sobota, 30 marca 2013

Rozdział 4

Hermiona
-Wszystko się wyjaśni- powiedziała Ginny, kiedy siedziałyśmy u nas w dormitorium.
-Wiem. Jak ktoś mógł być taki wredny? To na pewno ktoś ze Slytherinu.
-Może to Parkinson. Głupia krowa.
-Niedługo się wszystko wyjaśni. Wierzę tylko, że to nie był Malfoy.
-Ja też. Choć może się to wydawać dziwne.
-Chyba pójdę już spać.
-Ja chyba też. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- weszłam do łóżka i próbowałam zasnąć. Czułam się okropnie. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. "Musisz być dzielna Hermiono. Nie daj się!" Chwilę później zasnęłam.

Z niechęcią dałam się namówić Ginny na śniadanie. Niestety nie odbyło się bez wybrania odpowiedniego stroju dla mnie. Ginny ubrała mnie to. A dla siebie to.  Usiadłyśmy przy naszym stole i chcąc, nie chcąc nałożyłam sobie jajecznice na talerz. Zaczęłam jeść.
-Miona, jak się czujesz?
-Dobrze Harry. To przecież nic takiego- próbowałam być twarda. Nawet nie wiem czy mi to dobrze wyszło.
-Uczniowie!- usłyszałam głos McGonaggal- Nikt się wczoraj do mnie nie zgłosił, więc dzisiaj zaczynamy przesłuchiwania. Zaczniemy od uczniów siódmych klas. Pierwszy dom węża. Severusie proszę razem ze swoim uczniami udać się pod mój gabinet. Życzę pozostałym smacznego.
-To na pewno ktoś z nich.
-Harry nic nie wiadomo. Może to nie oni.
-A kto inny? Pewnie Malfoy.
-Nie to nie on.
-Skąd wiesz?
-Bo powiedział, że to nie on.
-Ale ty jesteś naiwna. To na pewno był on !
-Wmawiaj sobie co chcesz Ron! Ja mu wierzę.
-Jak chcesz- odpowiedziałam i odeszłam od stołu. Za mną ruszyła Ginn. Po drodze spotkałyśmy McGonaggal.
-Panno Granger, jak tylko się czegoś dowiem to was poinformuję.
-Dziękuję pani profesor.
-A i obie jesteście zwolnione z zajęć.
-Och dziękujemy- odpowiedziała ruda. Ruszyłyśmy w kierunku naszego dormitorium.
-Cały dzień wolny! Co robimy?
-Wiesz, ja bym chętnie poszła do biblioteki...
-O nie! Zapomnij o bibliotece. Idziemy do naszego dormitorium i urządzimy sobie babską imprezę.
-Skoro musimy.
-Musimy, musimy- ruszyłam za nią. Po 5 minutach siedziałam już na swoim łóżku.
-Chyba muszę się napić.
-Ja też- odpowiedziałam. Ginny wyciągnęłam Ognistą i nalała mi do szklanki.
-Za to, żeby znaleźli winnego.
-Dokładnie- powiedziałam i upiłam łyk bursztynowego napoju.
-Strasznie mnie ciekawi, kto to zrobił. O już ja się odegram.
-Nie przesadzaj. Jeszcze będziemy mieć kłopoty.
-Olać kłopoty. Nie chcesz zemsty?
-Nie no chcę. Ale można to zrobić w inny sposób.
-Niby jaki?
-To zależy od tego kto to zrobił.
-No tak.
-Nalej mi jeszcze.
-Ok- wypiłam całą zawartość, którą mi nalała.
-Wiesz, ja pójdę do tej biblioteki.
-Miona. Choć raz tam nie idź.
-Zaraz wrócę.
-Masz pół godziny.
-Dobra- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Droga do biblioteki była spokojna. Do czasu...
-Granger! Wolno to tak się szlajać po zamku?
-Mogłabym cię spytać o to samo Malfoy!
-Ja wracam z tego głupiego przesłuchania. Przynajmniej z lekcji jestem zwolniony.
-Co? A niby kto cię zwolnił?
-Sam się zwolniłem Granger. Nie chcę mi się iść. Za dużo stresu jak na jeden dzień.
-Nie mów, że stresowało cię przesłuchanie. Przecież podobno nic nie zrobiłeś.
-No i co? I wcale się nie stresowałem. Tak brzmi tylko oficjalna wersja. I poza tym nic ci do tego Granger!
-Jasne, jasne. A teraz wybacz wielki panie arystokrato, ale spieszę się do biblioteki- poczułam  szarpnięcie. Malfoy wepchnął mnie do jakiejś pustej sali i przygniótł mnie do ściany.
-Słuchaj głupia szlamo! Nie pozwolę ci się tak traktować!
-Ja też nie! Więc dopóki nie przestaniesz nazywać mnie szlamą będę cię nazywać tak, jak mi się będzie podobać.
-Jeszcze zobaczymy! Zaraz, zaraz! Czy ty coś piłaś?!
-Nie twoja sprawa Malfoy. A teraz mnie puść!
-Chciałabyś Granger!
-Nie boję się ciebie!- o dziwo puścił mnie i wyszedł z sali. Zrobiłam to samo. Głupi Malfoy. Zepsuł mi cały dzień! No dobra i tak było do bani, no ale on tylko jeszcze bardziej go zepsuł. Nie miałam ochoty już iść do biblioteki, więc wróciłam do Ginny.
-Szybko jesteś. Nie masz żadnej książki. Byłaś w ogóle w tej bibliotece?
-Co? A nie, nie byłam.
-Czemu? I jakaś taka dziwna jesteś.
-Straciłam ochotę...
-Czyżby było to powiązane z Malfoyem?
-Oj Ginny. Czy wszystko co złe to Malfoy?
-Hmm. Raczej tak. Chociaż po ostatniej akcji wynika, że chyba nie wszystko.
-No w sumie.
-Co on ci znowu zrobił.
-Nic. Nie mówmy już o tym.
-Jak tam chcesz. Ale jak coś to mogę mu nogi z dupy powyrywać.
-Sama mogę to zrobić- zaśmiałyśmy się obie, na te słowa.
-Chciałabym to zobaczyć.
-To by dopiero było przeżycie. Powyrywać nogi Malfoy'owi.
-Ja bym jeszcze Potter'owi powyrywała.
-Dobra myśl.
-Najlepiej to wszystkim dupkom.
-Jestem za.
-Nudzi mi się. Do obiadu zostało jeszcze trochę czasu. Co robimy?
-Sama nie wiem.
-Tylko mi tu znowu z biblioteką nie wyskakuj.
-Nie zamierzam.
-Ani z czytaniem książek.
-Oj Ginny. Jak ty mnie dobrze znasz.
-Miona nie! Nie będziemy czytać teraz książek. Mamy jeden dzień wolnego, a ty chcesz go zmarnować na naukę? Wstydziłabyś się.
-No, ale przynajmniej zabiłybyśmy czas.
-Już wolę zabijać czas na transmutacji, niż czytając książki.
-Jasne, jasne.
-Czyli czytanie odpada.
-Widocznie. Może chodźmy na błonia.
-Dobry pomysł- wyszłyśmy z naszego dormitorium. Na szczęście po drodze nie spotkałyśmy żadnych niechcianych osób. Usiadłyśmy pod jednym z drzew.
-Fajnie tak sobie czasem posiedzieć pod drzewem.
-Pewnie. Poczytam książkę.
-Wzięłaś ze sobą książkę?
-Tak. A ty sobie w spokoju posiedź.
-Dobra. Dzisiaj ci odpuszczę. Ale tylko dzisiaj.
-Dzięki- odpowiedziałam i wyciągnęłam książkę. Zaczęłam czytać. Bardzo mnie wciągnęłam i nawet straciłam poczucie czasu.
-Miona idziemy na obiad?
-Co? Już jest obiad?
-No tak.
-Ok. Chodź- poszłyśmy do zamku. W Wielkiej Sali już prawie wszyscy byli. Usiadłyśmy przy naszym stole. Głos zabrała McGonaggal.
-Moi drodzy mamy już winnych. Wyciągnięte zostaną konsekwencje. Panno Gramger zapraszam panią do mojego gabinetu po obiedzie. Życzę smacznego.
-Zaraz się dowiemy.
-No. Jedz szybko.
-Ty też.
-Ja nic nie przełknę.
-Daj spokój. Musisz coś zjeść.
-Niby to nic takiego, ale jakoś tak dziwnie się czuje. Zaraz się dowiem kto tak naprawdę mnie nienawidzi.
-Nie przejmuj się tak. Tylko jedz.
-No już dobrze- odpowiedziałam i zajęłam się jedzeniem. Po 5 minutach skończyłam- Idziemy?
-Ok- odpowiedziała. Po chwili stałyśmy już pod gabinetem McGonaggal. Zapukałyśmy i weszłyśmy do środka.
-Witam panno Granger, panno Weasley. Oto nasze winowajczynie- powiedziała i wskazała na Parkinson
i Astorię Grenngrass- Macie coś do powiedzenia pannie Granger?
-Przepraszamy- odpowiedziały równo i ze złością.
-Waszą karą będzie szlaban do końca roku u mnie, wymycie wszystkich toalet w szkole oraz przeproszenie jeszcze raz panny Granger na kolacji, przy całej szkole.
-Co?! To chyba za wiele! Nie przeproszę szlamy przy całej szkole!
-Panno Parkinson proszę się uspokoić!
-Pani profesor na prawdę nie trzeba.
-Ależ trzeba panno Granger. A teraz dziękuje wam, możecie iść. A i jeszcze odejmuje Slyterinowi 200 punktów- wyszłam razem z Ginny z gabinetu. Nie chciałyśmy konfrontacji z Parkinson, więc szybko poszłyśmy do naszego dormitorium.
-Głupie krowy. Czyli to jednak one. Już ja się zemszczę.
-Ginny widziałaś jaką one kare dostały? Nie chcę razem z nimi czyścić toalet.
-Ale chyba chcesz się zemścić?
-No chcę, ale w jakiś łagodny sposób.
-Łagodny sposób. Hmm. Coś można wykombinować.

I tak rozmawiałyśmy do kolacji. Zeszłyśmy do Wielkiej Sali. Zaraz miało się zacząć przedstawienie. Głupia Parkinson i Greengrass. Jeszcze się zemszczę. Kurde, kim ty jesteś i co zrobiłaś z Hermioną? Usiadłyśmy przy stole. Zamieniam się chyba w przeciwieństwo Hermiony, choć dalej lubię się uczyć. Może zaraz zacznie mi się Malfoy podobać. No nie powiem, jest przystojny, ale charakter to on ma paskudny. Co ty Hermiono o Malfoy'u myślisz? Wywal go z głowy! Wywal!
-Proszę o uwagę. Panno Parkinson, panno Greengrass- głos zabrałam McGonaggal. Ślizgonki niechętnie wstały i podeszły do mnie. Wszyscy spojrzeli na nas.
-Przepraszamy Granger za to, że zrobiłyśmy ten plakat.
-Przyjmuję przeprosiny- odpowiedziałam.
-Dziękuję za uwagę. Życzę smacznego.
-Czyli to jednak nie Malfoy. Ale różnicy wielkiej nie ma.
-Widzisz Ron. Mówiłam, że to nie on.
-A skąd wiesz, że on nie był w to zamieszany?
-No nie wiem. Ale co z tego. Zostawmy to już w spokoju.
-Jak chcesz. Ale im nie można wierzyć. Wiesz jaką kare dostały?
-Szlaban do końca roku, czyszczenie wszystkich toalet i minus 200 punktów. No i oczywiście przeproszenie mnie przed całą szkołą.
-No nieźle. Ale to ostatnie to chyba dla nich najgorsza kara.
-Chyba tak. Ale mnie one nie obchodzą.
-Miona nie miałabyś ochoty przejść się ze mną na błonie?
-Wiesz Ron, jakoś nie mam ochoty. Może innym razem.
-Dobrze. Rozumiem.
-Ginny idziemy już?
-Jasne chodź- odpowiedziała. Wyszłyśmy z Wielkiej Sali. Po drodze na nasze nieszczęście spotkałyśmy Malfoy'a i Zabini'ego.
-No Granger przez ciebie Parkinson chodzi wściekła jak osa.
-Mogła nie robić tego plakatu. A tak poza tym Malfoy, to nie obchodzi mnie ta królowa mopsów.
-Królowa mopsów. Podoba mi się.  Może zaczniemy ją tak nazywać, no nie Blaise.
-No ujdzie. Na Greengrass też coś masz?
-O. Tej to by się dopiero przydało.
-Nie mówcie mi więcej o tych pustych idiotkach.
-Pusta idiotka. Pewnie się poryczy, no ale cóż.
-Jakoś mnie to nie obchodzi.
-Wiesz Granger, jakbyś chciała się na nich zemścić, to mam niezłą zemstę.
-Smoku, czy ty mówisz o tym, o czym myślę?
-Tak Diable. To co Granger? Nie dostaniesz za to szlabanu.
-Muszę się zastanowić.
-To się zastanów i daj mi odpowiedź- powiedział i razem z Zabini'm poszli za pewne do lochów.
-Myślisz, że on ma na myśli taką zemstę, taką jak ja?
-Nie wiem Ginny. Mam nadzieję, że nie.
-Czemu?
-No co ty? Ja i Malfoy?
-Słodko byście razem wyglądali.
-Ginny, co ty w ogóle mówisz?! Ja i Malfoy?!
-Gdyby nie ten jego charakter, to może by coś było.
-Ale niestety on jest taki, jaki jest.
-Ha! Czyli jednak ci się podoba!
-Oj Ginny.
-Wiedziałam.
-Przestań!
-Jeszcze nic straconego.

***
I jak wam się podoba. Piszcie komentarze, albo do nas na tt. Nie wiem kiedy będzie następna notka. Magda ma tyle pomysłów i tyle blogów, że aż nie wyrabia xd ♥♥

środa, 27 marca 2013

Rozdział 3

Ginny
Wstałam rano obudzona przez Hermionę, a miałam taką nadzieję, że nie pójdę na zajęcia, no ale nie bo trzeba. Grrrr. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać, mam ciuchy jak dla 5 latki. Podeszłam do szafy Hermiony i u mniej to samo.
-Idziemy na zakupy wyglądamy jak sieroty dzisiaj po lekcjach pójdziemy do Damblydora i zapytamy czy możemy iść.
Jakimś cudem udało mi się wyciągnąć jakieś ubrania. Ubrałam się tak, a Hermiona tak. gotowe ruszyłyśmy na śniadanie gdy dochodziłyśmy do sali zauważyłam Blaisa i Draco idących do wielkiej sali no to czas zacząć.
-Cześć Blaise moje ty słodkie ciacho! - krzyknęłam.
-Ruda! Co ci odbiło? Wiem, że jestem taki wspaniały, że żadna nie może mi się oprzeć, ale że ty ? 
-Oj daj spokój. Dzisiaj jemy z wami. Chodź. - pociągnęłam go do środka.
Gdy weszliśmy razem jeszcze ja trzymałam go za rękę w całej sali słychać było szepty zadowolona usiadłam przy stole Ślizgonów. Wszyscy patrzyli się na nas jak na debili. Zaczęliśmy jeść. Przyszedł Malfoy i usiadł na przeciwko nas.
-Kochanie ubrudziłeś się. - zaśmiałam się cicho i wytarłam kącik ust Diabła.
Boże co ja robię  A no tak próbuję dokopać Malfoy'owi i Potter'owi. Ta głupia Fredka nie zwracała na nic uwagi kurde, ale Harry to co innego cały czas patrzył w naszą stronę i czerwienił się za złości bardzo dobrze mu tak! Te wszystkie głupie dziewczyny patrzyły na nie jakby chciały mnie zabić no nie dziwie, podobno że Malfoy i Zabini to najprzystojniejsi Ślizgoni w całej szkole. Trzeba przyznać brzydcy nie są, ale charakter mają zjebany. Trzeba coś zrobić żeby ta głupia Fredka się wkurzyła to będzie koszmarne, ale muszę to zrobić.
-Diabełku, Kochanie. - powiedział słodko w stronę Zabini'ego.
-Tak? - zapytał odwracając się w moją stronę.
-Za chwilkę wrócę dobrze? - zapytałam.
-Jasne.
-To pa.
Przybliżyłam twarz do jego twarzy i pocałowałam czule. Kierowałam się w stronę drzwi znów było słychać szepty. Gdy drzwi tylko się zamknęły pobiegłam szybko do swojego dormitorium wpadłam do łazienki i zaczęłam pośpiesznie nakładać pastę na szczoteczkę. Fuj, fuj, fuj ja go pocałowałam bleeeee! Szybko myłam zęby. Ohyda jeszcze jego już bym wolała swojego brata chociaż nie chwila nie jednak nie. Spokojnie wróciłam na Wielką Salę i usiadłam obok Diabła teraz już nic nie smakuje więc wypiłam szklankę soku i wyszliśmy. Szliśmy korytarzem w ciszy.
-Dobra teraz jesteśmy sami mów po co to robisz? - zapytał. - To zemsta na Potterze?
-Oczywiście, że nie.
Wpatrywałam się przed siebie i zobaczyłam Harry'ego szybko chwyciłam Blais'a za rękę i przytuliłam się do niego. Zaczęłam cicho chichotać żeby to jakoś wyglądało przeszedł obok nas patrząc się na nas jak na debili, ale czerwony się zrobił i o to chodzi.
-Dobra to już wiem chodzi o Pottera tego dupka. I jeszcze o Smoka tak?
-Nie nie chodzi o żadnego z nich.
-To o kogo?
-O nikogo.
Chwycił mnie mocno za ramie i wciągnął do jakiejś sali.
-Dobra Weasley nie ściemniaj bo z własnej woli nie usiadłabyś przy naszym stole, a co dopiero o całowaniu mnie więc gadaj o co tu chodzi.
-No o nic.
-Ahah czyli tak po prostu się zakochałaś?
-Może.
-Weasley powiem ci jak ja to widzę. Za wylanie na siebie wiadra wody postanowiłaś się odegrać na Malfoy'u i na mnie bo mu pomagałem wiec postanowiłaś udawać moją dziewczynę żeby wkurzyć mnie i Malfoy'a. I jeszcze Potter chciałaś zrobić coś innego, ale jak z tobą zerwał chciałaś jemu też dokopać i udało ci się z dwoma.
-Nie prawda chyba ci się coś w tej twojej główce porąbało do końca Diabełku.
-Weasley! - krzyknął i przygwoździł mnie do ściany. Miałam ochotę krzyczeć i wybiec stąd bo nie wiadomo co mu może strzelić do głowy, ale spokojnie nic mi nie zrobi.
-Tak Diabełku? - uśmiechnęłam się słodko.
-Weasley przyznaj się, że tak właśnie było.
-Ale tak nie było. - powiedziałam zdecydowanie.
-Aha więc nie masz nic przeciwko jak cię pocałuję? - nie odpowiedziałam bo nie zdążyłam bo mnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie natychmiast. - No co przecież się we mnie zakochałaś.
-Dobra kurde masz rację to było żeby was wkurzyć.
-No to udało ci się z dwoma.
-Czemu z dwoma?
-Bo Malfoy jak wyszłaś chciał mnie zabić ze co ja robię, a Potter no to cały czerwony chodzi.
-A ty, nie wkurza ci to?
-Jakoś nie bardzo.
-Dziwny jesteś.
-To u mnie normalne. Jak chcesz wkurzyć Pottera to mogę ci pomóc też go nie lubię.
-Dzięki w końcu mu się odpłacę.
Wyszliśmy z sali ja poszłam w swoją stronę, a Diabeł w swoją. Na transmutacji same nudy jak zwykle. Następna lekcja Obrona przed czarną magią kompletnie zapomniałam, że Zabini pomaga Snape'owi. Ta lekcja też okazała się być nudna bo wszystko wiedziałam chociaż Snape nie mówił tego wcześniej, ale tak to jest jak się jest w pokoju z Hermioną. Zaczęłam bazgrać po swoim pergaminie.
-Panna Weasley się najwyraźniej nudzi, a może zdradzi nam pani jakie zaklęcie powstrzymuje zaklęcie chwilowego zamarznięcia*?
-To jest banalne zaklęcie rozgrzewające, obronne i tarcza ochronna*.
-Skąd to wiesz Wealsley? - zapytał zdziwiony Zabini.
-Mieszkam w jednym pokoju z Hermioną ćwiczyła na mnie.
-To pewnie wie pani jak obronić się przed zaklęciem kości łam*.
-Oczywiście, że wiem.
-No to proszę nam zaprezentować Blaise wypowiesz to zaklęcie, a panna Weasley ma się obronić.
-Co? Ja? O nie bo będę miał ją na sumieniu.
-Przecież wie jak się obronić więc nic jej się nie stanie.
-Jak mnie trafi to ci wybaczam już teraz nie musisz mnie mieć na sumieniu.
-Dobra, ale sama tego chcesz.
-Jasne.
Wstałam z ławki i podeszłam to przodu wszystkie oczy były wpatrzone we mnie i w Zabini'ego. Wyciągnęłam swoją różdżkę a Blaise zrobił to samo. Wskazując na mnie różdżką wypowiedział zaklęcie skutecznie się przed nim obroniłam.
-Bardzo dobrze panno Weasley wydaje mi się, że po raz pierwszy w historii tej szkoły możesz zostać przeniesiona do klasy wyżej.
-To, to w ogóle jest możliwe? - zapytałam z niedowierzaniem.
-Oczywiście, że tak jest pani pierwszą uczennicą która na to zasługuję. Po tej lekcji proszę się zgłosić do dyrektora z prośbą o przeniesienie do klasy wyżej.
-Dobrze.
-A teraz siadaj.
Nie dość, że Snape mnie pierwszy raz w życiu pochwalił to jeszcze mam okazję chodzić do klasy z Hermioną ale super! Lekcja się w końcu skończyła i wyszłam z niej zadowolona. Zatrzymała mnie Puchonka z mojej klasy której nie mogłam przypomnieć sobie imienia.
-Wow, ale masz fajnie będziesz chodzić do klasy ze Smokiem i z Diabłem też bym chciała z nimi chodzić do klasy oni są tacy ładni, a do tego ty chodzisz z Diabłem to już w ogóle. Chciałam ci pogratulować z całego serca.
-Dzięki, ale jeszcze nic nie wiadomo.
-Uda ci się.
-Dzięki.
W podskokach udałam się do gabinetu dyrektora. przed wejściem poczułam czyjąś zimną rękę na ramieniu która wciągnęła mnie do pustej sali. Jak się okazało tą osobą był Malfoy. Przycisną mnie do ściany, a w jego oczach było tyle złości. Bałam się i to strasznie.
-Weasley jeśli ty wciągasz w to Diabła to ja wciągnę twoją szlamią przyjaciółkę i zobaczymy.
-Malfoy odwal się od Hermiony ona nic ci nie zrobiła.
-Wystarczy, że się urodziła.
-Jak możesz być taki okrutny?!
-To moja zaleta kochana. - dotknął delikatnie opuszkami palców mojego policzka zaczął się śmiać i wyszedł.
Podeszłam pod drzwi wypowiedziałam hasło i weszłam do środka.
-Dzień dobry panie dyrektorze.
-Dzień dobry panno Weasley co panią sprowadza do mnie?
-Ja tu w zasadzie z taką dość ważną sprawą.
-No więc słucham.
-Bo dzisiaj na Obronie przed czarną magią pan Snape stwierdził, że bez przeszkód mogę zabiegać o przeniesienie do klasy wyżej.
-Jest pani tego pewna panno Weasley?
-Tak jestem pewna wydaje mi się, że bez problemu mogłabym chodzić do klasy wyżej. W końcu mieszkam z Hermioną, a ona jak się uczy to wszystko powtarza i mi to też wchodzi do głowy i oczywiście ja jestem królikiem doświadczalnym więc wiem dość dużo.
-Ah tak panna Granger no skoro jest panna tego przekonana to od jutra zapraszam na lekcję z panną Hermioną.
-Ojejku serio?
-Oczywiście, że tak życzę powodzenia.
-Dziękuję bardzo a i jeszcze jedno to już prywatna sprawa czy mogłabym dzisiaj z Hermioną wybrać się do wioski na zakupy?
-Oczywiście tylko proszę nie wracajcie późno.
-Dobrze i dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia panno Weasley.
Wyszłam z gabinetu ucieszona i jednocześnie przestraszona. Ucieszona bo idziemy na zakupy i będę chodziła z Hermioną do klasy, a przestraszona dlatego, że Malfoy powiedział, że wciągnie w to Hermionę a to nasza sprawa, a nie Hermiony. Reszta lekcji były nudne jak zwykle w końcu nastała chwila obiadu. Szłam z Hermiona spokojnie i nagle poczułam na swojej talii ręce obróciłam się żeby zobaczyć kto to a to był... Diabeł WTF? A no tak mamy wkurzyć Potter'a.
-To co idziemy wkurzyć Potter'a? - zapytał cały w skowronkach.
-Wiesz co to nie jest dobry pomysł.
-Ale czemu? Ja chce go zobaczyć czerwonego.
-Ej chwila chyba tu czegoś nie rozumiem. - przerwała nam Hermiona.
-Domyślił się, że to ściema. - wyjaśniłam jej.
-Aha rozumiem, a o co chodzi z Potter'em?
-Żeby go wkurzyć i udawać parę jeszcze. - tym razem odpowiedział jej Diabeł.
-Aha no, ale czemu nie? Ginny sama mówiłaś, że chcesz mu dokopać.
-No tak, ale się rozmyśliłam.
-No weź Weasley mam cię błagać na kolanach?
-... - nie odpowiedziałam.
-Proszę chce zobaczyć minę tego Okularnika. Smokowi powiedziałem, że chciałaś go wkurzyć.
-Tak domyśliłam się. - powiedziałam cicho.
-No chodź.
Złapał mnie za rękę i jak dziecko w podskokach podeszliśmy do Wielkiej Sali. Weszliśmy spokojnie do środka znów było słychać szepty.
-Jemy przy twoim stole. - szepnął mi do ucha.
Podeszliśmy do stoły Grifindoru i usiedliśmy na przeciwko Harry'ego i Ron'a.
-Siostrzyczko, a od kiedy ty chodzisz z tym jełopem?
-Ten jełop ma większy poziom IQ niż ty. - dogryzł mu Diabeł.
-A ciebie się pytam? Nie. Więc zamknij ryj!
-Ryj to mają świnie takie jak ty i Potter.
-To odpowiesz mi w końcu? - powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Od wczoraj jakiś problem? - zapytał Diabeł.
-Oh jedno odpowiada za drugie jak słodko, ale nie ciebie pytam.
-No Diabeł już ci odpowiedział od wczoraj.
-Proszę o cieszę! - usłyszałam głos dyrektora. - Pierwszy raz w historii tej szkoły mam zaszczyt ogłosić iż Ginny Weasley od jutra będzie uczęszczała na zajęcia z siódmym rocznikiem. Gratulacje dla Ginny.
Cała sala zaczęła klaskać to takie dziwne uczucie.
-Ginny czemu nic nie mówiłaś będziemy razem chodzić na lekcje, ale super! - wykrzyczała Hermiona przytulając mnie.
-Też się cieszę.
-Ginny kochanie dlaczego nic nie mówiłaś, że będziesz chodziła ze mną do klasy? Tak się cieszę teraz będziemy cały czas razem. - pocałował mnie szybko w usta i przytulił. Znów muszę umyć zęby.
-Jakoś nie było okazji kotku.
Zaczęłam jeść swój obiad.
-No Hermiona zbieraj się dyrektor pozwolił nam wyjść na zakupy do wioski.
-O super no to idziemy. - pociągnęła mnie za rękę i wyszlyśmy.
Szłyśmy powoli do wioski rozmawiając.
-Dokopałaś już Potter'owi i Malfoy'owi czy chcesz to dalej ciągnąć? - zapytała.
-Nie chce i juę nie będę. Fajnie jak Harry tak się wkurza, ale mam już tego dość i jeszcze dzisiaj Malfoy. - muszę jej powiedzieć, że ten dupek chce ja w to wciągnąć.
-Co on ci znów zrobił? - zapytała zaciskając pięść.
-Jak szłam do Dumbledora to on mnie wciągną do klasy i powiedział, że jak ja w to wciągam Zabini'ego to on wciągnie w to ciebie. Przepraszam Hermiona.
-Spokojnie Ginny już tyle razy mi dokuczał przeżyje to nie boj się. - uśmiechnęła się.
Doszłyśmy do wioski i od razy obstawiłyśmy sobie cel "sukienki,bluzki, spodnie, spódnice kupować wszystko i nie uważać ile to kosztuje". Od razu ruszyłam do pierwszego sklepu. Kupowałyśmy wszystko co wpadło nam w oczy. Gdy skończyłyśmy dochodziła 18 postanowiłyśmy wracać bo za niedługo kolacja.
Miałyśmy pełno toreb przy sobie, za pomocą zaklęcia wysłałyśmy je do naszego pokoju.
-Jak nam się to w szafach zmieści to będzie super. - zaśmiałam się.
-Zawsze możemy użyć zaklęcia pomniejszają ego i się zmieści.
-No w sumie, ale pożyczysz mi kiedyś tą niebieska spódnice?
-No jasne, a ty mi ta czerwona sukienkę.
-Jeszcze się pytasz.
Doszłyśmy do zamku i skierowałyśmy się do swojego dormitorium. Wypakowałyśmy wszystkie ubrania kosmetyki, biżuterię i inne i zaczęłyśmy wkładać je do szafy.
-Hermiona masz miejsce bo ja nie.
-Już z ledwością to upycham.
-Trzeba to pomniejszyć.
-Zgadzam się.
Rzuciłyśmy zaklęcie pomniejszające na nasze ubrania i wszystko zmieściło nam się w szafach. Kolacja właśnie się zaczęła wybiegłyśmy z dormitorium i pędziłyśmy w stronę Wielkiej Sali. Po kolacji umyłyśmy się i zmęczone poszłyśmy spać.
Obudziłam się o 7 Hermiona biegała już po pokoju.
-A ty co tak biegasz jakby ci ktoś piórko w tyłek wsadził? - zapytałam śmiejąc się.
-Boje się.
-Czego?
-Malfoy'a...
-Nie martw się nic ci nie zrobi.
-Ale i tak się boję.
-Jak mu walne to ci nic nie zrobi.
-Ginny przemoc niczego nie rozwiązuje.
-No nie wiem.
-Ginny.
-No dobra ja się idę wcisnąć w nowe ciuszki.
Wygrzebałam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w taki zestaw. Gotowa wyszłam zaraz weszła Hermiona i po 15 minutach wyszła była ubrana z miętowe rurki i biały T-shirt.
-Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam.
-Ale o co chodzi?
-Laska wczoraj kupiłyśmy sobie pełno super ciuchów!
-No wiem.
-No właśnie ty mi się w sukienkę wbijaj, a nie w spodnie.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania podałam jej i wcisnęłam ją do łazienki.
-Masz się w to przebrać!.
-No dobra!
Zaraz wyszła wyglądała bajecznie.
-No i to się rozumie teraz wszyscy będą się za tobą oglądać.
-Jakoś dziwnie się czuję.
-Wyglądasz bosko zobaczysz zaraz zagada do nas pełno chłopaków.
-Mi chłopak nie potrzebny.
-No i co z tego, ale zawsze można zobaczyć komu kto się podoba.
Wyszłyśmy z naszego dormitorium i poszłyśmy na śniadanie miałyśmy świetny humor którego nikt nie ma prawa zepsuć. Weszłyśmy na Wielką Salę i zaraz wybuchły szepty.
-No mówiłam. - powiedziałam zadowolona do Hermiony. Ona nie odpowiedziała popatrzyłam na nią a po jej policzku spływała łza patrzyła się w górę. Podążyłam za jej wzrokiem to co zobaczyłam było okropne. To była ona i ja ona cała ubrudzona jakąś zieloną mazią i na głowie miała koronę a ja obok niej też byłam ubrudzona tym czymś i jeszcze ten napis "Królowa szlam i jej podopieczna". Malfoy ta gnida wiedziałam, że jest podły, ale że aż tak? Chwyciłam Hermione za rękę i pociągnęłam ją w stronę stoły Ślizgonów.
-Malfoy! - krzyknęłam na całą salę. Wstał i obrócił się w naszą stronę sprzedałam mu liścia. - Jak mogłeś ty gnido!
-Weasley opanuj się! - usłyszałam głos Zabini'ego jemu też przywaliłam z liścia.
-To wy to zrobiliście przyznajcie się!
-Weasley uspokój się mówiłem, że coś zrobię, ale nie jestem aż takim chamem to nie ja nie wiem kto to, ale nie ja!
-Nie wierze ci tylko ty nazywasz Hermionę szlamą jesteś podły Malfoy nie znam bardziej podłego człowieka od ciebie!
-Tylko, że to nie ja! Większość Ślizgonów tak ją nazywa nie tylko ja!
-Cisza! - usłyszałam głos profesor McGonagall. Jednym skrętem nadgarstka sprawiła, że ten ohydny plakat zniknął. - Ta osoba która przyczyniła się do tego zostanie srogo ukarana więc radze się przyznać! Jeśli nikt dzisiaj nie zgłosi się do mojego gabinetu każda osoba w Hogwarcie będzie przesłuchana i dowiemy się kto to zrobił!
-Malfoy przyznaj się to ty! - krzyknęłam.
-No nie ja nie było mnie wczoraj ani w nocy w Hogwarcie.
-No to słucham jakie masz wytłumaczenie?
-Byłem u ojca tak? A ciebie to gówno obchodzi mówię to tylko dlatego żebyś sobie poszła bo to nie ja zapytaj swojego byłego chłopaka może on coś wie bo ostatnio wasze relacje najlepiej się nie układaj.
-Masz szczęście, że to nie ty.
Odeszłyśmy od ich stołu.
*************************************
Zaraz mi głowa pęknie! Cały dzień źle się czuję ostatkami sił to pisałam żeby było. kto to zrobił dowiecie się już od Ewy mój tt: @madzialena999 jeśli chcecie być informowani to piszcie a jak nie to podajcie gg w komentarzu a no i komentujcie :)

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 2

Hermiona

Obudziłam się dość wcześnie. Ginny jeszcze spała. Dzisiaj wciela w życie ten jej plan. Sama nie wiem czy to jest dobry pomysł. I pomyśleć, że to wszystko przez tego tlenionego, arystokratycznego dupka. Grrr. Jak ja go nienawidzę! Ale.. Nie Hermiono, to jest MALFOY. No dobra już o nim nie myślę. Gorszą rzecz zrobił Harry. Jak on mógł? Przestałam już myśleć o dwóch największych idiotach w szkole i poszłam się wykąpać. Postanowiłam wziąć szybką kąpiel, bo nie chciałam znów o tym wszystkim myśleć. Umyta i ubrana wróciłam do naszego dormitorium. Ginn już nie spała.
- No to co? Dzisiaj zaczynamy zemstę.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale cóż. Twój wybór.
- Och daj spokój. Zabawimy się trochę. Dobra idę się umyć, bo za chwilę śniadanie- powiedziała i ruda i już jej nie było. Po 15 minutach obie byłyśmy gotowe, więc poszłyśmy na śniadanie. Na nasze, choć raczej powinnam powiedzie na moje nieszczęście Malfoy i Zabini właśnie wyłonili się zza rogu. Mogłam tylko patrzeć na to co wyprawia Ginny.
- Cześć Blaise moje ty słodkie ciacho!- wykrzyczała Ginny na cały głos.
- Ruda! Co ci odbiło? Wiem, że jestem taki wspaniały, że żadna nie może mi się oprzeć, ale że ty ? 
- Oj daj spokój. Dzisiaj jemy z wami. Chodź- powiedziała i pociągnęła Zabiniego w stronę drzwi. 
- Szlamo, o co chodzi tej wiewiórze?- zapytał Malfoy.
- Malfoy spadaj!- powiedziała i weszłam do Wielkiej Sali. Nie chciałam siadać przy stole Ślizgonów. Samo to, że Ginny tam siedzi wywołało niezłe poruszenie. Usiadłam przy swoim stole. Od razu dopadł mnie Harry.
- Miona co ona wyprawia?!
- Nie wiem o kogo ci chodzi Harry.
- Nie udawaj. Przecież wiesz, że chodzi o Ginny.
- A o nią. No, ale ona nic takiego nie robi- nie wiem co chciałam przez to osiągnąć, ale przecież nie powiem mu, że to taka zemsta na nim.
- NO PRZECIEŻ ONA ZARYWA DO TEJ GADZINY!- wykrzyczał tak, że cała sala usłyszała.
- Uspokój się. Przecież to nic złego. Nie powinno ci to przeszkadzać.
- Ale to Ślizgon!- do rozmowy wtrącił się Ron.
- No i co z tego? Miłość nie wybiera- wzięłam tosta i ugryzłam go.- A tak poza tym to co cię to Harry obchodzi? Zerwałeś z nią.
- Przecież nie będę z kimś, kogo nie kocham!
- Wiecie co, nie chce mi się z wami gadać- wstałam i odeszłam od stołu. Kiedy wychodziłam z wielkiej sali, ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą. Obróciłam się i odkryłam, że była to ta tleniona fretka Malfoy.
- Puść mnie kretynie!
- Uspokój się szlamo. Mam sprawę- powiedział, po czym wepchnął mnie do jakiejś pustej sali- Ja wiem, że ruda tylko udaje. Tylko nie wiem dlaczego. I ty mi to wyjaśnisz.
- Nie będę ci niczego wyjaśniać. Skoro jesteś taki wspaniały i w ogóle, to się domyśl- zatkałam sobie usta rękami. Ale się wkopałam.
- Hah. Czyli jednak udaje. Nie martw się szlamciu, to będzie miłość stulecia- odparł i zaśmiał się.
- Co ty kombinujesz?
- A co? Chcesz mi pomóc szlamo?
- Tobie? W życiu!
- Jesteś za bardzo ciekawska Granger. Aha i wgl to nikt nie może się dowiedzieć o naszej rozmowie, bo pożałujesz. Rozumiesz?
- Nie jestem głupia Malfoy. I to nie jest twoja sprawa, czy komuś powiem- gdy to powiedziałam, przycisnął mnie do ściany.
- Słuchaj głupia, brudna szlamo. Albo nikomu nie powiesz, a zwłaszcza tej rudej wiewiórze, albo stanie się tobie, albo twoim najbliższym coś złego. Teraz rozumiesz?!
- Tak. Nie powiem. Ale nie dlatego, że się ciebie boje. Co to to nie! A teraz wybacz nie mam czasu rozmawiać z takimi arystokratycznymi dupkami- odpowiedziałam i wyszłam z sali udając się do mojego dormitorium. O nie! Za 20 minut mam transmutacje i to jeszcze ze Ślizgonami. Szybko wbiegłam do mojego dormitorium, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się pod sale. Zostało jeszcze 5 minut. Nagle pod salą pojawili się Zabini z Malfoyem. Oczywiście podeszli do mnie.
- Granger, widziałaś co ta twoja przyjaciółeczka wyprawia?  Może ty też zaczniesz? Tylko nie do mnie, tylko do naszego kochanego Smoczka.
- Zabini, prędzej skoczę z okna, niż zacznę podrywać tego dupka.
- Granger może milej- chciałam już odpowiedzieć, ale w tej chwili drzwi się otworzyły i wyszła McGonagall zapraszając nas do środka. Usiadłam, jak zwykle koło Rona i Harry'ego.
- W tym roku postanowiłam was trochę poprzesadzać. Panie Potter usiądzie pan z panną Parkinson, pan Malfoy z panną Granger, pan Zabini...- i tak poprzesadzała każdego. Ja musiałam usiąść z Malfoyem?! No jeszcze czego. Zła usiadłam koło niego w ostatniej ławce.
- No proszę szlamciu. Znów się spotykamy.
- Malfoy zrób mi tą przyjemność i się nie odzywaj!
- Spokojnie Granger. Nie tak nerwowo.
- Nie denerwuj mnie !- krzyknęłam na całą klasę. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- Panno Granger proszę się uspokoić. Panie Malfoy co pan wyrabia?
- Ja nic...
- W waszym przypadku muszę podjąć radykalne środki. Szlaban, dzisiaj o 20, tutaj. Zrozumiano?
- Tak pani profesor- odpowiedzieliśmy równo.
- I nie chcę słyszeć żadnych krzyków- powiedziała i rozpoczęła normalną lekcję.
- No i  co narobiłeś? Nie dość, że muszę siedzieć z tobą w ławce, to jeszcze mam mieć szlaban z tobą.
- To nie ja wrzeszczałem, jak głupi- do końca lekcji już się nie odzywaliśmy do siebie. Po zakończonych lekcjach poszłam na obiad. Po drodze spotkałam Ginny.
- Cześć Ginn. Jak tam Zabini?
- Świetnie. Harry cały czas chodzi zły. Tylko ten tlenionej fretce to nie przeszkadza. Będę musiała wymyślić coś innego.
- Ginny proszę cię. Nie szukaj kłopotów na siłę. Ja dzisiaj musiałam siedzieć z Malfoyem na transmutacji,
a do tego zarobiłam jeszcze z nim szlaban.
- Co?! Miona, tak mi przykro- dotarłyśmy już pod Wielką Sale- Ja idę to tego głupka. Jak on mnie wkurza. Idziesz ze mną?
- Nie. Ja usiądę przy naszym stole- powiedziałam i podeszłam do stołu Gryfonów. Jak zwykle byli tam Harry i Ron.
- Herm powstrzymaj ją!- jak widać nie potrafił sobie odpuścić.
- Harry, ale co ja mogę. Nie zrobię jej tego. Ona wie co robi. Tak jak już ci mówiłam, nie powinno cię to obchodzić- odparłam oburzona i zaczęłam jeść. Nie odzywał się już. Kiedy skończyłam poszłam do biblioteki. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam odrabiać lekcję. Niestety nie było mi to dane, bo już po 10 minutach usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos:
- Szlama Granger znowu w bibliotece.
- Spadaj Malfoy. Nie widzisz jestem zajęta!
- Widzę, widzę. Chciałem ci tylko przypomnieć, że mamy dzisiaj szlaban.
- Pamiętam, nie musisz mi przypominać. A teraz żegnam- spojrzałam na niego, a on ruszył w stronę drzwi.

***
Była 19:45. Szłam właśnie na ten nieszczęsny szlaban. Po drodze wpadłam na kogoś i się przewróciłam. Ten ktoś podał mi rękę, żebym wstała. Spojrzałam na niego. Okazało się, że był to Zabini.
- Cześć Granger. Ta twoja ruda przyjaciółka nie daje mi spokoju. Powiedz jej, że jak chce mnie do czegoś wykorzystać to niech po prostu powie- przyjęłam jego dłoń.
- Blaise sam jej to powiedz. Tak będzie lepiej.
- A powiesz mi do czego ja jej byłem potrzebny?
- Ja nie wiem czy mogę. Wybacz, ale muszę już iść. Jeszcze się na szlaban spóźnię- powiedziałam
i odeszłam. Kiedy dotarłam pod sale transmutacji Malfoy już na mnie czekał. 
- No proszę Granger. Nie spóźniłaś się.
- Ja zawsze jestem punktualna Malfoy- kiedy to powiedziałam drzwi się otworzyły i wyszła McGonagall.
- Dobrze, że już jesteście. Chodźcie za mną- ruszyliśmy za nią. Po chwili zatrzymaliśmy się przy jakiejś pustej sali- Macie ją posprzątać. Może to was czegoś nauczy. A teraz proszę oddajcie swoje różdżki- wyciągnęłam swoją i podałam ją profesorce. To samo zrobiła ta fretka. Weszliśmy do klasy. Pojawiły się mopy i inne rzeczy do sprzątania- Macie czas do 23. Jak nie będzie wysprzątane, to jutro również będziecie mieć szlaban- powiedziała i opuściła sale. Zostaliśmy sami. 
- Malfoy, rusz się. Nie zamierzam jutro przechodzić tego samego.
- Granger, Granger, Granger. Jesteś za mało sprytna- powiedział i wyciągną różdżkę.
- Przecież mieliśmy oddać swoje różdżki.
- No, ale to nie jest moja różdżka- nagle cała sala zrobiła się czysta- To teraz Granger możemy sobie spokojnie porozmawiać.
- Ja mam rozmawiać z tobą ?! Spokojnie?!
- Ale ty jesteś wybuchowa szlamo. Masz coś innego do roboty?
- Zawszę mogę coś poczytać.
- Wolisz czytać jakieś głupie książki, czy rozmawiać z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole?
- Skromności to ci nie brak fretko.
- Ej. Uważaj sobie szlamo! Może mi powiesz, czy Potter chodzi taki zły przez rudą.
- A co ty jesteś taki ciekawski?
- Bo mnie to interesuje. To co powiesz mi.
- Może.
- Granger!
- Skoro jesteś taki mądry, to się domyśl.
- Wiedziałem. Głupi Grzmoter. To w końcu on ją rzucił. Nie lubię jej, no ale to chyba była przesada.
- Mówi koleś, który wylał jej wiadro wody na głowę.
- Haha. To było dobre. Nie no dobra nie rozmawiajmy już o tym. Nareszcie zaraz się ten głupi szlaban skończy.
- Tak. Za jakąś godzinę.
- Co?! Mam tu jeszcze z tobą siedzieć godzinę?! Jeszcze czego?! Jeszcze się szlamem ubrudzę- do oczu napłynęły mi łzy. Szybko je otarłam. Na szczęście nie zauważył.
- Oj wielki pan arystokrata boi się przebywać ze szlamą.
- Draco Malfoy nie boi się niczego!
- Na pewno- w tej chwili drzwi się otworzyły i do środka weszła McGonagall.
- Jak tu czysto! Podejrzane, ale dobrze. Jesteście wolni. Panie Malfoy proszę odprowadzić pannę Granger do jej dormitorium.
- Mam odprowadzić szla... Granger?! Muszę?!
- Tak. Proszę oto wasze różdżki. A teraz żegnam- odebrałam swoją różdżkę i ruszyłam za Malfoyem. Szliśmy nie odzywając się do siebie. W końcu postanowiłam coś powiedzieć.
- Jak chcesz możesz już iść.
- Nie mogę pozwolić, żeby coś stało się naszej ukochanej szlamci- postanowiłam się już nie odzywać. Dotarliśmy do portretu Grubej Damy.
- Mimo wszystko dzięki za odprowadzenie.
- Nie ma za co. Dobranoc szlamciu.
- Dobranoc Malfoy- odpowiedziałam i zniknęłam za portretem.
************
2 rozdział. Mój 1 xd A to mój tt : @effty_ . Mam nadzieję, że się podoba. ♥♥

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 1

Ginny
Dzisiaj pierwszy dzień w Hogwarcie przez wakacje strasznie tęskniłam za tym miejscem, ale są dwie rzeczy które mnie odpychają od tego miejsca, a dokładniej osoby Draco Malfoy i Blaise Zabini. Ci dwaj od początku szkoły doczepili się do mnie i Hermiony mam ich dość!
-O Hermi jak dobrze cię widzieć mam ci tyle do powiedzenia.
-Ja tobie też. nie mogę uwierzyć, że to ostatni rok w tej szkole będę za nią tęskniła.
-A ja za tobą.
-Och jakie to rozczulające szlama i jej przyjaciółka.
-Malfoy spadaj nikt cię o zdanie nie pytał! - wrzasnęłam na niego.
-Weasley uważaj bo się zeszlamisz. - wybuchnął śmiechem razem z tym dupkiem Zabinim.
-Smoku, ruda zawsze będzie broniła swojej szlamiej koleżanki. - odezwał się Blaise.
-Masz racje Diabeł forever together. - zaczęli się śmiać.
-Co Malfoy myślisz, że jesteś lepszy bo jesteś jakimś pieprzonym arystokratom? To się mylisz bo komu do tej pory lepiej idzie tobie czy Hermionie co? Bo coś mi się wydaje, że Hermionie.
-O ale cię pojechała.
-Zamknij się Blaise! - naskoczył na niego. - A ty wiewióra nie bądź siebie taka pewna bo coś ci się może stać. - popatrzył na mnie zabójczym wzrokiem.
-Uważaj Malfoy bo tobie się coś może stać, a to nie będzie przyjemne.
-O wydaje mi się czy ona próbuje się z tobą równać?
-Chyba tak, ale najwyraźniej nie wie co ją czeka.
-Nic nieumiejący "czarodziej" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - będzie próbował mi coś zrobić ależ się boję, Malfoy daruj sobie. Chodź Hermiona idziemy stąd.
Chwyciłam ją za łokieć i pociągnęłam za sobą. Poczułam, że w mojej torbie coś się rusza otworzyłam ją a z niej wydostał się szczur. Szczura mógł wyczarować tylko szczur - Malfoy. Odwróciłam się w jego stronę.
-Malfoy! - krzyknęłam.
-Tak rudzielcu?
-Pożałujesz tego! - wyciągnęłam różdżkę i przystawiłam mu ja gardła.
-Co tu się dzieje?! - usłyszałam głos nauczyciela od czarnej magii. Szybko zabrałam moją różdżkę.
-Malfoy, Weasley co to ma znaczyć?
-Ona próbował mi coś zrobić.
-Nieprawda to on zaczął chciałam go nastraszyć.
-Nie kłam Weaslay chciałaś mi coś zrobić.
-Zamknij się Malfoy nie rozmawiam z tobą ty skończony debilu!
-Malfoy, Weasley odejmuje waszym domom po 50 punktów. Do klas natychmiast!
Odeszłam od tego debila cała wkurzona. Ale spokojnie taki jeden Malfoy nie zepsuje mi całego dnia.
-Ginny co ty wyprawiasz? Malfoy teraz nie da ci spokoju.
-Mam to gdzieś nienawidzę go!
-Ginny nie warto o nim myśleć.
-Masz rację. A ciebie to nie ruszyło ani trochę?
-Ginny to za każdym razem boli tak samo co z tego, że Malfoy to dupek, ale i tak to boli zawsze mam ochotę się popłakać, ale muszę być silna.
-Ja bym nie wytrzymała i się rozpłakała.
-Przyzwyczaiłam się, że nie warto płakać.
-Ja lecę na lekcje pa.
-Pa Ginny.
Pobiegłam pod klasę nauczyciel przyszedł. Nie za bardzo uważałam na tej lekcji myślałam jak się zemścić na Malfoyu. W pewnej chwili drzwi się otworzyły i wszedł prze nie ten dupek Zabini.
-Dzień dobry, pani McGonagall prosi Ginny Weasley do siebie.
-Mnie po co?
-Sprawa na korytarzu.
-Ginny proszę idź.
-Dobrze.
Wyszłam z klasy i razem z Blaisem poszliśmy do gabinety McGonagall.
-Po co idziesz ze mną? - zapytałam.
-Bo mam dopilnować żeby nic ci się nie stało. - wyszczerzył swoje zęby.
-No chyba żeby mi się coś stało.
-Oj ruda.
-Nie mów tak do mnie!
-To jak?
-Najlepiej nic nie mów.
Doszliśmy do gabinetu McGonagall weszłam do środka był tam Draco i Hermiona.
-Ginny dzisiaj na korytarzu stała się pewna sytuacja z panem Malfoyem jak to wyjaśnisz?
-Proszę pani to on zaczął. Obrażał Hermionę nie mogłam nie zareagować, a jak odchodziłyśmy wyczarował w mojej torbie szczura no to trochę się uniosłam no i podeszłam do niego i przyłożyłam mu różdżkę do gardła, ale chciałam go tylko nastraszyć nic więcej.
-Nie kłam Weasley! Chciałaś mi coś zrobić!
-Nie chciałam, ale teraz chcę jak się nie zamkniesz to przysięgam, że teraz ci nauczyciel nie pomoże!
-Ginny. - upomniała mnie Hermiona.
-Hermiona, Blaise kto to zaczął? - zapytała nauczycielka.
-Draco. - odpowiedziała Hermiona.
-Ty szlamo pożałujesz tego! - krzyknął. W oczach Hermiony pojawiły się łzy.
-Panie Malfoy spokojnie! - krzyknęłam McGonagall.
-A pan panie Zabini jak pan sądzi?
-Ja dokładnie nie słyszałem o co poszło bo rozmawiałem z kimś innym.
-Blaise nie kłam słyszałeś wszystko! - podniosłam głos na niego.
-Niczego nie słyszałem.
-Jeśli jeszcze raz powtórzy się ta sytuacja będę zmuszona podjąć inne środki, możecie wracać na lekcję.
-Do widzenia. - odpowiedzieliśmy razem.
Poszłam na kolejne lekcje. Teraz mieliśmy mieć obronę przed czarną magią. Byliśmy już w klasie wszedł Snape i... Blaise? Co on tutaj robi?
-Witam was chciałbym wam przedstawić Blaisea Zabiniego, który w tym roku będzie pomagał mi w uczeniu was obrony przed czarną magią. - prawie wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć Boże jakie one głupie myślą, że z którąś się umówi. - Nazwiska od A do M będą ćwiczyć ze mną, a od N do końca z Blaisem.
No nie! Czemu muszę mieć na W?! Ja tego nie przeżyję.
-Ja i Blaise będziemy w was trafiać różnymi zaklęciami, a wy macie obronić się przed nimi. Ustawić się w kolejce. Może zademonstrujemy. - Snape coś dalej gadał. a Bleise wykonał jeden zwinny obrót różdżką i trafił w Snape, który nie zdążył się obronić. Odleciał na drugi koniec sali zaraz wybuchł w klasie pełne śmiechu krzyki. Sama nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam chichotać pod nosem.
-Nic się panu nie stało? - zapytał Diabeł.
-Nie wszystko dobrze. - powiedział obolałym głosem.
-Na pewno?
-Tak tylko następnym razem uprzedź.
-No, ale powiedział pan, że zademonstrujemy.
-To może już nie będziemy demonstrować proszę się ustawić w kolejce.
Wszystkie dziewczyny jak huragan pobiegły się ustawić ja z niechęcią podeszłam na koniec kolejki. Strasznie mi się nudziło przede mną było 15 dziewczyn, a nie miałam co robić. Zaczęłam się bawić włosami i wszystkim czym się dało. W końcu przyszła kolej na mnie.
-O Weasley zapomniałem, że jesteś o rok młodsza. no zobaczymy czy jesteś taka dobra w magii jak w gadaniu bo tym zmiażdżyłaś Smoka.
-Zabini nie przyszłam tutaj sobie porozmawiać.
-Dobra nie denerwuj się ruda.
-Możesz zacząć?
Skierował różdżkę w moją stronę i wypowiedział zaklęcie szybko obroniłam się, a ono odbiło się wróciło do swojego właściciela odrzucając go kilka metrów do tyłu uderzając w szafkę. Przestraszyłam się bo nie miałam pojęcia, że zaklęcie jest aż tak mocne. Podbiegłam do niego.
-Nic ci nie jest? - zapytałam kucając przy nim.
-Nie chyba nie. - wstał. - Chyba jestem cały. - chwycił swój nadgarstek i jęknął z bólu. - Ale raczej nie cały.
-Blaise wszystko dobrze? - zapytał Snape.
-W zasadzie to nie nadgarstek mnie boli.
-Weaslay pójdziesz z nim do skrzydła szpitalnego.
-Czemu ja?
-Bo ty odpowiadasz za to co zrobiłaś, a poza tym nie wypuszczę go z jedną z tych nastolatek bo go zabiją po drodze ze szczęścia.
-No dobra skoro muszę.
Wyszłam razem z nim do srzydła szpitalnego.
-Weasley wiem, że mnie nie lubisz, ale żeby robić coś takiego.
-Sam się prosiłeś Blaise trzeba nie było rzucać tego zaklęcia by mniej bolało.
-Tylko, że to nie boli.
-To czemu idziemy do skrzydła szpitalnego?
-Mamy niespodziankę.
-Mamy? Niespodziankę? Co ty gadasz?
-Boisz się?
-Ja się niczego nie boję! Ale nigdzie z tobą nie pójdę. - zatrzymałam się.
-No chodź. - chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Puść mnie nigdzie nie idę! - krzyknęłam wyrywając rękę.
-Weasley nie mamy całego dnia chodź. - znów chwycił mnie za nadgarstek i pociągną za sobą.
-Puszczaj mnie Zabini! Puszczaj! - krzyczałam i próbowałam się uwolnić, ale nic.
-Wiewiórka nie rzucaj się tak. - przełożył mnie sobie przez ramię i ruszył przed siebie.
-Zabini puszczaj ty idioto puszczaj mnie! - zaczęłam bić pięściami go w plecy. - Gdzie idziemy?! - zapytałam rozwścieczona.
-To niespodzianka od Draco.
-Od Draco?! O nie puszczaj mnie słyszysz puszczaj! Aaaa pomocy on chce mi coś zrobić!
-Weasley cicho bo ktoś cię usłyszy. - ten duper Malfoy się odezwał. Byliśmy na zewnątrz.
-Zabini puszczaj mnie debilu! - posłusznie postawił mnie za trawie. - Czego chcesz Malfoy?
-Zemsty.
Zaczęłam bic w stronę szkoły, ale Zabini mnie zatrzymał.
-Zabini puszczaj!
-Weasley spokojnie nic ci nie zrobimy.
-Nie byłabym tego taka pewna.
Doszedł do nas Draco w wiadrem w ręce.
-No może przynajmiej teraz zmyjesz z siebie odrobine szlamu. - wylał na mnie całe wiadro wody.
-Malfoy! Debilu jestem cała mokra przesadziłeś nie daruje ci tego! - rzuciłam się na niego i zaczyłam go okładać pięściami.
-Weasley opanuj się! - krzyknął Blaise i odciągnął mnie od Malfoya.
-Puszczaj mnie Zabini!
-Uspokój się! - krzyknął i chwycił mnie mocno za ramiona.
-Puść mnie. - powiedziałam spokojnie, wykonał moje polecenie. - Malfoy to było złe zagranie odegram się zobaczysz i to przed całą szkołą cię upokorzę!
-Zobaczymy Weasley.
Odeszłam od nich do swojego pokoju. Przebrałam się w suche ubrania i wysuszyłam włosy. Byłam wściekła za to co mi zrobił, a Blaise mu pomagał.  Nadeszła pora obiadu w końcu. Weszłam do Wielkiej Sali i zaraz wszyscy zaczęli szeptać. Spojrzałam w stronę stołu Slytherinu Malfou i Zabini uśmiechali się tylko złowieszczo, czyli że cała szkoła już wie. Usiadłam obok Hermiony.
-Gimy to prawda oblali cię wodą?
-Tak ten dupek Malfoy, a Zabini mu pomagał.
-Gimy mówiłam ci, że nie dadzą ci spokoju.
-Mam ochotę też go upokorzyć i chyba już wiem jak, ale dowiesz się jutro.
-Hej skarbie. - usłyszałam głos Harry'ego.
-Hej.
-To prawda co zrobił Malfoy?
-Tak.
-Zaraz mu przywalę.
-Hej spokojnie.
-Jak mogę być spokojny jak ktoś w taki sposób traktuje moją dziewczynę?!
-Nic się nie stało.
Dosiadł się do nas Ron. Wiedziałam, że podoba mu się Hermiona no ale ona nic do niego nie czuje. Przechodziły obok nas jakieś dwie Puchonki, a Harry zaraz podążył za nimi wzrokiem. Walnęłam go z łokcia.
-Co?
-Oglądasz się za nimi. - wzrokiem popatrzyła na dwie chichoczące Puchonki.
-Nie prawda.
-Prawda widziałam, Harry co z tobą? Ostatnio jesteś jakiś inny.
-Ginny nie wiem jak ci to powiedzieć, ale ja... ja sam nie wiem ale... chyba cię nie kocham. Może to było tylko zauroczenie, a nie miłość.
Łzy napłynęły mi do oczu. Najpierw mi mówi, że mnie kocha a teraz to?
-Wiesz co? Jesteś jeszcze gorszy niż Malfoy! - walnęłam go z liścia.
Wybiegłam z Wieliej Sali i pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać, z Harry'ego to dupek. Hermiona wbiegła do pokoju i usiadła przy mnie.
-Zerwał z tobą? - zapytał jeszcze bardziej zaczęłam płakać. - Tak mi przykro.
-H-h-harry to- to du-dupek. - wyjąkałam.
-Nie martw się on na ciebie nie zasługuje znajdziesz sobie kogoś lepszego i z nim będziesz szczęśliwa.
-Ale to boli strasznie bo mówił, że mnie kocha, a teraz że to zauroczenie.
-Nie płacz.
-Chce się zemścić na Malfoyu i Harry'm, ale na Potterze bardziej i już wiem co zrobię.
-Co? - zapytała z entuzjazmem.
-Miałam do tego wykorzystać jakąś naiwną Puchonkę, ale jak mnie teraz rzucił to ja to zrobię i zobaczymy jak się poczuje.
-Co zrobisz?
-Jak myślisz, Malfoy bardziej się wkurzy jak do niego się będę przystawiała czy do Zabiniego?
-Chyba ta druga opcja bo będzie musiał na to patrzeć, a co? Chcesz tak zrobić?
-Tak wkurzę Malfoya, że jego najlepszy przyjaciel zrobił mu coś takiego i Harry też się wkurzy, że z nim "jestem".
-Wiedziałam, ze jesteś mądra, ale żeby coś takiego wymyślić no gratulację.
-Dziękuję. To zacznie się jutro na śniadaniu.
-Ginny no nie wiem czy to najlepszy pomysł.
-Przed chwilą mi gratulowałaś.
-No wiem, ale przemyśl to.
-Nie ma o czym mówić zrobię tak.
-Jak by co to ja cię ostrzegałam.
-Okej.
************************************************
Jest pierwszy rozdział. Zapraszam wszystkich do komentowania. Jeśli chcecie być zawiadamiani o nowych rozdziałach to napiszcie w komentarzu nazwę tt lub gg. Jeśli macie jakieś pytania to piszcie na tt @madzialena999 komentujcie ;P

wtorek, 5 marca 2013

Wprowadzenie do bloga :)

Hej wszystkim tu Ewa i Magda postanowiłyśmy napisać bloga wspólnie będzie on o dwóch dziewczynach Hermiona i Gimy. Ewa będzie pisała oczami Hermiony, a Magda oczami Gimy. Zapraszam na małe wprowadzenie.

Gimy
No to tak wszystko dzieje się w Hogwarcie. Są już 6 lat w Hogwarcie i są najlepszymi przyjaciółkami. Gimy ma brata Rona który za bardzo niekiedy się o nią troszczy i chłopaka Harry'ego. Układa im się bardzo dobrze jak w bajce chociaż Ron cały czas ich pilnuje żeby no nie zrobili czegoś głupiego chyba każdy wie o co chodzi ;P No a z Hermioną to przyjaźnią się odkąd przyszła do szkoły jest od niej młodsza o rok. A o wyglądzie to można powiedzieć tyle, że wygląda jak wiewiórka. Ma rude długie proste włosy kolor oczy zielony nie jest zbyt wysoka, ale nie przeszkadza jej to. Zawsze stara się być uśmiechnięta do wszystkich. Dobrze się uczy i chętnie pomaga innym. Jej odwieczni wrogowie to Smok i Diabeł z Slytherinu obrażają Hermionę i Gimy też i to ją denerwuje.



Hermiona
Każdy chyba wie, jak wygląda. Poza tym widać na tle. Już po raz siódmy jest w Hogwarcie. Jej najlepsza przyjaciółka to Ginny Weasley. Przyjaźni się też z jej bratem Ronem i Harrym Potterem ( chłopakiem rudej). Przed walką z tym, którego imienia nie wolno wymawiać, chodziła z Ronem, ale rozstali się i teraz jest sama. ( A tak na marginesie to Harry pokonał Voldzia w bitwie o Hogwart. Większość śmierciożerców została zabita lub gnije w Azkabanie). Jej odwiecznym wrogiem jest Draco Malfoy i jego sfora. Jest najlepszą uczennicą w szkole. Należy do Gryffindoru.