfoy wyciągnął różdżkę i przy stole nauczycielskim pojawiły się dynie. Następnie wyczarował nietoperze, które zaczęły latać nad Wielką Salą. Sufit zaczarował i był teraz cały czarny.
- I jak?
- Nic pomysłowego. - stwierdziłam. Wyciągnęłam moją różdżkę i wyczarowałam poplamione krwią obrusy, na których znajdowały się gdzie nie gdzie  teraz trupie czaszki. 
- Jak wam idzie? - odwróciliśmy się i zobaczyliśmy wchodzącą McGonagall. - Muszę przyznać, że całkiem dobrze to wygląda. 
- Bardzo się staraliśmy pani profesor. - odpowiedziałam grzecznie. 
- Cieszę się. Panie Malfoy zaraz tu będzie pański ojciec.
- Po co? - odparł bez większego entuzjazmu. 
- Nie wiem. - powiedziała i wyszła. Znów zostałam sama z tym nadętym pajacem. 
- Coś jeszcze dodajemy? - zapytałam. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. - MALFOY! - wrzasnęłam na całą sale. 
- Co? Coś się stało?
- Nie. Pytałam tylko, czy coś jeszcze dodajemy.
- Wydaje mi się, że nic tu więcej nie potrzeba. - zamarłam. Oboje szybko się odwróciliśmy. Zobaczyłam nikogo innego, a Lucjusza Malfoy'a we własnej osobie. 
- Dzi-ee-ń d-ooo-bry. - wyjąkałam. Musiałam strasznie żałośnie wyglądać. 
- Spokojnie panno Granger. Widzę, że odwaliliście kawał dobrej roboty. 
- Co ty tu robisz? - zapytał Draco. 
- Mam sprawę do profesora Snape'a. Nie przeszkadzam wam już. Pracujcie. Synu porozmawiamy później.
- Dobrze. - odpowiedział młody blondyn. Malfoy senior w tym czasie upuścił Wielką Salę. Wpatrywałam się w drzwi, jak głupia. 
- Granger, co mamy jeszcze zrobić? - otrząsnęłam się i spojrzałam na niego.
- Nie wiem. Nic chyba. 
- Wiem, że to dla ciebie szok.
- Co? - cały czas byłam zamyślona.
- Granger, może już sobie to darujmy.
- A tak. Dobrze, - powiedziałam i szybko wyszłam z Wielkiej Sali. Prawie biegnąc dotarłam do mojego dormitorium i rzuciłam się na łóżko.
- Coś się stało?- zapytała Ginny.
- Właśnie nic. I to jest dziwne. - odpowiedziałam i dziwnym trafem zasnęłam.

***
- Miona! - ze snu wyrwał mnie głos Ginny. Szybko zerwałam się z łóżka.
- Co?!
- Zaraz zaczyna się uczta.
- Co?! - krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka. Popędziłam do łazienki, gdzie ogarnęłam włosy i makijaż, po czym nałożyłam na siebie szatę. - Spotkamy się na dole! - krzyknęłam wybiegając z dormitorium. Po 5 minutach znalazłam się w Wielkiej Sali, gdzie był już Malfoy.
- Gdzie ty do cholery byłaś?! Czekam tu już od 15 minut!
- Wybacz zasnęłam. - był zły, ale nie przejęłam się tym. Zaczęłam nerwowo się rozglądać patrząc, czy niczego nie brakuje. Nagle blondyn złapał mnie za ramiona i mną potrząsnął.
- Opanuj się Granger! Wszystko jest tak, jak powinno!- potem zdarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. On mnie przytulił!  Jednak to mnie nie uspokoiło. Po chwili wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam okrążać Wielką Salę.
- Uspokój się już! - te słowa zadziałały na mnie, jak kubeł zimnej wody.
- Jestem spokojna, głupia fretko!
- Ja i ona? To jakieś żarty. - mruknął pod nosem.
- Co ty tam mówisz?
- Nic! - jednak ja usłyszałam. I to bardzo dokładnie. Nagle do środka weszła profesor McGonagall.
- Zaraz zaczynamy ucztę!
- Jesteśmy gotowi- odpowiedziałam. Drzwi się otworzyły i do środka weszli uczniowie. Malfoy wypowiedział zaklęcie i nietoperze zaczęły latać nad naszymi głowami. Usiadłam przy stole Gryfonów obok Ginny.
- Fajnie wam to wyszło. - powiedziała ruda.
- Też mi się podoba. - odpowiedziałam. W tym momencie głos zabrał dyrektor:
- Witajcie moi mili na uczcie z okazji Nocy Duchów. Na początku chciałem bardzo serdecznie podziękować dwójce naszych prefektów naczelnych: pannie Granger i panu Malfoy’owi za udekorowanie Wielkiej Sali. Świetnie się spisaliście. Oświadczam, że w najbliższą sobotę będzie wypad do Hogsmeade. Oczywiście dla klas od trzeciej wzwyż. A teraz zaczynamy ucztę.
Przed nami pojawiły się przeróżne dania. Wszyscy zabrali się do jedzenia. Nałożyłam sobie wszystkiego po trochu i zaczęłam jeść.
- Mionka idziemy razem do Hogsmeade prawda?
- No oczywiście.
- To się cieszę.

***
W końcu nadeszła sobota. Wypad do Hogsmeade. Razem z Ginny byłyśmy już w drodze do wioski. Przyjemnie nam się szło, aż do czasu.
- Popatrz Smoku, czy to nie moja ruda wiewióreczka. - usłyszałyśmy głos Zabini’ego. Odwróciłyśmy się.
- Tak. I szlama Granger. - zawrzało we mnie.
- Malfoy! Gdzie masz swojego Mopsa? Czyżby w końcu zmądrzała?
- A gdzieś się zgubiła po drodze. A ty gdzie masz tego głupiego Grzmotera i Wieprzleja?
- Nie twój interes Malfoy!
- Uuu. Popatrz tylko Diable. Nasza złota trójka się rozpada.
- No Smoku może nasze Gryfoneczki dołączą się do nas.
- Szlama i rudzielec z nami? Zwariowałeś?!
- Właśnie. Nikt nie chce spędzać czasu z nadętą fretką i jego durnym kumplem, - odparłam. Malfoy spiorunował mnie wzrokiem, jednak się tym nie przejęłam i poszłam dalej razem
z Ginny. Nie dogonili nas, więc w spokoju doszłyśmy do wioski.
- To co? Najpierw Miodowe Królestwo? - zapytałam.
- Ok. - weszłyśmy do środka i kupiłyśmy kilka słodyczy. Następnie odwiedziłyśmy jeszcze kilka sklepów, po czym udałyśmy się do Trzech Mioteł. Był tu ogromny tłum, ale jakoś udało nam się znaleźć wolny stolik. Usiadłyśmy przy nim z zamówionym piwem kremowym.
- Jak dobrze, że tych idiotów tu nie ma- powiedziała Ginny.
- No dokładnie. Mam już dość tego pieprzonego Malfoya. Za kogo on się uważa?! Myśli, że jest nie wiadomo kim, ale tak naprawdę jest tylko dupkiem. Może i jest ładny, ale to nie wszystko.
- Eee Miona- gdy zobaczyłam minę Ginny przeraziłam się. Odwróciłam się i ujrzałam Malfoya, który pękał ze śmiechu wraz z Zabinim.
- Słyszałeś Zabini? Jestem cholernie przystojnym dupkiem- ledwo powiedział i wybuchnął znowu śmiechem.
- Wcale nie powiedziałam, że jesteś cholernie przystojny!- krzyknęłam. Oni jednak cały czas się śmiali. 
- Ale pomyślałaś- opanowali się i usiedli koło nas. 
- Co się stało, że szanowny pan arystokrata usiadł z nami?- zapytałam z sarkazmem. 
- Muszę ci zrobić tą przyjemność. Tak bardzo mnie pragniesz.
- Śnisz Malfoy! To co powiedziałam było kłamstwem. My z Ginny mówimy takimi szyframi.
- Jasne Granger. Nie oszukujmy się. Wiem, że jestem prześliczny.
- Nie prawda!- krzyknęłam- Ginny powiedz mu!- spojrzałam w stronę, gdzie siedziała, ale jej tam nie było. Zabini'ego też nie było.
- Widzę, że nasze gołąbeczki poszły pogruchać- posłałam mu gniewne spojrzenie i wstałam. Skierowałam się do wyjścia. Na moje nieszczęście poszedł on za mną. 
- Cholera Malfoy! Nie możesz się odczepić?!
- Nie!- krzyknął. Szliśmy w ciszy do zamku. W połowie drogi odezwał się:
- Wiesz nigdy nie sądziłem, że powiesz mi kiedyś, że jestem szalenie przystojny.
- Grrr. Malfoy nie mówiłam tego do ciebie ! I najlepiej o tym zapomnij !
- Chciałabyś Granger.
- Idiota- mruknęłam pod nosem.
- Co ty tam mówisz?
- Gówno!- przyspieszyłam kroku, jednak on zrobił to samo. W końcu zobaczyłam Hogwart. Szybko przeszłam błonia i znalazłam się w zamku. 
- Ej szlamciu! Nie wściekaj się tak! Złość piękności szkodzi !- wykrzyczał, kiedy zniknęłam za zakrętem. Przeszłam szybko i znalazłam się w bibliotece. Wzięłam jakąś książkę i zaczęłam czytać. Jednak nie mogłam się skupić. Jak ja mogłam się tak zbłaźnić? Jak mogło mi to 
w ogóle przejść przez gardło? Odłożyłam książkę na miejsce i poszłam do mojego dormitorium. Oczywiście tu też nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Na szczęście była już 18, więc poszłam na kolację. W Wielkiej Sali ujrzałam siedzącą przy naszym stole Ginny. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Czemu mnie z nim zostawiłaś?!
- Byliście tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyliście, że wyszliśmy.
- Ale tak się nie robi! Przecież wiesz, że go nie lubię.
- Akurat. 
- Za to widzę, że ty świetnie się dogadujesz z Zabinim.
- Nie żartuj?! Denerwuje mnie jeszcze bardziej.
- Jasne, jasne. Mnie nie oszukasz.
- Dobra. Możemy o tym pogadać kiedy indziej? Nie przy wszystkich?
- Ok- odparłam i zabrałam się za moją sałatkę. Kiedy skończyłam razem z Ginny opuściłyśmy Wielką Salę i udałyśmy się do naszego dormitorium. Przebrałyśmy się w piżamy i zaczęłyśmy plotkować. 
- To może mi powiesz, co robiłaś z Diabełkiem?- zapytałam.
- Nic. Poszliśmy od razu do zamku.
- Jasne, jasne. A przy tym pewnie się obściskiwaliście. 
- NO CO TY?! JA I ON?! Proszę cię!
- Ślicznie razem wyglądacie.
- Tak, jak ty i Malfoy!
- Hah, czyli jednak się zgadzasz!
- Ty też!- oboje wybuchnęłyśmy śmiechem. Ginny wstała i wyciągnęła Ognistą. Nalała do dwóch szklanek i po chwili delektowałyśmy się jej okropnym smakiem.
- Ale dlaczego ty z nim poszłaś?- zapytałam zapełniając sobie kolejny raz szklankę z bursztynowym płynem.
- Powiedział, że chcecie być sami, więc zgodziłam się z nim pójść. 
- Ale twoja mina była bezcenna, jak go zobaczyłaś.
- Tak? Ty pewnie zapadłaś się pod ziemię.
- No. W ogóle nie wiem, jak mi to przez gardło przeszło.
- Nareszcie przyznałaś się, że ci się podoba!
- On mi się wcale nie podoba! Jest ładny, ale jest okropnym idiotą- kiedy zrozumiałam, to co powiedziałam zatkałam sobie usta dłonią. 
- Uuuu. Wiedziałam!
- Teraz ty powiedz co sądzisz o Blaisie!
- Sądzę, że jest idiotą. 
- Ale go lubisz!
- Nie lubię go !
- To chociaż przyznaj, że jest ładny!
-Pff.
- Wiedziałam!
- Ja już z tobą nie gadam. Dobranoc- odstawiła butelkę i poszła spać. Ja zrobiłam to samo. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i nowy rozdział xd Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli macie jakieś pytanie piszcie do mnie na gg : 2426748. Nie wiem, kiedy Magda doda kolejny rozdział, więc musicie uzbroić się w cierpliwość. 

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 7

Ginny
Obudziłam się godzinę przed śniadaniem Hermiony już nie było pewnie znów poszła do biblioteki. Chwyciłam do ręki ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic który postawił mnie na nogi. Założyłam taki zestaw. Do torby spakowałam książki i zabierając ją ze sobą poszła w stronę Wielkiej Sali. Weszłam do środka i podeszłam do naszego stołu zignorowałam wszystkie szepty i spojrzenia niektórych chłopaków co oczywiście było miłe. Usiadłem obok Hermiony która wyglądała oszałamiająco.
-Hej Miona jak super wyglądasz wow tylko po co ta kurtka dziewczyno!
-Dziękuje Ginny ty też wyglądasz super. - rozejrzałam się po sali dużo głównie męskich par oczy wgapiało się w Hermione i mnie.
-Herm gapią się na nas.
-Kto?
-Wszyscy. - mój wzrok napotkał mojego największego wroga Draco on też patrzył w naszą, a raczej Hermiony stronę.
-Herm nie patrz się tam, ale Draco cię obserwuje.
-Co? - podniosła głowę i spojrzała w jego stronę od razu się odwrócił.
-No i co zrobiłaś no nie dałaś chłopakowi nacieszyć oczu. - zachichotałam.
-Ginny czy ty się dobrze czujesz, Malfoy? Tego którego znamy błagam cię. - wywróciła teatralnie oczami.
-Harmiona laska z ciebie i nie dziwie się, że nawet Malfoy na ciebie patrzy.
-Gin odpuść.
-No, ale to prawda.
-A jak tam z Diabełkiem? - uśmiechnęła się złowieszczo.
-A co ma być?
-No jak to co? Pocałunek.
-Wielkie mi rzeczy nawet go nie lubię.
-Jak chcesz, ale on też się na ciebie patrzy.
Odwróciłam głowę w stronę stołu Ślizgonów wyszukałam wzrokiem Diabła. Gdy zauważył, że go zobaczyłam lekko się zarumienił, ale uśmiechnął się promiennie i pomachał dyskretnie. Odwzajemniłam uśmiech i także mu pomachałam. Skończyłam swój posiłek i wyszłam z Wielkiej Sali. Szłam sobie spokojnie korytarzem aż do momentu gdy poczułam, że ktoś łapie mnie za pośladki.
O nie tak nie będzie zaraz temu komuś przywalę.
Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się wysportowana sylwetka wysokiego Ślizgona. Podniosłam głowę żeby mieć lepszy widok, a moim oczom ukazały się charakterystyczne rysy twarzy. Zabini.
-Jak jeszcze raz tak zrobisz to nie ręczę za siebię masz szczęście dzisiaj, ale następnym razem nie będzie tak ciekawie.
-Hej rudzielcu. Chodź lepiej na lekcje bo się spóźnimy. - ruszyliśmy w stronę lochów na Obronę Przed Czarną Magią. - To kiedy powtórzymy nasz poprzedni wypad nad jeziorko?
-Nigdy.
-Co jak to nigdy?
-Normalnie.
-Co? O nie zabiorę cię tam jeszcze zobaczysz.
-W swoich snach.
-Zobaczysz jeszczę będziesz mnie o to błagać.
-Bardzo śmieszne.
-A usiądziesz ze mną?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo siedzę z Hermioną, a poza tym nie lubie cię.
-Lubisz.
-Nie!
-Tak! Odmachałaś mi dzisiaj i się uśmiechnęłam więc mnie lubisz.
-Nie lubię cie!
-Nie lubisz...
-No wła...
-Kochasz mnie.
-Co? Chyba zjadłeś czegoś za dużo.
-Kochasz mnie przyznaj. Jestem taki seksowny, że nie możesz wytrzymać na mój widok i uciekasz.
-Czy ty sobie żarty robisz Zabini? Bo chyba tak, a może to ty Malfoy tylko zaczarowałeś się w Zabini'ego.
-Nie to ja. Przyznaj się, kochasz mnie.
-Prędzej bym kazała Hermionie iść do Malfoy'a i powiedzieć mu, że jest przystojny niż przyznać, że cię ble kocham.
-No to idziemy.
-Pogięło cię? One tego nie zrobi.
-No to usiadź ze mną to dam ci spokój.
-Czemu mam ci wierzyć, że dasz mi spokój?
-Bo ja nie kłamię.
-Ta, a to dobre ty nie kłamiesz? - zaśmiałam się.
-Przysięgam, że wtedy przestanę cię dręczyć. - przyłożył rękę do serca i uniósł dwa palce w górę.
-Chyba wypiłam zepsuty sok dyniowy, ale okej zgadzam się. Ale ty rozmawiasz z Hermioną i jej mówisz, że siedzi z Malfoy'em.
-Dobra, a ty z Draco.
-Odpuszczę sobie tą przyjemność już wolę Hermionę.
-Kurde gdzie moja różyczka ten idiota na pewno będzie chciał mi coś zrobić no gdzie ona jest. - zaczął szukać we wszystkich kieszeniach. - O mam! - wyciągnął przed siebie swoja różdżkę. Dobra idę.
-Powodzenia.
-Nawzajem mała. - puścił mi oczko i odszedł.
Ja chyba oszalałam mam siedzieć z Zabinim? Chyba serio wypiłam zepsuty sok przecież nie zgodziłabym się na to. Hermiona stała pod klasą czekając na nauczyciela podeszłam do niej z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Herm bo jest sprawa.
-Jaka?
-Tylko nie zrób mi czegoś albo najlepiej daj różdżkę.
-Gin o co chodzi?
-Bo narazie tylko dzisiaj no żebyś usiadła z... Malfoy'em?
-Ginny czy ty oszalałaś? Czemu mam z nim siedzieć niby?
-Bo ja siedzę z Zabinim.
-Co, siedzisz z Zabinim?!
-No bo on mi nie chciał dać spokoju i powiedział, że jak z nim usiądę to mi da spokój...
-I nic nie będziesz wiedziała z lekcji.
-Ale ja chce mieć spokój nie rozumiesz mam go już dość!
-I dlatego z nim usiądziesz.
-Jak mi nie da spokoju to z nim nie będę siedzieć.
-Ja z Malfoy'em nie będę siedzieć, a on też się nie zgodzi.
-Grenger siedzimy razem. - usłyszałam obok siebie męski głos.
-Co? - zapytała Hermiona.
-No siedzimy razem Diabełek chce sobie z Rudzielcem usiąść ich miłość kwitnie nie można stać im na drodze.
-Malfoy czy ty się dobrze czujesz jaka miłość? Ja chce go spławić w końcu! - odezwałam się.
-A on ma inne zamiary.
-Gówno mnie obchodzą jego zamiary! - wykrzyczałam - Chce się go pozbyć i już!
-Granger siadamy z tyłu nie będę siedział w pierwszej ławce tak jak ty.
-A skąd wiesz, że ja z tobą chcę siedzieć? - zapytała Hermiona.
-Ze mną każdy chce siedzieć jestem ciacho.
-Ale skromny za grosz nie jesteś.
-To się nazywa szczerość Grenger.
-Nie to się nazywa przechwalanie Malfoy.
-Wchodzić do klasy. - nagle obok nas zjawił się Snape.
Wyszliśmy posłusznie zajęłam miejsce, a zaraz obok mnie pojawił się Blaise.
-Jeśli chcesz się mnie pozbyć to ci się to nie uda kochanie. - odezwał się wprost do mojego ucha.
-Zobaczmy. - odpowiedziałam.
Na lekcji nie dawał mi spokoju cały czas mi coś robił miałam tego dość! Ale jakoś przetrwałam. Kolejne lekcje były spokojne bo siedziałam z Hermioną chociaż dłużyły się bardzo.

Po lekcjach udałam się do biblioteki. Chciałam się poduczyć pewnych rzeczy, bo w końcu jestem w klasie wyżej. Najlepiej lubiłam transmutacje, więc wzięłam potrzebne książki i usiadłam przy stoliku. Zabrałam się za przeglądanie książek. Po chwili dołączyła do mnie Miona.
- Transmutacja?- zapytała siadając obok.
- Tak. Jest najciekawsza - odparłam.
- Najlepiej ci w niej idzie - stwierdziła Herm. Nagle do biblioteki wparowali nasi dwaj znienawidzeni Ślizgoni.
- Granger! Ty znowu przy książkach?
- Tak. A co ci do tego Malfoy?! - widziałam, że Miona cała się gotowała.
- To, że McGonagall kazała nam przyjść do niej.
- Po co?
- Nie wiem. Rusz się!- niechętnie wstała i poszła z blondynem. Na szczęście ten głupi, durnowaty Zabini poszedł szukać jakiś książek i miałam spokój. Ciekawe, z czym on miał problemy. Kurde musiałam zacząć
 o nim myśleć?! Szybko odgoniłam te myśli i zajęłam się transmutacją.
- Cześć Ginny- obok mnie usiadł Dean.
- O cześć Dean. Co tam u ciebie?- spytałam odrywając się od książek.
- Wszystko okej. A u ciebie?
- Też wszystko dobrze.
- Słuchaj może mogłabyś pomóc mi w tej transmutacji?- zdziwiło mnie to pytanie. Zauważyłam, że naszej rozmowie przygląda się ten wyjątkowo upierdliwy Ślizgon.
- Pewnie. Kiedy?
- Może jutro o 15 tutaj?
- Ok - odparłam, co chwilę spoglądając na Zabiniego.
- Dzięki. To do zobaczenia- powiedział i odszedł. Przerwałam przyglądanie się Ślizgonowi i wróciłam do transmutacji.
- To może mi też pomożesz?- przede mną staną:
- Zabini nie wiem, czy zasłużyłeś!
- Ja nie zasłużyłem? Takie ciacho jak ja nie chcesz uczyć? Oj no proszę cię. Ta transmutacja jakoś mi nie wychodzi.
- No dobrze. Siadaj. Czego nie rozumiesz?- uradowany usiadł na przeciwko mnie.
- Wszystkiego- spojrzałam na niego zdziwiona. Na lekcji radził sobie nie za dobrze, ale bez przesady.
- Czytałeś coś z podręcznika?- zapytałam.
- Nie.
- Osłabiasz mnie człowieku. To na co czekasz? - podałam mu podręcznik na otwartej stronie- Masz. Czytaj.
- Nie możemy przećwiczyć tego w praktyce?
- Nie. Najpierw masz to przeczytać- posłusznie zaczął czytać. Ja zabrałam się za analizowanie notatek
z lekcji. Po 5 minutach brunet znowu się odezwał:
- Skończone. Teraz praktyka?
- Co ci tak na tym zależy?- spytałam.
- A nie wiem. - odparł. Powoli zaczął mnie wkurzać. Zresztą on zawsze mnie wkurza.
- Niech ci będzie- i tak zaczęliśmy transmutować po kolei różne przedmioty. Coraz lepiej mu szło. Co było dziwne, bo on nie był za bardzo inteligentny.
- Dobrze mi idzie prawda?- spytał w końcu.
- Mógł byś się bardziej przyłożyć.
- Ale i tak mnie lubisz.
- Nie lubię cię!- krzyknęłam. Zapomniałam, że jestem w bibliotece i pani Pince mnie upomniała. Grzecznie przeprosiłam, co wywołało śmiech u tego durnia- I z czego się śmiejesz?
- Bo wiem, że i tak mnie lubisz.
- Nie prawda!
- Prawda!- nie dawał za wygraną.
- Nie!- wzięłam moje książki i szybko opuściłam bibliotekę. Jednak ten namolny Ślizgon poszedł za mną.
- Moja kochana wiewiórko wiem, że mnie lubisz!- krzyknął na cały głos. Musiałam się zatrzymać i go uciszyć.
- Zamknij się Zabini!- warknęłam i skierowałam się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. On szedł za mną.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Wiewiórko.
- Denerwujesz mnie!- każdy kto koło nas przechodził dziwnie się na nas patrzył. Nie przejmowałam się jednak tym. W końcu dotarłam pod portret Grubej Damy. Już miałam wypowiedzieć hasło, gdy stanął przede mną Blaise. Zbliżył się do mnie i złaczył nasze usta. Pocałował mnie! A ja nie zrobiłam nic, żeby to zakończyć. Trwaliśmy tak przez chwilę, aż w końcu on sobie poszedł. Wypowiedziałam hasło i weszłam do środka cała zaszokowana.
- Głupi idiota- powiedziałam pod nosem.
Jak możliwe, że on mnie pocałował, a ja go nie odepchnęłam? Nie podoba mi się! Nic do niego nie czuję! Nawet go nie lubię!
Weszłam do mojego i Hermiony pokoju jej nie było. Było już dość późno wykąpałam się i przebrałam w moią piżamkę. Chwyciłam do ręki jeszcze notatki z lakcji i prześledziłam je ostatni raz oczami. W pewnym momencie do pokoju weszła Hermiona albo raczej wbiegła i trzesnęła drzwiami.
-Hej Miona co się stało? - zpaytałam siadając na łóżku.
-Co się stało? Ta ta... grrrrrrr nie uwierzysz co McGonagall kazała mi i Draco zrobić! I to jeszcze z nim!
-No mów co?
-Kazała nam przygotować salę na noc duchów!
-No to super uwielbiam noc duchów!
-Ginny, ale ja i Malfoy mamy razem sami to zrobić dlatego, że jesteśmy prefektami naczelnymi naszych domów! Ginny ja mam to z nim zrobić sama co oznacza, że muszę z nim spędzić czas w jednym pomieszczeniu! Ginny ja nie chcę z nim być w jednym pomiwszczeniu! - zrezygnowana usiadła na łóżku.
-Hermiona nie dramatyzuj będzie okej.
-Nie Ginny nie będzie dobrze też byś się  wkurzyła jakbyś miała być z Diabłem w jednym pomieszczeniu.
-O serio akurat przez niego prawie umarłam!
-Ale Diabeł cię lubi, a mnie Malfoy nie!
-Nie przesadzaj sam dzisiaj podszedł do nas i z uśmiechem na twarzy powiedział, że z tobą siedzi.
-Ta, ale i tak jestem wkurzona i co jeszcze mam z nim iść na bal co?
-No w sumie nie zły pomysł ty i Malfoy ładnie byście wyglądali.
-Ginny...
-Okej cofam to.
-Idę pod prysznic i spać.
-Ja też. Dobranoc Miona.
-Dobranoc Gin.
Ułożyłam się wygodnie na swoim łóżku i zasnęłam. Śnił mi się (niestety) Diabeł. Czy on nawet w śnie musi mnie nawiedzać?
*****************************
Wiem jestem okropna pisłam to mega długo jeszcze Ewa mi pomagała ale sie wypalam po prostu tego tyle jest 3 blogi strona na fb i nauka masa nauki sory ;*