Hermiona
Obudziłam się dość wcześnie. Ginny jeszcze spała. Dzisiaj wciela w życie ten jej plan. Sama nie wiem czy to jest dobry pomysł. I pomyśleć, że to wszystko przez tego tlenionego, arystokratycznego dupka. Grrr. Jak ja go nienawidzę! Ale.. Nie Hermiono, to jest MALFOY. No dobra już o nim nie myślę. Gorszą rzecz zrobił Harry. Jak on mógł? Przestałam już myśleć o dwóch największych idiotach w szkole i poszłam się wykąpać. Postanowiłam wziąć szybką kąpiel, bo nie chciałam znów o tym wszystkim myśleć. Umyta i ubrana wróciłam do naszego dormitorium. Ginn już nie spała.
- No to co? Dzisiaj zaczynamy zemstę.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale cóż. Twój wybór.
- Och daj spokój. Zabawimy się trochę. Dobra idę się umyć, bo za chwilę śniadanie- powiedziała i ruda i już jej nie było. Po 15 minutach obie byłyśmy gotowe, więc poszłyśmy na śniadanie. Na nasze, choć raczej powinnam powiedzie na moje nieszczęście Malfoy i Zabini właśnie wyłonili się zza rogu. Mogłam tylko patrzeć na to co wyprawia Ginny.
- Cześć Blaise moje ty słodkie ciacho!- wykrzyczała Ginny na cały głos.
- Ruda! Co ci odbiło? Wiem, że jestem taki wspaniały, że żadna nie może mi się oprzeć, ale że ty ?
- Oj daj spokój. Dzisiaj jemy z wami. Chodź- powiedziała i pociągnęła Zabiniego w stronę drzwi.
- Szlamo, o co chodzi tej wiewiórze?- zapytał Malfoy.
- Malfoy spadaj!- powiedziała i weszłam do Wielkiej Sali. Nie chciałam siadać przy stole Ślizgonów. Samo to, że Ginny tam siedzi wywołało niezłe poruszenie. Usiadłam przy swoim stole. Od razu dopadł mnie Harry.
- Miona co ona wyprawia?!
- Nie wiem o kogo ci chodzi Harry.
- Nie udawaj. Przecież wiesz, że chodzi o Ginny.
- A o nią. No, ale ona nic takiego nie robi- nie wiem co chciałam przez to osiągnąć, ale przecież nie powiem mu, że to taka zemsta na nim.
- NO PRZECIEŻ ONA ZARYWA DO TEJ GADZINY!- wykrzyczał tak, że cała sala usłyszała.
- Uspokój się. Przecież to nic złego. Nie powinno ci to przeszkadzać.
- Ale to Ślizgon!- do rozmowy wtrącił się Ron.
- No i co z tego? Miłość nie wybiera- wzięłam tosta i ugryzłam go.- A tak poza tym to co cię to Harry obchodzi? Zerwałeś z nią.
- Przecież nie będę z kimś, kogo nie kocham!
- Wiecie co, nie chce mi się z wami gadać- wstałam i odeszłam od stołu. Kiedy wychodziłam z wielkiej sali, ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą. Obróciłam się i odkryłam, że była to ta tleniona fretka Malfoy.
- Puść mnie kretynie!
- Uspokój się szlamo. Mam sprawę- powiedział, po czym wepchnął mnie do jakiejś pustej sali- Ja wiem, że ruda tylko udaje. Tylko nie wiem dlaczego. I ty mi to wyjaśnisz.
- Nie będę ci niczego wyjaśniać. Skoro jesteś taki wspaniały i w ogóle, to się domyśl- zatkałam sobie usta rękami. Ale się wkopałam.
- Hah. Czyli jednak udaje. Nie martw się szlamciu, to będzie miłość stulecia- odparł i zaśmiał się.
- Co ty kombinujesz?
- A co? Chcesz mi pomóc szlamo?
- Tobie? W życiu!
- Jesteś za bardzo ciekawska Granger. Aha i wgl to nikt nie może się dowiedzieć o naszej rozmowie, bo pożałujesz. Rozumiesz?
- Nie jestem głupia Malfoy. I to nie jest twoja sprawa, czy komuś powiem- gdy to powiedziałam, przycisnął mnie do ściany.
- Słuchaj głupia, brudna szlamo. Albo nikomu nie powiesz, a zwłaszcza tej rudej wiewiórze, albo stanie się tobie, albo twoim najbliższym coś złego. Teraz rozumiesz?!
- Tak. Nie powiem. Ale nie dlatego, że się ciebie boje. Co to to nie! A teraz wybacz nie mam czasu rozmawiać z takimi arystokratycznymi dupkami- odpowiedziałam i wyszłam z sali udając się do mojego dormitorium. O nie! Za 20 minut mam transmutacje i to jeszcze ze Ślizgonami. Szybko wbiegłam do mojego dormitorium, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się pod sale. Zostało jeszcze 5 minut. Nagle pod salą pojawili się Zabini z Malfoyem. Oczywiście podeszli do mnie.
- Granger, widziałaś co ta twoja przyjaciółeczka wyprawia? Może ty też zaczniesz? Tylko nie do mnie, tylko do naszego kochanego Smoczka.
- Zabini, prędzej skoczę z okna, niż zacznę podrywać tego dupka.
- Granger może milej- chciałam już odpowiedzieć, ale w tej chwili drzwi się otworzyły i wyszła McGonagall zapraszając nas do środka. Usiadłam, jak zwykle koło Rona i Harry'ego.
- W tym roku postanowiłam was trochę poprzesadzać. Panie Potter usiądzie pan z panną Parkinson, pan Malfoy z panną Granger, pan Zabini...- i tak poprzesadzała każdego. Ja musiałam usiąść z Malfoyem?! No jeszcze czego. Zła usiadłam koło niego w ostatniej ławce.
- No proszę szlamciu. Znów się spotykamy.
- Malfoy zrób mi tą przyjemność i się nie odzywaj!
- Spokojnie Granger. Nie tak nerwowo.
- Nie denerwuj mnie !- krzyknęłam na całą klasę. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- Panno Granger proszę się uspokoić. Panie Malfoy co pan wyrabia?
- Ja nic...
- W waszym przypadku muszę podjąć radykalne środki. Szlaban, dzisiaj o 20, tutaj. Zrozumiano?
- Tak pani profesor- odpowiedzieliśmy równo.
- I nie chcę słyszeć żadnych krzyków- powiedziała i rozpoczęła normalną lekcję.
- No i co narobiłeś? Nie dość, że muszę siedzieć z tobą w ławce, to jeszcze mam mieć szlaban z tobą.
- To nie ja wrzeszczałem, jak głupi- do końca lekcji już się nie odzywaliśmy do siebie. Po zakończonych lekcjach poszłam na obiad. Po drodze spotkałam Ginny.
- Cześć Ginn. Jak tam Zabini?
- Świetnie. Harry cały czas chodzi zły. Tylko ten tlenionej fretce to nie przeszkadza. Będę musiała wymyślić coś innego.
- Ginny proszę cię. Nie szukaj kłopotów na siłę. Ja dzisiaj musiałam siedzieć z Malfoyem na transmutacji,
a do tego zarobiłam jeszcze z nim szlaban.
- Co?! Miona, tak mi przykro- dotarłyśmy już pod Wielką Sale- Ja idę to tego głupka. Jak on mnie wkurza. Idziesz ze mną?
- Nie. Ja usiądę przy naszym stole- powiedziałam i podeszłam do stołu Gryfonów. Jak zwykle byli tam Harry i Ron.
- Herm powstrzymaj ją!- jak widać nie potrafił sobie odpuścić.
- Harry, ale co ja mogę. Nie zrobię jej tego. Ona wie co robi. Tak jak już ci mówiłam, nie powinno cię to obchodzić- odparłam oburzona i zaczęłam jeść. Nie odzywał się już. Kiedy skończyłam poszłam do biblioteki. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam odrabiać lekcję. Niestety nie było mi to dane, bo już po 10 minutach usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos:
- Szlama Granger znowu w bibliotece.
- Spadaj Malfoy. Nie widzisz jestem zajęta!
- Widzę, widzę. Chciałem ci tylko przypomnieć, że mamy dzisiaj szlaban.
- Pamiętam, nie musisz mi przypominać. A teraz żegnam- spojrzałam na niego, a on ruszył w stronę drzwi.
- Miona co ona wyprawia?!
- Nie wiem o kogo ci chodzi Harry.
- Nie udawaj. Przecież wiesz, że chodzi o Ginny.
- A o nią. No, ale ona nic takiego nie robi- nie wiem co chciałam przez to osiągnąć, ale przecież nie powiem mu, że to taka zemsta na nim.
- NO PRZECIEŻ ONA ZARYWA DO TEJ GADZINY!- wykrzyczał tak, że cała sala usłyszała.
- Uspokój się. Przecież to nic złego. Nie powinno ci to przeszkadzać.
- Ale to Ślizgon!- do rozmowy wtrącił się Ron.
- No i co z tego? Miłość nie wybiera- wzięłam tosta i ugryzłam go.- A tak poza tym to co cię to Harry obchodzi? Zerwałeś z nią.
- Przecież nie będę z kimś, kogo nie kocham!
- Wiecie co, nie chce mi się z wami gadać- wstałam i odeszłam od stołu. Kiedy wychodziłam z wielkiej sali, ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą. Obróciłam się i odkryłam, że była to ta tleniona fretka Malfoy.
- Puść mnie kretynie!
- Uspokój się szlamo. Mam sprawę- powiedział, po czym wepchnął mnie do jakiejś pustej sali- Ja wiem, że ruda tylko udaje. Tylko nie wiem dlaczego. I ty mi to wyjaśnisz.
- Nie będę ci niczego wyjaśniać. Skoro jesteś taki wspaniały i w ogóle, to się domyśl- zatkałam sobie usta rękami. Ale się wkopałam.
- Hah. Czyli jednak udaje. Nie martw się szlamciu, to będzie miłość stulecia- odparł i zaśmiał się.
- Co ty kombinujesz?
- A co? Chcesz mi pomóc szlamo?
- Tobie? W życiu!
- Jesteś za bardzo ciekawska Granger. Aha i wgl to nikt nie może się dowiedzieć o naszej rozmowie, bo pożałujesz. Rozumiesz?
- Nie jestem głupia Malfoy. I to nie jest twoja sprawa, czy komuś powiem- gdy to powiedziałam, przycisnął mnie do ściany.
- Słuchaj głupia, brudna szlamo. Albo nikomu nie powiesz, a zwłaszcza tej rudej wiewiórze, albo stanie się tobie, albo twoim najbliższym coś złego. Teraz rozumiesz?!
- Tak. Nie powiem. Ale nie dlatego, że się ciebie boje. Co to to nie! A teraz wybacz nie mam czasu rozmawiać z takimi arystokratycznymi dupkami- odpowiedziałam i wyszłam z sali udając się do mojego dormitorium. O nie! Za 20 minut mam transmutacje i to jeszcze ze Ślizgonami. Szybko wbiegłam do mojego dormitorium, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się pod sale. Zostało jeszcze 5 minut. Nagle pod salą pojawili się Zabini z Malfoyem. Oczywiście podeszli do mnie.
- Granger, widziałaś co ta twoja przyjaciółeczka wyprawia? Może ty też zaczniesz? Tylko nie do mnie, tylko do naszego kochanego Smoczka.
- Zabini, prędzej skoczę z okna, niż zacznę podrywać tego dupka.
- Granger może milej- chciałam już odpowiedzieć, ale w tej chwili drzwi się otworzyły i wyszła McGonagall zapraszając nas do środka. Usiadłam, jak zwykle koło Rona i Harry'ego.
- W tym roku postanowiłam was trochę poprzesadzać. Panie Potter usiądzie pan z panną Parkinson, pan Malfoy z panną Granger, pan Zabini...- i tak poprzesadzała każdego. Ja musiałam usiąść z Malfoyem?! No jeszcze czego. Zła usiadłam koło niego w ostatniej ławce.
- No proszę szlamciu. Znów się spotykamy.
- Malfoy zrób mi tą przyjemność i się nie odzywaj!
- Spokojnie Granger. Nie tak nerwowo.
- Nie denerwuj mnie !- krzyknęłam na całą klasę. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- Panno Granger proszę się uspokoić. Panie Malfoy co pan wyrabia?
- Ja nic...
- W waszym przypadku muszę podjąć radykalne środki. Szlaban, dzisiaj o 20, tutaj. Zrozumiano?
- Tak pani profesor- odpowiedzieliśmy równo.
- I nie chcę słyszeć żadnych krzyków- powiedziała i rozpoczęła normalną lekcję.
- No i co narobiłeś? Nie dość, że muszę siedzieć z tobą w ławce, to jeszcze mam mieć szlaban z tobą.
- To nie ja wrzeszczałem, jak głupi- do końca lekcji już się nie odzywaliśmy do siebie. Po zakończonych lekcjach poszłam na obiad. Po drodze spotkałam Ginny.
- Cześć Ginn. Jak tam Zabini?
- Świetnie. Harry cały czas chodzi zły. Tylko ten tlenionej fretce to nie przeszkadza. Będę musiała wymyślić coś innego.
- Ginny proszę cię. Nie szukaj kłopotów na siłę. Ja dzisiaj musiałam siedzieć z Malfoyem na transmutacji,
a do tego zarobiłam jeszcze z nim szlaban.
- Co?! Miona, tak mi przykro- dotarłyśmy już pod Wielką Sale- Ja idę to tego głupka. Jak on mnie wkurza. Idziesz ze mną?
- Nie. Ja usiądę przy naszym stole- powiedziałam i podeszłam do stołu Gryfonów. Jak zwykle byli tam Harry i Ron.
- Herm powstrzymaj ją!- jak widać nie potrafił sobie odpuścić.
- Harry, ale co ja mogę. Nie zrobię jej tego. Ona wie co robi. Tak jak już ci mówiłam, nie powinno cię to obchodzić- odparłam oburzona i zaczęłam jeść. Nie odzywał się już. Kiedy skończyłam poszłam do biblioteki. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam odrabiać lekcję. Niestety nie było mi to dane, bo już po 10 minutach usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos:
- Szlama Granger znowu w bibliotece.
- Spadaj Malfoy. Nie widzisz jestem zajęta!
- Widzę, widzę. Chciałem ci tylko przypomnieć, że mamy dzisiaj szlaban.
- Pamiętam, nie musisz mi przypominać. A teraz żegnam- spojrzałam na niego, a on ruszył w stronę drzwi.
***
Była 19:45. Szłam właśnie na ten nieszczęsny szlaban. Po drodze wpadłam na kogoś i się przewróciłam. Ten ktoś podał mi rękę, żebym wstała. Spojrzałam na niego. Okazało się, że był to Zabini.
- Cześć Granger. Ta twoja ruda przyjaciółka nie daje mi spokoju. Powiedz jej, że jak chce mnie do czegoś wykorzystać to niech po prostu powie- przyjęłam jego dłoń.
- Blaise sam jej to powiedz. Tak będzie lepiej.
- A powiesz mi do czego ja jej byłem potrzebny?
- Ja nie wiem czy mogę. Wybacz, ale muszę już iść. Jeszcze się na szlaban spóźnię- powiedziałam
i odeszłam. Kiedy dotarłam pod sale transmutacji Malfoy już na mnie czekał.
i odeszłam. Kiedy dotarłam pod sale transmutacji Malfoy już na mnie czekał.
- No proszę Granger. Nie spóźniłaś się.
- Ja zawsze jestem punktualna Malfoy- kiedy to powiedziałam drzwi się otworzyły i wyszła McGonagall.
- Dobrze, że już jesteście. Chodźcie za mną- ruszyliśmy za nią. Po chwili zatrzymaliśmy się przy jakiejś pustej sali- Macie ją posprzątać. Może to was czegoś nauczy. A teraz proszę oddajcie swoje różdżki- wyciągnęłam swoją i podałam ją profesorce. To samo zrobiła ta fretka. Weszliśmy do klasy. Pojawiły się mopy i inne rzeczy do sprzątania- Macie czas do 23. Jak nie będzie wysprzątane, to jutro również będziecie mieć szlaban- powiedziała i opuściła sale. Zostaliśmy sami.
- Malfoy, rusz się. Nie zamierzam jutro przechodzić tego samego.
- Granger, Granger, Granger. Jesteś za mało sprytna- powiedział i wyciągną różdżkę.
- Przecież mieliśmy oddać swoje różdżki.
- No, ale to nie jest moja różdżka- nagle cała sala zrobiła się czysta- To teraz Granger możemy sobie spokojnie porozmawiać.
- Ja mam rozmawiać z tobą ?! Spokojnie?!
- Ale ty jesteś wybuchowa szlamo. Masz coś innego do roboty?
- Zawszę mogę coś poczytać.
- Wolisz czytać jakieś głupie książki, czy rozmawiać z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole?
- Skromności to ci nie brak fretko.
- Ej. Uważaj sobie szlamo! Może mi powiesz, czy Potter chodzi taki zły przez rudą.
- A co ty jesteś taki ciekawski?
- Bo mnie to interesuje. To co powiesz mi.
- Może.
- Granger!
- Skoro jesteś taki mądry, to się domyśl.
- Wiedziałem. Głupi Grzmoter. To w końcu on ją rzucił. Nie lubię jej, no ale to chyba była przesada.
- Mówi koleś, który wylał jej wiadro wody na głowę.
- Haha. To było dobre. Nie no dobra nie rozmawiajmy już o tym. Nareszcie zaraz się ten głupi szlaban skończy.
- Tak. Za jakąś godzinę.
- Co?! Mam tu jeszcze z tobą siedzieć godzinę?! Jeszcze czego?! Jeszcze się szlamem ubrudzę- do oczu napłynęły mi łzy. Szybko je otarłam. Na szczęście nie zauważył.
- Oj wielki pan arystokrata boi się przebywać ze szlamą.
- Draco Malfoy nie boi się niczego!
- Na pewno- w tej chwili drzwi się otworzyły i do środka weszła McGonagall.
- Jak tu czysto! Podejrzane, ale dobrze. Jesteście wolni. Panie Malfoy proszę odprowadzić pannę Granger do jej dormitorium.
- Mam odprowadzić szla... Granger?! Muszę?!
- Tak. Proszę oto wasze różdżki. A teraz żegnam- odebrałam swoją różdżkę i ruszyłam za Malfoyem. Szliśmy nie odzywając się do siebie. W końcu postanowiłam coś powiedzieć.
- Jak chcesz możesz już iść.
- Nie mogę pozwolić, żeby coś stało się naszej ukochanej szlamci- postanowiłam się już nie odzywać. Dotarliśmy do portretu Grubej Damy.
- Mimo wszystko dzięki za odprowadzenie.
- Nie ma za co. Dobranoc szlamciu.
- Dobranoc Malfoy- odpowiedziałam i zniknęłam za portretem.
************
2 rozdział. Mój 1 xd A to mój tt : @effty_ . Mam nadzieję, że się podoba. ♥♥
- Przecież mieliśmy oddać swoje różdżki.
- No, ale to nie jest moja różdżka- nagle cała sala zrobiła się czysta- To teraz Granger możemy sobie spokojnie porozmawiać.
- Ja mam rozmawiać z tobą ?! Spokojnie?!
- Ale ty jesteś wybuchowa szlamo. Masz coś innego do roboty?
- Zawszę mogę coś poczytać.
- Wolisz czytać jakieś głupie książki, czy rozmawiać z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole?
- Skromności to ci nie brak fretko.
- Ej. Uważaj sobie szlamo! Może mi powiesz, czy Potter chodzi taki zły przez rudą.
- A co ty jesteś taki ciekawski?
- Bo mnie to interesuje. To co powiesz mi.
- Może.
- Granger!
- Skoro jesteś taki mądry, to się domyśl.
- Wiedziałem. Głupi Grzmoter. To w końcu on ją rzucił. Nie lubię jej, no ale to chyba była przesada.
- Mówi koleś, który wylał jej wiadro wody na głowę.
- Haha. To było dobre. Nie no dobra nie rozmawiajmy już o tym. Nareszcie zaraz się ten głupi szlaban skończy.
- Tak. Za jakąś godzinę.
- Co?! Mam tu jeszcze z tobą siedzieć godzinę?! Jeszcze czego?! Jeszcze się szlamem ubrudzę- do oczu napłynęły mi łzy. Szybko je otarłam. Na szczęście nie zauważył.
- Oj wielki pan arystokrata boi się przebywać ze szlamą.
- Draco Malfoy nie boi się niczego!
- Na pewno- w tej chwili drzwi się otworzyły i do środka weszła McGonagall.
- Jak tu czysto! Podejrzane, ale dobrze. Jesteście wolni. Panie Malfoy proszę odprowadzić pannę Granger do jej dormitorium.
- Mam odprowadzić szla... Granger?! Muszę?!
- Tak. Proszę oto wasze różdżki. A teraz żegnam- odebrałam swoją różdżkę i ruszyłam za Malfoyem. Szliśmy nie odzywając się do siebie. W końcu postanowiłam coś powiedzieć.
- Jak chcesz możesz już iść.
- Nie mogę pozwolić, żeby coś stało się naszej ukochanej szlamci- postanowiłam się już nie odzywać. Dotarliśmy do portretu Grubej Damy.
- Mimo wszystko dzięki za odprowadzenie.
- Nie ma za co. Dobranoc szlamciu.
- Dobranoc Malfoy- odpowiedziałam i zniknęłam za portretem.
************
2 rozdział. Mój 1 xd A to mój tt : @effty_ . Mam nadzieję, że się podoba. ♥♥
Świetny! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńNo zajebisty ci wyszedł :D ;P boski <3
OdpowiedzUsuńHeh :D MEGAŚNY ... Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCałuuuski :*
http://hermionalovedraco.blogspot.com/
Fajna postać Ginny w pierwszym rozdziale - taka ruda zadziorka. Hermiona bardzo w swoim stylu, więc wszystko "gra i buczy" :) Ciekawi mnie co będzie dalej, więc czekam na więcej :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńVenetiia Noks