Hermiona
- Granger!- usłyszałam za sobą głos Malfoya. Szłam akurat na śniadanie. Ginny już była, a ja wcześniej poszłam do biblioteki.
- Czego chcesz Malfoy?!
- Może grzeczniej.
- Nie zasłużyłeś- stanął przede mną.
- Jasne jasne. Zresztą nie ważne. Potrzebuję informacji!
- I do czego ja ci jestem potrzebna?
- A myślałem, że jesteś mądra. Ty mi masz te informacje dostarczyć!
- Niedoczekanie twoje!- próbowałam go wyminąć, ale mi na to nie pozwolił.
- Słuchaj szlamo! Albo mi wszystko powiesz, albo pożałujesz!
- Już się boję! A teraz przesuń się, bo chcę iść na śniadanie- przesunął się, tym samym robiąc mi przejście. Zdziwiło mnie to. Przeszłam obok niego i weszłam do Wielkiej Sali. Usiadłam przy moim stole obok Ginny. Ruda była bardzo zdenerwowana.
- Coś się stało?
- Tak! Mój głupi brat ma zamiar mnie cały czas pilnować!
- Nie pozwalaj sobie! Mama kazała mi ciebie pilnować! Mam zamiar spełnić rozkaz! - wykrzyczał Ron.
- Mamin synek!
- Uspokójcie się! Trzeba to rozwiązać bez nerwów. - odezwała się Hermiona.
- Dobra. To co proponujesz?- Ginny trochę się opanowała. Za to Ron cały się gotował. Trochę rozbawił mnie ten widok.
- Zajęcia i tak wszyscy mamy razem, więc wtedy nie ma problemu. A po zajęciach Ginny będzie cały czas ze mną.
- Tego się właśnie obawiam!
- Co?!- wrzasnęłam.
- Ty też ostatnio zaczęłaś z nimi kręcić.
- Chciałbyś!
- Ale to prawda Miona- do rozmowy wtrącił się Harry. Byłam wtedy wściekła. Jeszcze niech powiedzą, że mam na nią zły wpływ.
- Jakbyś zapomniała, że jesteś tylko szlamą i oni nigdy nie zwrócą na ciebie uwagi- nie wytrzymałam. Wzięłam stojącą przede mną szklankę z sokiem dyniowym i wylałam całą jej zawartość na tego rudowłosego idiotę.
- Jesteś jeszcze gorszy od nich Ronaldzie!- krzyknęłam i oburzona wyszłam z Wielkiej Sali. "Co za idiota! Jak ja się mogłam z nim przyjaźnić! Jeszcze kiedyś będzie coś chciał od takiej szlamy jak ja!" Łzy popłynęły mi po policzkach. Szybko przebiegłam przez korytarze i znalazłam się w moim dormitorium. Stanęłam przed lustrem i próbowałam coś zrobić z moją zapłakaną twarzą. Na szczęście się udało i wyglądałam tak, jak wcześniej. Wzięłam książki do Eliksirów i wyszłam z dormitorium. Od razu dopadła mnie Ginny.
- Tu jesteś. Miona, bardzo cię przepraszam za niego.
- Nie musisz. Nie możesz być przecież za niego odpowiedzialna.
- Wiem, ale gdyby nie ja, to...
- Daj spokój. Teraz już wiem, jaki on jest naprawdę. Chodźmy na Eliksiry.
- Dobrze. Aa i ładnie go załatwiłaś. Gdybyś widziała jaki był wściekły.
- Następnym razem będzie wiedział, że z Hermioną Granger się nie zadziera- skierowałyśmy się do lochów. Nagle przed nami pojawił się Malfoy z Zabinim.
- Czego chcesz fretko?
- Pogadać. Blaise zabierz gdzieś naszego rudzielca.
- Chodź Weasley. Nie przeszkadzajmy im- chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę sali Eliksirów.
- Puszczaj mnie!- krzyknęła ruda, ale na darmo. Zabini szybko sobie z nią poradził i zniknęli mi z oczu.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ładnie załatwiłaś Wieprzleja. Ja bym na jego miejscu ciebie szlamą nie nazwał.
- Przecież cały czas mnie tak nazywasz!
- Ale przecież nie jestem twoim przyjacielem, tak jak ta ruda pokraka. Zresztą nie ważne. Przyszedłem po te moje informacje.
- Nawet mi nie powiedziałeś o co chodzi!
- A no tak. Chodzi oczywiście o rudą i Blaisa.
- Nie myśl, że ci cokolwiek powiem!
- Powiesz, albo pożegnasz się ze swoimi rodzicami!
- Ani waż się ich tknąć!
- Jestem Malfoy! Mogę robić co mi się podoba!- odwrócił się i odszedł. Byłam załamana. Musiałam jak najszybciej porozmawiać z Ginny. Szybko pobiegłam w stronę sali. Stała razem z Zabinim. Podbiegłam do niej i "wyciągnęłam" ją stamtąd.
- Coś się stało?
- Malfoy powiedział, że jeśli nie powiem mu czegoś o tobie i Zabinim, to coś zrobi z moimi rodzicami.
- Co?!
- Co ja mam robić? Przecież nic nie ma między wami, więc niby co bym mu miała powiedzieć.
- Czekaj porozmawiam z Zabinim!
- Ginny, nie rób tego!- jednak ruda już do niego podeszła. Na szczęście drzwi do sali otwarły się i Snape kazał nam wchodzić. Posłusznie weszłam i zajęłam moje stałe miejsce. Obok mnie usiadła Ginny.
- Umówiłam się z nim po kolacji.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł.
- Chyba tak.
- Cicho tam! Minus 5 punktów dla Gryffindoru. Panno Weasley proszę uważniej słuchać. To samo się tyczy panny Granger- Snape był dzisiaj wyjątkowo złośliwy.
- Dobrze profesorze- odpowiedziałyśmy równocześnie.
Właśnie wracałam z kolacji. Ginny poszła na spotkanie z Zabinim, a ja postanowiłam iść do biblioteki. Cały czas męczyła mnie sprawa z Malfoy'em. Chyba nie będzie taki okrutny! Na pewno powiedział tak, żeby mnie nastraszyć. Do tego jeszcze Ron. On jest jeszcze gorszy niż Malfoy! I pomyśleć, że...
- Panno Granger- z zamyślenia wyrwał mnie głos McGonagall. Odwróciłam się w stronę profesorki.
- Tak pani profesor.
- Została pani prefekt naczelną, tak jak pan Malfoy.
- Cieszę się- tak naprawdę w środku cała się gotowałam. Niby Malfoy prefektem naczelnym?
- Razem z panem Malfoy'em będziesz patrolowała korytarze od 22 do 24. Resztę obowiązków i praw znasz prawda?
- Oczywiście pani profesor- mam z nim patrolować? Jeszcze czego.
- To miłego patrolowania- odeszła. Nie miałam ochoty już iść do biblioteki, więc zawróciłam. Nagle przede mną pojawił się Malfoy.
- Granger dzisiaj mamy patrol.
- Wiem Malfoy. I jakoś się z tego nie cieszę.
- Jasne. Przyjdę po ciebie o 21:45.
- Po co? Sama chyba dojdę.
- No nie wiem. Tak dla pewności. Nie kwestionuj tego co mówię, szlamo. A i ładnie się ubierz.
- Nie doczekanie twoje- odwrócił się i sobie poszedł. Poszłam do dormitorium. Z jednej strony byłam wściekła, a z drugiej cieszyłam się, że zostałam prefekt naczelną. W takim mieszanym nastroju weszłam do siebie. Na łóżku siedziała Ginny.
- I jak było?
- Normalnie. Powiedział, że wszystko wie i żebyś się nie martwiła.
- To dobrze. Nie uwierzysz! Zostałam prefekt naczelną!
- To wspaniale. Gratulacje.
- Razem z Malfoy'em.
- Co?
- Czemu akurat z nim?! Jeszcze dzisiaj mam z nim patrol.
- Uuu współczuje.
- Jakoś wytrzymam.
- Musisz.
- Tu jesteś. Miona, bardzo cię przepraszam za niego.
- Nie musisz. Nie możesz być przecież za niego odpowiedzialna.
- Wiem, ale gdyby nie ja, to...
- Daj spokój. Teraz już wiem, jaki on jest naprawdę. Chodźmy na Eliksiry.
- Dobrze. Aa i ładnie go załatwiłaś. Gdybyś widziała jaki był wściekły.
- Następnym razem będzie wiedział, że z Hermioną Granger się nie zadziera- skierowałyśmy się do lochów. Nagle przed nami pojawił się Malfoy z Zabinim.
- Czego chcesz fretko?
- Pogadać. Blaise zabierz gdzieś naszego rudzielca.
- Chodź Weasley. Nie przeszkadzajmy im- chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę sali Eliksirów.
- Puszczaj mnie!- krzyknęła ruda, ale na darmo. Zabini szybko sobie z nią poradził i zniknęli mi z oczu.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ładnie załatwiłaś Wieprzleja. Ja bym na jego miejscu ciebie szlamą nie nazwał.
- Przecież cały czas mnie tak nazywasz!
- Ale przecież nie jestem twoim przyjacielem, tak jak ta ruda pokraka. Zresztą nie ważne. Przyszedłem po te moje informacje.
- Nawet mi nie powiedziałeś o co chodzi!
- A no tak. Chodzi oczywiście o rudą i Blaisa.
- Nie myśl, że ci cokolwiek powiem!
- Powiesz, albo pożegnasz się ze swoimi rodzicami!
- Ani waż się ich tknąć!
- Jestem Malfoy! Mogę robić co mi się podoba!- odwrócił się i odszedł. Byłam załamana. Musiałam jak najszybciej porozmawiać z Ginny. Szybko pobiegłam w stronę sali. Stała razem z Zabinim. Podbiegłam do niej i "wyciągnęłam" ją stamtąd.
- Coś się stało?
- Malfoy powiedział, że jeśli nie powiem mu czegoś o tobie i Zabinim, to coś zrobi z moimi rodzicami.
- Co?!
- Co ja mam robić? Przecież nic nie ma między wami, więc niby co bym mu miała powiedzieć.
- Czekaj porozmawiam z Zabinim!
- Ginny, nie rób tego!- jednak ruda już do niego podeszła. Na szczęście drzwi do sali otwarły się i Snape kazał nam wchodzić. Posłusznie weszłam i zajęłam moje stałe miejsce. Obok mnie usiadła Ginny.
- Umówiłam się z nim po kolacji.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł.
- Chyba tak.
- Cicho tam! Minus 5 punktów dla Gryffindoru. Panno Weasley proszę uważniej słuchać. To samo się tyczy panny Granger- Snape był dzisiaj wyjątkowo złośliwy.
- Dobrze profesorze- odpowiedziałyśmy równocześnie.
Właśnie wracałam z kolacji. Ginny poszła na spotkanie z Zabinim, a ja postanowiłam iść do biblioteki. Cały czas męczyła mnie sprawa z Malfoy'em. Chyba nie będzie taki okrutny! Na pewno powiedział tak, żeby mnie nastraszyć. Do tego jeszcze Ron. On jest jeszcze gorszy niż Malfoy! I pomyśleć, że...
- Panno Granger- z zamyślenia wyrwał mnie głos McGonagall. Odwróciłam się w stronę profesorki.
- Tak pani profesor.
- Została pani prefekt naczelną, tak jak pan Malfoy.
- Cieszę się- tak naprawdę w środku cała się gotowałam. Niby Malfoy prefektem naczelnym?
- Razem z panem Malfoy'em będziesz patrolowała korytarze od 22 do 24. Resztę obowiązków i praw znasz prawda?
- Oczywiście pani profesor- mam z nim patrolować? Jeszcze czego.
- To miłego patrolowania- odeszła. Nie miałam ochoty już iść do biblioteki, więc zawróciłam. Nagle przede mną pojawił się Malfoy.
- Granger dzisiaj mamy patrol.
- Wiem Malfoy. I jakoś się z tego nie cieszę.
- Jasne. Przyjdę po ciebie o 21:45.
- Po co? Sama chyba dojdę.
- No nie wiem. Tak dla pewności. Nie kwestionuj tego co mówię, szlamo. A i ładnie się ubierz.
- Nie doczekanie twoje- odwrócił się i sobie poszedł. Poszłam do dormitorium. Z jednej strony byłam wściekła, a z drugiej cieszyłam się, że zostałam prefekt naczelną. W takim mieszanym nastroju weszłam do siebie. Na łóżku siedziała Ginny.
- I jak było?
- Normalnie. Powiedział, że wszystko wie i żebyś się nie martwiła.
- To dobrze. Nie uwierzysz! Zostałam prefekt naczelną!
- To wspaniale. Gratulacje.
- Razem z Malfoy'em.
- Co?
- Czemu akurat z nim?! Jeszcze dzisiaj mam z nim patrol.
- Uuu współczuje.
- Jakoś wytrzymam.
- Musisz.
***
Nadszedł czas patrolu. Niechętnie zwlokłam się z łóżka, ubrałam się w to. i wyszłam z pokoju punktualniie
o 21:45. Blondyn już czekał.
- Jaki ty punktualny jesteś.
- Ja zawsze jestem punktualny Granger.
- To jak robimy? Rozdzielamy się?
- Nie. Obojętne. Prowadź.
- Oj Malfoy- zaczęliśmy patrol. Nie chciałam za bardzo się odzywać. Wolałam milczeć, niż z nim rozmawiać.
- Granger, co tak cicho siedzisz? Zawsze taka wygadana, a teraz?
- Jakoś nie mamy o czym rozmawiać.
- No wiesz. Zawsze się coś znajdzie.
- To proszę. Zaproponuj temat.
- Hmm. Co chcesz robić po szkole ?
- Co? Nie wiem jeszcze. Może będę pracowała w Ministerstwie, albo w Mungu. A ty?
- Też może w Ministerstwie. Nie wiem jeszcze. Trzeba tylko zdać OWUTEMY.
- Ja na pewno zdam na same Wybitne.
- Jaka ty pewna siebie jesteś Granger.
- Masz co do tego jakieś wątpliwości fretko?
- Nie mam szlamciu- posłałam mu pełne grozy spojrzenie, na które on zareagował śmiechem.
- Co cię tak śmieszy?
- Nic. Ej patrz, ktoś idzie- rzeczywiście nagle wyłoniła się jakaś postać. Szła w naszym kierunku. Na pewno był to jakiś uczeń. Byliśmy coraz bliżej. Okazało się, że był to...
- Weasley!
- Ron, co ty tutaj robisz?
- Idę sobie! A co przeszkadzam wam na randce?!
- Zwariowałeś?! Patrolujemy tylko korytarze!
- Jasne! Uważaj, bo ci uwierzę.
- Słuchaj, ty ruda glizdo! Albo szybko wrócisz do swojego dormitorium, albo będziemy musieli cię ukarać!
- Malfoy ma rację. Ron do dormitorium. Natychmiast!
- Dobrze już. Nie będę wam przeszkadzał!- krzyknął i odszedł. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że ja
i Malfoy moglibyśmy być na randce.
- Jaki ten Ron jest głupi.
- Od zawsze to wiedziałem- zaśmiałam się na te słowa. Ten Malfoy, to wcale nie jest taki zły. Ja chyba zwariowałam! Przecież Malfoy to Malfoy! Spokojnie Miona. Nie myśl o nim- O czym ty tak myślisz?
- Co? O niczym.
- Chyba nie o Wieprzleju?
- Nie. No co ty. Która godzina?
- 23:45
- Kończymy?
- Spoko. Chodź odprowadzę cię. Bo jeszcze jakiś głupi Weasley cię porwie.
- Nie żartuj tak sobie- ruszyliśmy w stronę mojego dormitorium. Przez całą drogę milczeliśmy. W końcu dotarliśmy.
- Dobranoc Granger!
- Dobranoc Malfoy!- odpowiedziałam i weszłam do środka. Ginny jeszcze nie spała.
- I jak było?
- Normalnie. Nawet nie tak źle. Ron sobie spacerował.
- I co?
- On myślał, że my jesteśmy na randce- zaczęłam się śmiać, jednak ruda zachowała powagę.
- Mówiłam ci, że wy świetnie do siebie pasujecie. Widzę, że nie tylko ja uważam.
- Zawriowałaś? Ja i Malfoy? Głupia jesteś i tyle. Jeśli chodzi ci o Rona, to on jest ostatnią osobą, która by uważała, że my z Malfoy'em do siebie pasujemy.
- Nie przesadzaj. Na pewno w środku myślisz, że bylibyście śliczną parą.
- Nie chcę mi się już ciebie słuchać. Dobranoc.
- Widzisz. Ja to wiem, co tam w środku ciebie siedzi.
- Dobranoc.
- No dobranoc- odpowiedziała. Położyłam się i próbowałam zasnąć. W głowie cały czas krążyły mi słowa Ginny. Jednak po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentarze miło widziane ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz