From hate to love one step.
poniedziałek, 15 lipca 2013
Liebster Award
Nominację dostałam od Czarnej Wdowy z bloga http://diabel-wiewioreczka.blogspot.com/ Dzięki wielkie!
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
1.Czyją śmierć najbardziej przeżyłaś ?
Zdecydowanie Freda.
2. Ulubieni bohaterzy ?
Draco, Mionka, Blaise i Ginny.
3.Gdybyś mogła spotkać się z J.K Rowling i mogła poprosić o napisanie kolejnej książki,o czym by była ?
O Dramione <3
4.Twoja ulubiona książka i film (nie licząc HP)?
Kawa z kardamonem.
5.Z którym z aktorów HP chciałbyś/abyś się spotkać i dlaczego?
Z Emmą i Tomem bo są moimi ulubionymi aktorami. I są najlepsi.
6.Który z przedmiotów lubiłbyś/abyś w Hogwarcie?
Obronę przed Czarną Magią i Eliksiry.
7.Wymień swoje ulubione postacie z Gryffindoru,Slytherinu,Hufflepuffu i Ravenclawu.
Z Gryffindoru: Hermiona, Ginny, Fred, George,
Ze Slytherinu: Draco, Blaise, Pansy,
Z Hufflepuffu: Cedric,
Z Ravenclawu: Luna.
8.Gdyby istniała Animagia, jakim zwierzęciem byś była? Dlaczego?
Królik bo ma fajne futerko <3
9.Co podobało ci się i nie podobało w filmach o Harrym Potterze i dlaczego ?
Nie było w nich Dramione, a jestem wielką fanką Dramione.
10.Twoje hobby ?
Sport, czytanie.
11.Do jakiego domu należałabyś w Szkole Magii i Czarodziejstwa? Uzasadnij.
Do Slytherinu. Kocham ten dom i pasuję do niego. No i jeszcze taki sobie Draco tam jest a on jest taki przystojny! <3
Nominuje blogi:
http://dramione-spotkanie-po-latach.blogspot.com/
http://foreverdramioneforever.blogspot.com/
http://dramione-gdy-jestesmy-sami.blogspot.com/
http://expecto-patronum-dramione.blogspot.com/
http://4ever-dramione.blogspot.com/
http://hermiona-riddle-malfoy-forever.blogspot.com/
http://diabelska-wpadka.blogspot.com/
http://hermiona-and-draco-love.blogspot.com/
http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/
http://shadow-story-dramione.blogspot.com/
http://dramione-historie.blogspot.com/
Pytania:
1. Dlaczego postanowiłaś/łeś pisać bloga?
2. Co jest twoją inspiracją?
3. Którego bohatera HP lubisz najbardziej i za co?
4. Czy widzisz jakąś różnice między książką, a filmem jak tak to jaką?
5. Wymień swoje ulubione postacie z Gryffindoru,Slytherinu,Hufflepuffu i Ravenclawu.
6. Gdybyś mogła spotkać się za swoim ulubieńcem co byś mu/jej powiedział?
7. Co skłoniło się podjąć właśnie taką tematykę bloga?
8. Czy gdybyś miała/miał możliwość bycia w książce HP wolałbyś/wolałabyś grać zły charakter w całej serii czy grać tego/tą dobrego/dobrą i zginąć w 2 części?
9. Zmieniłabyś/Zmieniłbyś coś w HP(książka)?
10. Myślisz, że film jest dobrym odwzorowaniem książki czy można by go ulepszyć?
11. Do jakiego domu należałabyś w Szkole Magii i Czarodziejstwa? Uzasadnij.
Dziękujemy za nomicację moje i Ewy odpowiedzi są takie same bo w sumie to ona mnie na to naprowadziła za co jej dziękuje bo powstał blog właśnie ten piszemy go razem wiem ze głównie ja zawalam terminy ale mam za duzo blogów i jeszcze chce wrócić do zawieszonego za niedługo powinien się pojawić kolejny rozdział. Dziękujemu za tą nominację :) Kochamy was! <3
wtorek, 18 czerwca 2013
Rozdział 8
- Malfoy do cholery!- od godziny
próbowaliśmy z tym idiotą Malfoy'em dekorować Wielką Salę na Noc Duchów. Jednak
on nie wyrażał jakiegokolwiek zaangażowania.
- Co?!
- Może byś tak coś wymyślił?! -
nie mieliśmy nic, a uczta miała się zacząć za 3 godziny.
- Granger, ja już coś wymyśliłem.
Teraz twoja kolej.
- O przepraszam cię bardzo.
Pryskająca krew na stół Gryffindoru to nie jest pomysł!
- Ale niby dlaczego?
- Bo mi się nie podoba! Może tak
rozlejemy na stół Slytherinu?!
- Nie!
- No właśnie! - już któryś tam raz
przechadzałam się tam i z powrotem z nadzieją, że może w końcu mnie olśni.
- Nie możemy zrobić jakichś
klasycznych dekoracji?
- Klasyczne dekoracje? Nie będę
szła na łatwiznę! - Malfoy wyciągnął różdżkę i przy stole nauczycielskim
pojawiły się dynie. Następnie wyczarował nietoperze, które zaczęły latać nad
Wielką Salą. Sufit zaczarował i był teraz cały czarny.
- I jak?
- Nic pomysłowego. - stwierdziłam.
Wyciągnęłam moją różdżkę i wyczarowałam poplamione krwią obrusy, na których znajdowały się gdzie nie
gdzie teraz trupie czaszki.
- Jak wam idzie? - odwróciliśmy
się i zobaczyliśmy wchodzącą McGonagall. - Muszę przyznać, że całkiem dobrze to
wygląda.
- Bardzo się staraliśmy pani
profesor. - odpowiedziałam grzecznie.
- Cieszę się. Panie Malfoy zaraz
tu będzie pański ojciec.
- Po co? - odparł bez większego
entuzjazmu.
- Nie wiem. - powiedziała i wyszła.
Znów zostałam sama z tym nadętym pajacem.
- Coś jeszcze dodajemy? -
zapytałam. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. - MALFOY! - wrzasnęłam na całą
sale.
- Co? Coś się stało?
- Nie. Pytałam tylko, czy coś
jeszcze dodajemy.
- Wydaje mi się, że nic tu więcej
nie potrzeba. - zamarłam. Oboje szybko się odwróciliśmy. Zobaczyłam nikogo
innego, a Lucjusza Malfoy'a we własnej osobie.
- Dzi-ee-ń d-ooo-bry. - wyjąkałam.
Musiałam strasznie żałośnie wyglądać.
- Spokojnie panno Granger. Widzę,
że odwaliliście kawał dobrej roboty.
- Co ty tu robisz? - zapytał
Draco.
- Mam sprawę do profesora
Snape'a. Nie przeszkadzam wam już. Pracujcie. Synu porozmawiamy później.
- Dobrze. - odpowiedział młody
blondyn. Malfoy senior w tym czasie upuścił Wielką Salę. Wpatrywałam się w
drzwi, jak głupia.
- Granger, co mamy jeszcze
zrobić? - otrząsnęłam się i spojrzałam na niego.
- Nie wiem. Nic chyba.
- Wiem, że to dla ciebie szok.
- Co? - cały czas byłam zamyślona.
- Granger, może już sobie to
darujmy.
- A tak. Dobrze, - powiedziałam i
szybko wyszłam z Wielkiej Sali. Prawie biegnąc dotarłam do mojego dormitorium i
rzuciłam się na łóżko.
- Coś się stało?- zapytała Ginny.
- Właśnie nic. I to jest dziwne. -
odpowiedziałam i dziwnym trafem zasnęłam.
***
- Miona! - ze snu wyrwał mnie głos
Ginny. Szybko zerwałam się z łóżka.
- Co?!
- Zaraz zaczyna się uczta.
- Co?! - krzyknęłam i wyskoczyłam
z łóżka. Popędziłam do łazienki, gdzie ogarnęłam włosy i makijaż, po czym
nałożyłam na siebie szatę. - Spotkamy się na dole! - krzyknęłam wybiegając z
dormitorium. Po 5 minutach znalazłam się w Wielkiej Sali, gdzie był już Malfoy.
- Gdzie ty do cholery byłaś?!
Czekam tu już od 15 minut!
- Wybacz zasnęłam. - był zły, ale
nie przejęłam się tym. Zaczęłam nerwowo się rozglądać patrząc, czy niczego nie
brakuje. Nagle blondyn złapał mnie za ramiona i mną potrząsnął.
- Opanuj się Granger! Wszystko
jest tak, jak powinno!- potem zdarzyło się coś, czego nigdy bym się nie
spodziewała. On mnie przytulił! Jednak
to mnie nie uspokoiło. Po chwili wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam okrążać
Wielką Salę.
- Uspokój się już! - te słowa
zadziałały na mnie, jak kubeł zimnej wody.
- Jestem spokojna, głupia fretko!
- Ja i ona? To jakieś żarty. -
mruknął pod nosem.
- Co ty tam mówisz?
- Nic! - jednak ja usłyszałam. I
to bardzo dokładnie. Nagle do środka weszła profesor McGonagall.
- Zaraz zaczynamy ucztę!
- Jesteśmy gotowi- odpowiedziałam.
Drzwi się otworzyły i do środka weszli uczniowie. Malfoy wypowiedział zaklęcie
i nietoperze zaczęły latać nad naszymi głowami. Usiadłam przy stole Gryfonów
obok Ginny.
- Fajnie wam to wyszło. -
powiedziała ruda.
- Też mi się podoba. - odpowiedziałam.
W tym momencie głos zabrał dyrektor:
- Witajcie moi mili na uczcie z
okazji Nocy Duchów. Na początku chciałem bardzo serdecznie podziękować dwójce
naszych prefektów naczelnych: pannie Granger i panu Malfoy’owi za udekorowanie
Wielkiej Sali. Świetnie się spisaliście. Oświadczam, że w najbliższą sobotę
będzie wypad do Hogsmeade. Oczywiście dla klas od trzeciej wzwyż. A teraz
zaczynamy ucztę.
Przed nami pojawiły się przeróżne dania. Wszyscy zabrali się do jedzenia. Nałożyłam sobie wszystkiego po trochu i zaczęłam jeść.
Przed nami pojawiły się przeróżne dania. Wszyscy zabrali się do jedzenia. Nałożyłam sobie wszystkiego po trochu i zaczęłam jeść.
- Mionka idziemy razem do
Hogsmeade prawda?
- No oczywiście.
- To się cieszę.
***
W końcu nadeszła sobota. Wypad do
Hogsmeade. Razem z Ginny byłyśmy już w drodze do wioski. Przyjemnie nam się
szło, aż do czasu.
- Popatrz Smoku, czy to nie moja
ruda wiewióreczka. - usłyszałyśmy głos Zabini’ego. Odwróciłyśmy się.
- Tak. I szlama Granger. - zawrzało
we mnie.
- Malfoy! Gdzie masz swojego
Mopsa? Czyżby w końcu zmądrzała?
- A gdzieś się zgubiła po drodze.
A ty gdzie masz tego głupiego Grzmotera i Wieprzleja?
- Nie twój interes Malfoy!
- Uuu. Popatrz tylko Diable.
Nasza złota trójka się rozpada.
- No Smoku może nasze Gryfoneczki
dołączą się do nas.
- Szlama i rudzielec z nami? Zwariowałeś?!
- Właśnie. Nikt nie chce spędzać
czasu z nadętą fretką i jego durnym kumplem, - odparłam. Malfoy spiorunował mnie
wzrokiem, jednak się tym nie przejęłam i poszłam dalej razem
z Ginny. Nie dogonili nas, więc w
spokoju doszłyśmy do wioski.
- To co? Najpierw Miodowe
Królestwo? - zapytałam.
- Ok. - weszłyśmy do środka i kupiłyśmy kilka słodyczy. Następnie odwiedziłyśmy jeszcze kilka sklepów, po czym udałyśmy się do Trzech Mioteł. Był tu ogromny tłum, ale jakoś udało nam się znaleźć wolny stolik. Usiadłyśmy przy nim z zamówionym piwem kremowym.
- Jak dobrze, że tych idiotów tu nie ma- powiedziała Ginny.
- No dokładnie. Mam już dość tego pieprzonego Malfoya. Za kogo on się uważa?! Myśli, że jest nie wiadomo kim, ale tak naprawdę jest tylko dupkiem. Może i jest ładny, ale to nie wszystko.
- Eee Miona- gdy zobaczyłam minę Ginny przeraziłam się. Odwróciłam się i ujrzałam Malfoya, który pękał ze śmiechu wraz z Zabinim.
- Słyszałeś Zabini? Jestem cholernie przystojnym dupkiem- ledwo powiedział i wybuchnął znowu śmiechem.
- Wcale nie powiedziałam, że jesteś cholernie przystojny!- krzyknęłam. Oni jednak cały czas się śmiali.
- Ale pomyślałaś- opanowali się i usiedli koło nas.
- Co się stało, że szanowny pan arystokrata usiadł z nami?- zapytałam z sarkazmem.
- Muszę ci zrobić tą przyjemność. Tak bardzo mnie pragniesz.
- Śnisz Malfoy! To co powiedziałam było kłamstwem. My z Ginny mówimy takimi szyframi.
- Jasne Granger. Nie oszukujmy się. Wiem, że jestem prześliczny.
- Nie prawda!- krzyknęłam- Ginny powiedz mu!- spojrzałam w stronę, gdzie siedziała, ale jej tam nie było. Zabini'ego też nie było.
- Widzę, że nasze gołąbeczki poszły pogruchać- posłałam mu gniewne spojrzenie i wstałam. Skierowałam się do wyjścia. Na moje nieszczęście poszedł on za mną.
- Cholera Malfoy! Nie możesz się odczepić?!
- Nie!- krzyknął. Szliśmy w ciszy do zamku. W połowie drogi odezwał się:
- Wiesz nigdy nie sądziłem, że powiesz mi kiedyś, że jestem szalenie przystojny.
- Grrr. Malfoy nie mówiłam tego do ciebie ! I najlepiej o tym zapomnij !
- Chciałabyś Granger.
- Idiota- mruknęłam pod nosem.
- Co ty tam mówisz?
- Gówno!- przyspieszyłam kroku, jednak on zrobił to samo. W końcu zobaczyłam Hogwart. Szybko przeszłam błonia i znalazłam się w zamku.
- Ej szlamciu! Nie wściekaj się tak! Złość piękności szkodzi !- wykrzyczał, kiedy zniknęłam za zakrętem. Przeszłam szybko i znalazłam się w bibliotece. Wzięłam jakąś książkę i zaczęłam czytać. Jednak nie mogłam się skupić. Jak ja mogłam się tak zbłaźnić? Jak mogło mi to
w ogóle przejść przez gardło? Odłożyłam książkę na miejsce i poszłam do mojego dormitorium. Oczywiście tu też nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Na szczęście była już 18, więc poszłam na kolację. W Wielkiej Sali ujrzałam siedzącą przy naszym stole Ginny. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Czemu mnie z nim zostawiłaś?!
- Byliście tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyliście, że wyszliśmy.
- Ale tak się nie robi! Przecież wiesz, że go nie lubię.
- Akurat.
- Za to widzę, że ty świetnie się dogadujesz z Zabinim.
- Nie żartuj?! Denerwuje mnie jeszcze bardziej.
- Jasne, jasne. Mnie nie oszukasz.
- Dobra. Możemy o tym pogadać kiedy indziej? Nie przy wszystkich?
- Ok- odparłam i zabrałam się za moją sałatkę. Kiedy skończyłam razem z Ginny opuściłyśmy Wielką Salę i udałyśmy się do naszego dormitorium. Przebrałyśmy się w piżamy i zaczęłyśmy plotkować.
- To może mi powiesz, co robiłaś z Diabełkiem?- zapytałam.
- Nic. Poszliśmy od razu do zamku.
- Jasne, jasne. A przy tym pewnie się obściskiwaliście.
- NO CO TY?! JA I ON?! Proszę cię!
- Ślicznie razem wyglądacie.
- Tak, jak ty i Malfoy!
- Hah, czyli jednak się zgadzasz!
- Ty też!- oboje wybuchnęłyśmy śmiechem. Ginny wstała i wyciągnęła Ognistą. Nalała do dwóch szklanek i po chwili delektowałyśmy się jej okropnym smakiem.
- Ale dlaczego ty z nim poszłaś?- zapytałam zapełniając sobie kolejny raz szklankę z bursztynowym płynem.
- Powiedział, że chcecie być sami, więc zgodziłam się z nim pójść.
- Ale twoja mina była bezcenna, jak go zobaczyłaś.
- Tak? Ty pewnie zapadłaś się pod ziemię.
- No. W ogóle nie wiem, jak mi to przez gardło przeszło.
- Nareszcie przyznałaś się, że ci się podoba!
- On mi się wcale nie podoba! Jest ładny, ale jest okropnym idiotą- kiedy zrozumiałam, to co powiedziałam zatkałam sobie usta dłonią.
- Uuuu. Wiedziałam!
- Teraz ty powiedz co sądzisz o Blaisie!
- Sądzę, że jest idiotą.
- Ale go lubisz!
- Nie lubię go !
- To chociaż przyznaj, że jest ładny!
-Pff.
- Wiedziałam!
- Ja już z tobą nie gadam. Dobranoc- odstawiła butelkę i poszła spać. Ja zrobiłam to samo.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i nowy rozdział xd Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli macie jakieś pytanie piszcie do mnie na gg : 2426748. Nie wiem, kiedy Magda doda kolejny rozdział, więc musicie uzbroić się w cierpliwość.
- Jak dobrze, że tych idiotów tu nie ma- powiedziała Ginny.
- No dokładnie. Mam już dość tego pieprzonego Malfoya. Za kogo on się uważa?! Myśli, że jest nie wiadomo kim, ale tak naprawdę jest tylko dupkiem. Może i jest ładny, ale to nie wszystko.
- Eee Miona- gdy zobaczyłam minę Ginny przeraziłam się. Odwróciłam się i ujrzałam Malfoya, który pękał ze śmiechu wraz z Zabinim.
- Słyszałeś Zabini? Jestem cholernie przystojnym dupkiem- ledwo powiedział i wybuchnął znowu śmiechem.
- Wcale nie powiedziałam, że jesteś cholernie przystojny!- krzyknęłam. Oni jednak cały czas się śmiali.
- Ale pomyślałaś- opanowali się i usiedli koło nas.
- Co się stało, że szanowny pan arystokrata usiadł z nami?- zapytałam z sarkazmem.
- Muszę ci zrobić tą przyjemność. Tak bardzo mnie pragniesz.
- Śnisz Malfoy! To co powiedziałam było kłamstwem. My z Ginny mówimy takimi szyframi.
- Jasne Granger. Nie oszukujmy się. Wiem, że jestem prześliczny.
- Nie prawda!- krzyknęłam- Ginny powiedz mu!- spojrzałam w stronę, gdzie siedziała, ale jej tam nie było. Zabini'ego też nie było.
- Widzę, że nasze gołąbeczki poszły pogruchać- posłałam mu gniewne spojrzenie i wstałam. Skierowałam się do wyjścia. Na moje nieszczęście poszedł on za mną.
- Cholera Malfoy! Nie możesz się odczepić?!
- Nie!- krzyknął. Szliśmy w ciszy do zamku. W połowie drogi odezwał się:
- Wiesz nigdy nie sądziłem, że powiesz mi kiedyś, że jestem szalenie przystojny.
- Grrr. Malfoy nie mówiłam tego do ciebie ! I najlepiej o tym zapomnij !
- Chciałabyś Granger.
- Idiota- mruknęłam pod nosem.
- Co ty tam mówisz?
- Gówno!- przyspieszyłam kroku, jednak on zrobił to samo. W końcu zobaczyłam Hogwart. Szybko przeszłam błonia i znalazłam się w zamku.
- Ej szlamciu! Nie wściekaj się tak! Złość piękności szkodzi !- wykrzyczał, kiedy zniknęłam za zakrętem. Przeszłam szybko i znalazłam się w bibliotece. Wzięłam jakąś książkę i zaczęłam czytać. Jednak nie mogłam się skupić. Jak ja mogłam się tak zbłaźnić? Jak mogło mi to
w ogóle przejść przez gardło? Odłożyłam książkę na miejsce i poszłam do mojego dormitorium. Oczywiście tu też nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Na szczęście była już 18, więc poszłam na kolację. W Wielkiej Sali ujrzałam siedzącą przy naszym stole Ginny. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Czemu mnie z nim zostawiłaś?!
- Byliście tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyliście, że wyszliśmy.
- Ale tak się nie robi! Przecież wiesz, że go nie lubię.
- Akurat.
- Za to widzę, że ty świetnie się dogadujesz z Zabinim.
- Nie żartuj?! Denerwuje mnie jeszcze bardziej.
- Jasne, jasne. Mnie nie oszukasz.
- Dobra. Możemy o tym pogadać kiedy indziej? Nie przy wszystkich?
- Ok- odparłam i zabrałam się za moją sałatkę. Kiedy skończyłam razem z Ginny opuściłyśmy Wielką Salę i udałyśmy się do naszego dormitorium. Przebrałyśmy się w piżamy i zaczęłyśmy plotkować.
- To może mi powiesz, co robiłaś z Diabełkiem?- zapytałam.
- Nic. Poszliśmy od razu do zamku.
- Jasne, jasne. A przy tym pewnie się obściskiwaliście.
- NO CO TY?! JA I ON?! Proszę cię!
- Ślicznie razem wyglądacie.
- Tak, jak ty i Malfoy!
- Hah, czyli jednak się zgadzasz!
- Ty też!- oboje wybuchnęłyśmy śmiechem. Ginny wstała i wyciągnęła Ognistą. Nalała do dwóch szklanek i po chwili delektowałyśmy się jej okropnym smakiem.
- Ale dlaczego ty z nim poszłaś?- zapytałam zapełniając sobie kolejny raz szklankę z bursztynowym płynem.
- Powiedział, że chcecie być sami, więc zgodziłam się z nim pójść.
- Ale twoja mina była bezcenna, jak go zobaczyłaś.
- Tak? Ty pewnie zapadłaś się pod ziemię.
- No. W ogóle nie wiem, jak mi to przez gardło przeszło.
- Nareszcie przyznałaś się, że ci się podoba!
- On mi się wcale nie podoba! Jest ładny, ale jest okropnym idiotą- kiedy zrozumiałam, to co powiedziałam zatkałam sobie usta dłonią.
- Uuuu. Wiedziałam!
- Teraz ty powiedz co sądzisz o Blaisie!
- Sądzę, że jest idiotą.
- Ale go lubisz!
- Nie lubię go !
- To chociaż przyznaj, że jest ładny!
-Pff.
- Wiedziałam!
- Ja już z tobą nie gadam. Dobranoc- odstawiła butelkę i poszła spać. Ja zrobiłam to samo.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i nowy rozdział xd Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli macie jakieś pytanie piszcie do mnie na gg : 2426748. Nie wiem, kiedy Magda doda kolejny rozdział, więc musicie uzbroić się w cierpliwość.
sobota, 8 czerwca 2013
Rozdział 7
Ginny
Obudziłam się godzinę przed śniadaniem Hermiony już nie było pewnie znów poszła do biblioteki. Chwyciłam do ręki ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic który postawił mnie na nogi. Założyłam taki zestaw. Do torby spakowałam książki i zabierając ją ze sobą poszła w stronę Wielkiej Sali. Weszłam do środka i podeszłam do naszego stołu zignorowałam wszystkie szepty i spojrzenia niektórych chłopaków co oczywiście było miłe. Usiadłem obok Hermiony która wyglądała oszałamiająco.
-Hej Miona jak super wyglądasz wow tylko po co ta kurtka dziewczyno!
-Dziękuje Ginny ty też wyglądasz super. - rozejrzałam się po sali dużo głównie męskich par oczy wgapiało się w Hermione i mnie.
-Herm gapią się na nas.
-Kto?
-Wszyscy. - mój wzrok napotkał mojego największego wroga Draco on też patrzył w naszą, a raczej Hermiony stronę.
-Herm nie patrz się tam, ale Draco cię obserwuje.
-Co? - podniosła głowę i spojrzała w jego stronę od razu się odwrócił.
-No i co zrobiłaś no nie dałaś chłopakowi nacieszyć oczu. - zachichotałam.
-Ginny czy ty się dobrze czujesz, Malfoy? Tego którego znamy błagam cię. - wywróciła teatralnie oczami.
-Harmiona laska z ciebie i nie dziwie się, że nawet Malfoy na ciebie patrzy.
-Gin odpuść.
-No, ale to prawda.
-A jak tam z Diabełkiem? - uśmiechnęła się złowieszczo.
-A co ma być?
-No jak to co? Pocałunek.
-Wielkie mi rzeczy nawet go nie lubię.
-Jak chcesz, ale on też się na ciebie patrzy.
Odwróciłam głowę w stronę stołu Ślizgonów wyszukałam wzrokiem Diabła. Gdy zauważył, że go zobaczyłam lekko się zarumienił, ale uśmiechnął się promiennie i pomachał dyskretnie. Odwzajemniłam uśmiech i także mu pomachałam. Skończyłam swój posiłek i wyszłam z Wielkiej Sali. Szłam sobie spokojnie korytarzem aż do momentu gdy poczułam, że ktoś łapie mnie za pośladki.
O nie tak nie będzie zaraz temu komuś przywalę.
Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się wysportowana sylwetka wysokiego Ślizgona. Podniosłam głowę żeby mieć lepszy widok, a moim oczom ukazały się charakterystyczne rysy twarzy. Zabini.
-Jak jeszcze raz tak zrobisz to nie ręczę za siebię masz szczęście dzisiaj, ale następnym razem nie będzie tak ciekawie.
-Hej rudzielcu. Chodź lepiej na lekcje bo się spóźnimy. - ruszyliśmy w stronę lochów na Obronę Przed Czarną Magią. - To kiedy powtórzymy nasz poprzedni wypad nad jeziorko?
-Nigdy.
-Co jak to nigdy?
-Normalnie.
-Co? O nie zabiorę cię tam jeszcze zobaczysz.
-W swoich snach.
-Zobaczysz jeszczę będziesz mnie o to błagać.
-Bardzo śmieszne.
-A usiądziesz ze mną?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo siedzę z Hermioną, a poza tym nie lubie cię.
-Lubisz.
-Nie!
-Tak! Odmachałaś mi dzisiaj i się uśmiechnęłam więc mnie lubisz.
-Nie lubię cie!
-Nie lubisz...
-No wła...
-Kochasz mnie.
-Co? Chyba zjadłeś czegoś za dużo.
-Kochasz mnie przyznaj. Jestem taki seksowny, że nie możesz wytrzymać na mój widok i uciekasz.
-Czy ty sobie żarty robisz Zabini? Bo chyba tak, a może to ty Malfoy tylko zaczarowałeś się w Zabini'ego.
-Nie to ja. Przyznaj się, kochasz mnie.
-Prędzej bym kazała Hermionie iść do Malfoy'a i powiedzieć mu, że jest przystojny niż przyznać, że cię ble kocham.
-No to idziemy.
-Pogięło cię? One tego nie zrobi.
-No to usiadź ze mną to dam ci spokój.
-Czemu mam ci wierzyć, że dasz mi spokój?
-Bo ja nie kłamię.
-Ta, a to dobre ty nie kłamiesz? - zaśmiałam się.
-Przysięgam, że wtedy przestanę cię dręczyć. - przyłożył rękę do serca i uniósł dwa palce w górę.
-Chyba wypiłam zepsuty sok dyniowy, ale okej zgadzam się. Ale ty rozmawiasz z Hermioną i jej mówisz, że siedzi z Malfoy'em.
-Dobra, a ty z Draco.
-Odpuszczę sobie tą przyjemność już wolę Hermionę.
-Kurde gdzie moja różyczka ten idiota na pewno będzie chciał mi coś zrobić no gdzie ona jest. - zaczął szukać we wszystkich kieszeniach. - O mam! - wyciągnął przed siebie swoja różdżkę. Dobra idę.
-Powodzenia.
-Nawzajem mała. - puścił mi oczko i odszedł.
Ja chyba oszalałam mam siedzieć z Zabinim? Chyba serio wypiłam zepsuty sok przecież nie zgodziłabym się na to. Hermiona stała pod klasą czekając na nauczyciela podeszłam do niej z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Herm bo jest sprawa.
-Jaka?
-Tylko nie zrób mi czegoś albo najlepiej daj różdżkę.
-Gin o co chodzi?
-Bo narazie tylko dzisiaj no żebyś usiadła z... Malfoy'em?
-Ginny czy ty oszalałaś? Czemu mam z nim siedzieć niby?
-Bo ja siedzę z Zabinim.
-Co, siedzisz z Zabinim?!
-No bo on mi nie chciał dać spokoju i powiedział, że jak z nim usiądę to mi da spokój...
-I nic nie będziesz wiedziała z lekcji.
-Ale ja chce mieć spokój nie rozumiesz mam go już dość!
-I dlatego z nim usiądziesz.
-Jak mi nie da spokoju to z nim nie będę siedzieć.
-Ja z Malfoy'em nie będę siedzieć, a on też się nie zgodzi.
-Grenger siedzimy razem. - usłyszałam obok siebie męski głos.
-Co? - zapytała Hermiona.
-No siedzimy razem Diabełek chce sobie z Rudzielcem usiąść ich miłość kwitnie nie można stać im na drodze.
-Malfoy czy ty się dobrze czujesz jaka miłość? Ja chce go spławić w końcu! - odezwałam się.
-A on ma inne zamiary.
-Gówno mnie obchodzą jego zamiary! - wykrzyczałam - Chce się go pozbyć i już!
-Granger siadamy z tyłu nie będę siedział w pierwszej ławce tak jak ty.
-A skąd wiesz, że ja z tobą chcę siedzieć? - zapytała Hermiona.
-Ze mną każdy chce siedzieć jestem ciacho.
-Ale skromny za grosz nie jesteś.
-To się nazywa szczerość Grenger.
-Nie to się nazywa przechwalanie Malfoy.
-Wchodzić do klasy. - nagle obok nas zjawił się Snape.
Wyszliśmy posłusznie zajęłam miejsce, a zaraz obok mnie pojawił się Blaise.
-Jeśli chcesz się mnie pozbyć to ci się to nie uda kochanie. - odezwał się wprost do mojego ucha.
-Zobaczmy. - odpowiedziałam.
Na lekcji nie dawał mi spokoju cały czas mi coś robił miałam tego dość! Ale jakoś przetrwałam. Kolejne lekcje były spokojne bo siedziałam z Hermioną chociaż dłużyły się bardzo.
Po lekcjach udałam się do biblioteki. Chciałam się poduczyć pewnych rzeczy, bo w końcu jestem w klasie wyżej. Najlepiej lubiłam transmutacje, więc wzięłam potrzebne książki i usiadłam przy stoliku. Zabrałam się za przeglądanie książek. Po chwili dołączyła do mnie Miona.
- Transmutacja?- zapytała siadając obok.
- Tak. Jest najciekawsza - odparłam.
- Najlepiej ci w niej idzie - stwierdziła Herm. Nagle do biblioteki wparowali nasi dwaj znienawidzeni Ślizgoni.
- Granger! Ty znowu przy książkach?
- Tak. A co ci do tego Malfoy?! - widziałam, że Miona cała się gotowała.
- To, że McGonagall kazała nam przyjść do niej.
- Po co?
- Nie wiem. Rusz się!- niechętnie wstała i poszła z blondynem. Na szczęście ten głupi, durnowaty Zabini poszedł szukać jakiś książek i miałam spokój. Ciekawe, z czym on miał problemy. Kurde musiałam zacząć
o nim myśleć?! Szybko odgoniłam te myśli i zajęłam się transmutacją.
- Cześć Ginny- obok mnie usiadł Dean.
- O cześć Dean. Co tam u ciebie?- spytałam odrywając się od książek.
- Wszystko okej. A u ciebie?
- Też wszystko dobrze.
- Słuchaj może mogłabyś pomóc mi w tej transmutacji?- zdziwiło mnie to pytanie. Zauważyłam, że naszej rozmowie przygląda się ten wyjątkowo upierdliwy Ślizgon.
- Pewnie. Kiedy?
- Może jutro o 15 tutaj?
- Ok - odparłam, co chwilę spoglądając na Zabiniego.
- Dzięki. To do zobaczenia- powiedział i odszedł. Przerwałam przyglądanie się Ślizgonowi i wróciłam do transmutacji.
- To może mi też pomożesz?- przede mną staną:
- Zabini nie wiem, czy zasłużyłeś!
- Ja nie zasłużyłem? Takie ciacho jak ja nie chcesz uczyć? Oj no proszę cię. Ta transmutacja jakoś mi nie wychodzi.
- No dobrze. Siadaj. Czego nie rozumiesz?- uradowany usiadł na przeciwko mnie.
- Wszystkiego- spojrzałam na niego zdziwiona. Na lekcji radził sobie nie za dobrze, ale bez przesady.
- Czytałeś coś z podręcznika?- zapytałam.
- Nie.
- Osłabiasz mnie człowieku. To na co czekasz? - podałam mu podręcznik na otwartej stronie- Masz. Czytaj.
- Nie możemy przećwiczyć tego w praktyce?
- Nie. Najpierw masz to przeczytać- posłusznie zaczął czytać. Ja zabrałam się za analizowanie notatek
z lekcji. Po 5 minutach brunet znowu się odezwał:
- Skończone. Teraz praktyka?
- Co ci tak na tym zależy?- spytałam.
- A nie wiem. - odparł. Powoli zaczął mnie wkurzać. Zresztą on zawsze mnie wkurza.
- Niech ci będzie- i tak zaczęliśmy transmutować po kolei różne przedmioty. Coraz lepiej mu szło. Co było dziwne, bo on nie był za bardzo inteligentny.
- Dobrze mi idzie prawda?- spytał w końcu.
- Mógł byś się bardziej przyłożyć.
- Ale i tak mnie lubisz.
- Nie lubię cię!- krzyknęłam. Zapomniałam, że jestem w bibliotece i pani Pince mnie upomniała. Grzecznie przeprosiłam, co wywołało śmiech u tego durnia- I z czego się śmiejesz?
- Bo wiem, że i tak mnie lubisz.
- Nie prawda!
- Prawda!- nie dawał za wygraną.
- Nie!- wzięłam moje książki i szybko opuściłam bibliotekę. Jednak ten namolny Ślizgon poszedł za mną.
- Moja kochana wiewiórko wiem, że mnie lubisz!- krzyknął na cały głos. Musiałam się zatrzymać i go uciszyć.
- Zamknij się Zabini!- warknęłam i skierowałam się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. On szedł za mną.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Wiewiórko.
- Denerwujesz mnie!- każdy kto koło nas przechodził dziwnie się na nas patrzył. Nie przejmowałam się jednak tym. W końcu dotarłam pod portret Grubej Damy. Już miałam wypowiedzieć hasło, gdy stanął przede mną Blaise. Zbliżył się do mnie i złaczył nasze usta. Pocałował mnie! A ja nie zrobiłam nic, żeby to zakończyć. Trwaliśmy tak przez chwilę, aż w końcu on sobie poszedł. Wypowiedziałam hasło i weszłam do środka cała zaszokowana.
- Głupi idiota- powiedziałam pod nosem.
Jak możliwe, że on mnie pocałował, a ja go nie odepchnęłam? Nie podoba mi się! Nic do niego nie czuję! Nawet go nie lubię!
Weszłam do mojego i Hermiony pokoju jej nie było. Było już dość późno wykąpałam się i przebrałam w moią piżamkę. Chwyciłam do ręki jeszcze notatki z lakcji i prześledziłam je ostatni raz oczami. W pewnym momencie do pokoju weszła Hermiona albo raczej wbiegła i trzesnęła drzwiami.
-Hej Miona co się stało? - zpaytałam siadając na łóżku.
-Co się stało? Ta ta... grrrrrrr nie uwierzysz co McGonagall kazała mi i Draco zrobić! I to jeszcze z nim!
-No mów co?
-Kazała nam przygotować salę na noc duchów!
-No to super uwielbiam noc duchów!
-Ginny, ale ja i Malfoy mamy razem sami to zrobić dlatego, że jesteśmy prefektami naczelnymi naszych domów! Ginny ja mam to z nim zrobić sama co oznacza, że muszę z nim spędzić czas w jednym pomieszczeniu! Ginny ja nie chcę z nim być w jednym pomiwszczeniu! - zrezygnowana usiadła na łóżku.
-Hermiona nie dramatyzuj będzie okej.
-Nie Ginny nie będzie dobrze też byś się wkurzyła jakbyś miała być z Diabłem w jednym pomieszczeniu.
-O serio akurat przez niego prawie umarłam!
-Ale Diabeł cię lubi, a mnie Malfoy nie!
-Nie przesadzaj sam dzisiaj podszedł do nas i z uśmiechem na twarzy powiedział, że z tobą siedzi.
-Ta, ale i tak jestem wkurzona i co jeszcze mam z nim iść na bal co?
-No w sumie nie zły pomysł ty i Malfoy ładnie byście wyglądali.
-Ginny...
-Okej cofam to.
-Idę pod prysznic i spać.
-Ja też. Dobranoc Miona.
-Dobranoc Gin.
Ułożyłam się wygodnie na swoim łóżku i zasnęłam. Śnił mi się (niestety) Diabeł. Czy on nawet w śnie musi mnie nawiedzać?
*****************************
Wiem jestem okropna pisłam to mega długo jeszcze Ewa mi pomagała ale sie wypalam po prostu tego tyle jest 3 blogi strona na fb i nauka masa nauki sory ;*
-Hej Miona jak super wyglądasz wow tylko po co ta kurtka dziewczyno!
-Dziękuje Ginny ty też wyglądasz super. - rozejrzałam się po sali dużo głównie męskich par oczy wgapiało się w Hermione i mnie.
-Herm gapią się na nas.
-Kto?
-Wszyscy. - mój wzrok napotkał mojego największego wroga Draco on też patrzył w naszą, a raczej Hermiony stronę.
-Herm nie patrz się tam, ale Draco cię obserwuje.
-Co? - podniosła głowę i spojrzała w jego stronę od razu się odwrócił.
-No i co zrobiłaś no nie dałaś chłopakowi nacieszyć oczu. - zachichotałam.
-Ginny czy ty się dobrze czujesz, Malfoy? Tego którego znamy błagam cię. - wywróciła teatralnie oczami.
-Harmiona laska z ciebie i nie dziwie się, że nawet Malfoy na ciebie patrzy.
-Gin odpuść.
-No, ale to prawda.
-A jak tam z Diabełkiem? - uśmiechnęła się złowieszczo.
-A co ma być?
-No jak to co? Pocałunek.
-Wielkie mi rzeczy nawet go nie lubię.
-Jak chcesz, ale on też się na ciebie patrzy.
Odwróciłam głowę w stronę stołu Ślizgonów wyszukałam wzrokiem Diabła. Gdy zauważył, że go zobaczyłam lekko się zarumienił, ale uśmiechnął się promiennie i pomachał dyskretnie. Odwzajemniłam uśmiech i także mu pomachałam. Skończyłam swój posiłek i wyszłam z Wielkiej Sali. Szłam sobie spokojnie korytarzem aż do momentu gdy poczułam, że ktoś łapie mnie za pośladki.
O nie tak nie będzie zaraz temu komuś przywalę.
Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się wysportowana sylwetka wysokiego Ślizgona. Podniosłam głowę żeby mieć lepszy widok, a moim oczom ukazały się charakterystyczne rysy twarzy. Zabini.
-Jak jeszcze raz tak zrobisz to nie ręczę za siebię masz szczęście dzisiaj, ale następnym razem nie będzie tak ciekawie.
-Hej rudzielcu. Chodź lepiej na lekcje bo się spóźnimy. - ruszyliśmy w stronę lochów na Obronę Przed Czarną Magią. - To kiedy powtórzymy nasz poprzedni wypad nad jeziorko?
-Nigdy.
-Co jak to nigdy?
-Normalnie.
-Co? O nie zabiorę cię tam jeszcze zobaczysz.
-W swoich snach.
-Zobaczysz jeszczę będziesz mnie o to błagać.
-Bardzo śmieszne.
-A usiądziesz ze mną?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo siedzę z Hermioną, a poza tym nie lubie cię.
-Lubisz.
-Nie!
-Tak! Odmachałaś mi dzisiaj i się uśmiechnęłam więc mnie lubisz.
-Nie lubię cie!
-Nie lubisz...
-No wła...
-Kochasz mnie.
-Co? Chyba zjadłeś czegoś za dużo.
-Kochasz mnie przyznaj. Jestem taki seksowny, że nie możesz wytrzymać na mój widok i uciekasz.
-Czy ty sobie żarty robisz Zabini? Bo chyba tak, a może to ty Malfoy tylko zaczarowałeś się w Zabini'ego.
-Nie to ja. Przyznaj się, kochasz mnie.
-Prędzej bym kazała Hermionie iść do Malfoy'a i powiedzieć mu, że jest przystojny niż przyznać, że cię ble kocham.
-No to idziemy.
-Pogięło cię? One tego nie zrobi.
-No to usiadź ze mną to dam ci spokój.
-Czemu mam ci wierzyć, że dasz mi spokój?
-Bo ja nie kłamię.
-Ta, a to dobre ty nie kłamiesz? - zaśmiałam się.
-Przysięgam, że wtedy przestanę cię dręczyć. - przyłożył rękę do serca i uniósł dwa palce w górę.
-Chyba wypiłam zepsuty sok dyniowy, ale okej zgadzam się. Ale ty rozmawiasz z Hermioną i jej mówisz, że siedzi z Malfoy'em.
-Dobra, a ty z Draco.
-Odpuszczę sobie tą przyjemność już wolę Hermionę.
-Kurde gdzie moja różyczka ten idiota na pewno będzie chciał mi coś zrobić no gdzie ona jest. - zaczął szukać we wszystkich kieszeniach. - O mam! - wyciągnął przed siebie swoja różdżkę. Dobra idę.
-Powodzenia.
-Nawzajem mała. - puścił mi oczko i odszedł.
Ja chyba oszalałam mam siedzieć z Zabinim? Chyba serio wypiłam zepsuty sok przecież nie zgodziłabym się na to. Hermiona stała pod klasą czekając na nauczyciela podeszłam do niej z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Herm bo jest sprawa.
-Jaka?
-Tylko nie zrób mi czegoś albo najlepiej daj różdżkę.
-Gin o co chodzi?
-Bo narazie tylko dzisiaj no żebyś usiadła z... Malfoy'em?
-Ginny czy ty oszalałaś? Czemu mam z nim siedzieć niby?
-Bo ja siedzę z Zabinim.
-Co, siedzisz z Zabinim?!
-No bo on mi nie chciał dać spokoju i powiedział, że jak z nim usiądę to mi da spokój...
-I nic nie będziesz wiedziała z lekcji.
-Ale ja chce mieć spokój nie rozumiesz mam go już dość!
-I dlatego z nim usiądziesz.
-Jak mi nie da spokoju to z nim nie będę siedzieć.
-Ja z Malfoy'em nie będę siedzieć, a on też się nie zgodzi.
-Grenger siedzimy razem. - usłyszałam obok siebie męski głos.
-Co? - zapytała Hermiona.
-No siedzimy razem Diabełek chce sobie z Rudzielcem usiąść ich miłość kwitnie nie można stać im na drodze.
-Malfoy czy ty się dobrze czujesz jaka miłość? Ja chce go spławić w końcu! - odezwałam się.
-A on ma inne zamiary.
-Gówno mnie obchodzą jego zamiary! - wykrzyczałam - Chce się go pozbyć i już!
-Granger siadamy z tyłu nie będę siedział w pierwszej ławce tak jak ty.
-A skąd wiesz, że ja z tobą chcę siedzieć? - zapytała Hermiona.
-Ze mną każdy chce siedzieć jestem ciacho.
-Ale skromny za grosz nie jesteś.
-To się nazywa szczerość Grenger.
-Nie to się nazywa przechwalanie Malfoy.
-Wchodzić do klasy. - nagle obok nas zjawił się Snape.
Wyszliśmy posłusznie zajęłam miejsce, a zaraz obok mnie pojawił się Blaise.
-Jeśli chcesz się mnie pozbyć to ci się to nie uda kochanie. - odezwał się wprost do mojego ucha.
-Zobaczmy. - odpowiedziałam.
Na lekcji nie dawał mi spokoju cały czas mi coś robił miałam tego dość! Ale jakoś przetrwałam. Kolejne lekcje były spokojne bo siedziałam z Hermioną chociaż dłużyły się bardzo.
Po lekcjach udałam się do biblioteki. Chciałam się poduczyć pewnych rzeczy, bo w końcu jestem w klasie wyżej. Najlepiej lubiłam transmutacje, więc wzięłam potrzebne książki i usiadłam przy stoliku. Zabrałam się za przeglądanie książek. Po chwili dołączyła do mnie Miona.
- Transmutacja?- zapytała siadając obok.
- Tak. Jest najciekawsza - odparłam.
- Najlepiej ci w niej idzie - stwierdziła Herm. Nagle do biblioteki wparowali nasi dwaj znienawidzeni Ślizgoni.
- Granger! Ty znowu przy książkach?
- Tak. A co ci do tego Malfoy?! - widziałam, że Miona cała się gotowała.
- To, że McGonagall kazała nam przyjść do niej.
- Po co?
- Nie wiem. Rusz się!- niechętnie wstała i poszła z blondynem. Na szczęście ten głupi, durnowaty Zabini poszedł szukać jakiś książek i miałam spokój. Ciekawe, z czym on miał problemy. Kurde musiałam zacząć
o nim myśleć?! Szybko odgoniłam te myśli i zajęłam się transmutacją.
- Cześć Ginny- obok mnie usiadł Dean.
- O cześć Dean. Co tam u ciebie?- spytałam odrywając się od książek.
- Wszystko okej. A u ciebie?
- Też wszystko dobrze.
- Słuchaj może mogłabyś pomóc mi w tej transmutacji?- zdziwiło mnie to pytanie. Zauważyłam, że naszej rozmowie przygląda się ten wyjątkowo upierdliwy Ślizgon.
- Pewnie. Kiedy?
- Może jutro o 15 tutaj?
- Ok - odparłam, co chwilę spoglądając na Zabiniego.
- Dzięki. To do zobaczenia- powiedział i odszedł. Przerwałam przyglądanie się Ślizgonowi i wróciłam do transmutacji.
- To może mi też pomożesz?- przede mną staną:
- Zabini nie wiem, czy zasłużyłeś!
- Ja nie zasłużyłem? Takie ciacho jak ja nie chcesz uczyć? Oj no proszę cię. Ta transmutacja jakoś mi nie wychodzi.
- No dobrze. Siadaj. Czego nie rozumiesz?- uradowany usiadł na przeciwko mnie.
- Wszystkiego- spojrzałam na niego zdziwiona. Na lekcji radził sobie nie za dobrze, ale bez przesady.
- Czytałeś coś z podręcznika?- zapytałam.
- Nie.
- Osłabiasz mnie człowieku. To na co czekasz? - podałam mu podręcznik na otwartej stronie- Masz. Czytaj.
- Nie możemy przećwiczyć tego w praktyce?
- Nie. Najpierw masz to przeczytać- posłusznie zaczął czytać. Ja zabrałam się za analizowanie notatek
z lekcji. Po 5 minutach brunet znowu się odezwał:
- Skończone. Teraz praktyka?
- Co ci tak na tym zależy?- spytałam.
- A nie wiem. - odparł. Powoli zaczął mnie wkurzać. Zresztą on zawsze mnie wkurza.
- Niech ci będzie- i tak zaczęliśmy transmutować po kolei różne przedmioty. Coraz lepiej mu szło. Co było dziwne, bo on nie był za bardzo inteligentny.
- Dobrze mi idzie prawda?- spytał w końcu.
- Mógł byś się bardziej przyłożyć.
- Ale i tak mnie lubisz.
- Nie lubię cię!- krzyknęłam. Zapomniałam, że jestem w bibliotece i pani Pince mnie upomniała. Grzecznie przeprosiłam, co wywołało śmiech u tego durnia- I z czego się śmiejesz?
- Bo wiem, że i tak mnie lubisz.
- Nie prawda!
- Prawda!- nie dawał za wygraną.
- Nie!- wzięłam moje książki i szybko opuściłam bibliotekę. Jednak ten namolny Ślizgon poszedł za mną.
- Moja kochana wiewiórko wiem, że mnie lubisz!- krzyknął na cały głos. Musiałam się zatrzymać i go uciszyć.
- Zamknij się Zabini!- warknęłam i skierowałam się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. On szedł za mną.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Wiewiórko.
- Denerwujesz mnie!- każdy kto koło nas przechodził dziwnie się na nas patrzył. Nie przejmowałam się jednak tym. W końcu dotarłam pod portret Grubej Damy. Już miałam wypowiedzieć hasło, gdy stanął przede mną Blaise. Zbliżył się do mnie i złaczył nasze usta. Pocałował mnie! A ja nie zrobiłam nic, żeby to zakończyć. Trwaliśmy tak przez chwilę, aż w końcu on sobie poszedł. Wypowiedziałam hasło i weszłam do środka cała zaszokowana.
- Głupi idiota- powiedziałam pod nosem.
Jak możliwe, że on mnie pocałował, a ja go nie odepchnęłam? Nie podoba mi się! Nic do niego nie czuję! Nawet go nie lubię!
Weszłam do mojego i Hermiony pokoju jej nie było. Było już dość późno wykąpałam się i przebrałam w moią piżamkę. Chwyciłam do ręki jeszcze notatki z lakcji i prześledziłam je ostatni raz oczami. W pewnym momencie do pokoju weszła Hermiona albo raczej wbiegła i trzesnęła drzwiami.
-Hej Miona co się stało? - zpaytałam siadając na łóżku.
-Co się stało? Ta ta... grrrrrrr nie uwierzysz co McGonagall kazała mi i Draco zrobić! I to jeszcze z nim!
-No mów co?
-Kazała nam przygotować salę na noc duchów!
-No to super uwielbiam noc duchów!
-Ginny, ale ja i Malfoy mamy razem sami to zrobić dlatego, że jesteśmy prefektami naczelnymi naszych domów! Ginny ja mam to z nim zrobić sama co oznacza, że muszę z nim spędzić czas w jednym pomieszczeniu! Ginny ja nie chcę z nim być w jednym pomiwszczeniu! - zrezygnowana usiadła na łóżku.
-Hermiona nie dramatyzuj będzie okej.
-Nie Ginny nie będzie dobrze też byś się wkurzyła jakbyś miała być z Diabłem w jednym pomieszczeniu.
-O serio akurat przez niego prawie umarłam!
-Ale Diabeł cię lubi, a mnie Malfoy nie!
-Nie przesadzaj sam dzisiaj podszedł do nas i z uśmiechem na twarzy powiedział, że z tobą siedzi.
-Ta, ale i tak jestem wkurzona i co jeszcze mam z nim iść na bal co?
-No w sumie nie zły pomysł ty i Malfoy ładnie byście wyglądali.
-Ginny...
-Okej cofam to.
-Idę pod prysznic i spać.
-Ja też. Dobranoc Miona.
-Dobranoc Gin.
Ułożyłam się wygodnie na swoim łóżku i zasnęłam. Śnił mi się (niestety) Diabeł. Czy on nawet w śnie musi mnie nawiedzać?
*****************************
Wiem jestem okropna pisłam to mega długo jeszcze Ewa mi pomagała ale sie wypalam po prostu tego tyle jest 3 blogi strona na fb i nauka masa nauki sory ;*
sobota, 4 maja 2013
Rozdział 6
Hermiona
- Granger!- usłyszałam za sobą głos Malfoya. Szłam akurat na śniadanie. Ginny już była, a ja wcześniej poszłam do biblioteki.
- Czego chcesz Malfoy?!
- Może grzeczniej.
- Nie zasłużyłeś- stanął przede mną.
- Jasne jasne. Zresztą nie ważne. Potrzebuję informacji!
- I do czego ja ci jestem potrzebna?
- A myślałem, że jesteś mądra. Ty mi masz te informacje dostarczyć!
- Niedoczekanie twoje!- próbowałam go wyminąć, ale mi na to nie pozwolił.
- Słuchaj szlamo! Albo mi wszystko powiesz, albo pożałujesz!
- Już się boję! A teraz przesuń się, bo chcę iść na śniadanie- przesunął się, tym samym robiąc mi przejście. Zdziwiło mnie to. Przeszłam obok niego i weszłam do Wielkiej Sali. Usiadłam przy moim stole obok Ginny. Ruda była bardzo zdenerwowana.
- Coś się stało?
- Tak! Mój głupi brat ma zamiar mnie cały czas pilnować!
- Nie pozwalaj sobie! Mama kazała mi ciebie pilnować! Mam zamiar spełnić rozkaz! - wykrzyczał Ron.
- Mamin synek!
- Uspokójcie się! Trzeba to rozwiązać bez nerwów. - odezwała się Hermiona.
- Dobra. To co proponujesz?- Ginny trochę się opanowała. Za to Ron cały się gotował. Trochę rozbawił mnie ten widok.
- Zajęcia i tak wszyscy mamy razem, więc wtedy nie ma problemu. A po zajęciach Ginny będzie cały czas ze mną.
- Tego się właśnie obawiam!
- Co?!- wrzasnęłam.
- Ty też ostatnio zaczęłaś z nimi kręcić.
- Chciałbyś!
- Ale to prawda Miona- do rozmowy wtrącił się Harry. Byłam wtedy wściekła. Jeszcze niech powiedzą, że mam na nią zły wpływ.
- Jakbyś zapomniała, że jesteś tylko szlamą i oni nigdy nie zwrócą na ciebie uwagi- nie wytrzymałam. Wzięłam stojącą przede mną szklankę z sokiem dyniowym i wylałam całą jej zawartość na tego rudowłosego idiotę.
- Jesteś jeszcze gorszy od nich Ronaldzie!- krzyknęłam i oburzona wyszłam z Wielkiej Sali. "Co za idiota! Jak ja się mogłam z nim przyjaźnić! Jeszcze kiedyś będzie coś chciał od takiej szlamy jak ja!" Łzy popłynęły mi po policzkach. Szybko przebiegłam przez korytarze i znalazłam się w moim dormitorium. Stanęłam przed lustrem i próbowałam coś zrobić z moją zapłakaną twarzą. Na szczęście się udało i wyglądałam tak, jak wcześniej. Wzięłam książki do Eliksirów i wyszłam z dormitorium. Od razu dopadła mnie Ginny.
- Tu jesteś. Miona, bardzo cię przepraszam za niego.
- Nie musisz. Nie możesz być przecież za niego odpowiedzialna.
- Wiem, ale gdyby nie ja, to...
- Daj spokój. Teraz już wiem, jaki on jest naprawdę. Chodźmy na Eliksiry.
- Dobrze. Aa i ładnie go załatwiłaś. Gdybyś widziała jaki był wściekły.
- Następnym razem będzie wiedział, że z Hermioną Granger się nie zadziera- skierowałyśmy się do lochów. Nagle przed nami pojawił się Malfoy z Zabinim.
- Czego chcesz fretko?
- Pogadać. Blaise zabierz gdzieś naszego rudzielca.
- Chodź Weasley. Nie przeszkadzajmy im- chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę sali Eliksirów.
- Puszczaj mnie!- krzyknęła ruda, ale na darmo. Zabini szybko sobie z nią poradził i zniknęli mi z oczu.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ładnie załatwiłaś Wieprzleja. Ja bym na jego miejscu ciebie szlamą nie nazwał.
- Przecież cały czas mnie tak nazywasz!
- Ale przecież nie jestem twoim przyjacielem, tak jak ta ruda pokraka. Zresztą nie ważne. Przyszedłem po te moje informacje.
- Nawet mi nie powiedziałeś o co chodzi!
- A no tak. Chodzi oczywiście o rudą i Blaisa.
- Nie myśl, że ci cokolwiek powiem!
- Powiesz, albo pożegnasz się ze swoimi rodzicami!
- Ani waż się ich tknąć!
- Jestem Malfoy! Mogę robić co mi się podoba!- odwrócił się i odszedł. Byłam załamana. Musiałam jak najszybciej porozmawiać z Ginny. Szybko pobiegłam w stronę sali. Stała razem z Zabinim. Podbiegłam do niej i "wyciągnęłam" ją stamtąd.
- Coś się stało?
- Malfoy powiedział, że jeśli nie powiem mu czegoś o tobie i Zabinim, to coś zrobi z moimi rodzicami.
- Co?!
- Co ja mam robić? Przecież nic nie ma między wami, więc niby co bym mu miała powiedzieć.
- Czekaj porozmawiam z Zabinim!
- Ginny, nie rób tego!- jednak ruda już do niego podeszła. Na szczęście drzwi do sali otwarły się i Snape kazał nam wchodzić. Posłusznie weszłam i zajęłam moje stałe miejsce. Obok mnie usiadła Ginny.
- Umówiłam się z nim po kolacji.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł.
- Chyba tak.
- Cicho tam! Minus 5 punktów dla Gryffindoru. Panno Weasley proszę uważniej słuchać. To samo się tyczy panny Granger- Snape był dzisiaj wyjątkowo złośliwy.
- Dobrze profesorze- odpowiedziałyśmy równocześnie.
Właśnie wracałam z kolacji. Ginny poszła na spotkanie z Zabinim, a ja postanowiłam iść do biblioteki. Cały czas męczyła mnie sprawa z Malfoy'em. Chyba nie będzie taki okrutny! Na pewno powiedział tak, żeby mnie nastraszyć. Do tego jeszcze Ron. On jest jeszcze gorszy niż Malfoy! I pomyśleć, że...
- Panno Granger- z zamyślenia wyrwał mnie głos McGonagall. Odwróciłam się w stronę profesorki.
- Tak pani profesor.
- Została pani prefekt naczelną, tak jak pan Malfoy.
- Cieszę się- tak naprawdę w środku cała się gotowałam. Niby Malfoy prefektem naczelnym?
- Razem z panem Malfoy'em będziesz patrolowała korytarze od 22 do 24. Resztę obowiązków i praw znasz prawda?
- Oczywiście pani profesor- mam z nim patrolować? Jeszcze czego.
- To miłego patrolowania- odeszła. Nie miałam ochoty już iść do biblioteki, więc zawróciłam. Nagle przede mną pojawił się Malfoy.
- Granger dzisiaj mamy patrol.
- Wiem Malfoy. I jakoś się z tego nie cieszę.
- Jasne. Przyjdę po ciebie o 21:45.
- Po co? Sama chyba dojdę.
- No nie wiem. Tak dla pewności. Nie kwestionuj tego co mówię, szlamo. A i ładnie się ubierz.
- Nie doczekanie twoje- odwrócił się i sobie poszedł. Poszłam do dormitorium. Z jednej strony byłam wściekła, a z drugiej cieszyłam się, że zostałam prefekt naczelną. W takim mieszanym nastroju weszłam do siebie. Na łóżku siedziała Ginny.
- I jak było?
- Normalnie. Powiedział, że wszystko wie i żebyś się nie martwiła.
- To dobrze. Nie uwierzysz! Zostałam prefekt naczelną!
- To wspaniale. Gratulacje.
- Razem z Malfoy'em.
- Co?
- Czemu akurat z nim?! Jeszcze dzisiaj mam z nim patrol.
- Uuu współczuje.
- Jakoś wytrzymam.
- Musisz.
- Tu jesteś. Miona, bardzo cię przepraszam za niego.
- Nie musisz. Nie możesz być przecież za niego odpowiedzialna.
- Wiem, ale gdyby nie ja, to...
- Daj spokój. Teraz już wiem, jaki on jest naprawdę. Chodźmy na Eliksiry.
- Dobrze. Aa i ładnie go załatwiłaś. Gdybyś widziała jaki był wściekły.
- Następnym razem będzie wiedział, że z Hermioną Granger się nie zadziera- skierowałyśmy się do lochów. Nagle przed nami pojawił się Malfoy z Zabinim.
- Czego chcesz fretko?
- Pogadać. Blaise zabierz gdzieś naszego rudzielca.
- Chodź Weasley. Nie przeszkadzajmy im- chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę sali Eliksirów.
- Puszczaj mnie!- krzyknęła ruda, ale na darmo. Zabini szybko sobie z nią poradził i zniknęli mi z oczu.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ładnie załatwiłaś Wieprzleja. Ja bym na jego miejscu ciebie szlamą nie nazwał.
- Przecież cały czas mnie tak nazywasz!
- Ale przecież nie jestem twoim przyjacielem, tak jak ta ruda pokraka. Zresztą nie ważne. Przyszedłem po te moje informacje.
- Nawet mi nie powiedziałeś o co chodzi!
- A no tak. Chodzi oczywiście o rudą i Blaisa.
- Nie myśl, że ci cokolwiek powiem!
- Powiesz, albo pożegnasz się ze swoimi rodzicami!
- Ani waż się ich tknąć!
- Jestem Malfoy! Mogę robić co mi się podoba!- odwrócił się i odszedł. Byłam załamana. Musiałam jak najszybciej porozmawiać z Ginny. Szybko pobiegłam w stronę sali. Stała razem z Zabinim. Podbiegłam do niej i "wyciągnęłam" ją stamtąd.
- Coś się stało?
- Malfoy powiedział, że jeśli nie powiem mu czegoś o tobie i Zabinim, to coś zrobi z moimi rodzicami.
- Co?!
- Co ja mam robić? Przecież nic nie ma między wami, więc niby co bym mu miała powiedzieć.
- Czekaj porozmawiam z Zabinim!
- Ginny, nie rób tego!- jednak ruda już do niego podeszła. Na szczęście drzwi do sali otwarły się i Snape kazał nam wchodzić. Posłusznie weszłam i zajęłam moje stałe miejsce. Obok mnie usiadła Ginny.
- Umówiłam się z nim po kolacji.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł.
- Chyba tak.
- Cicho tam! Minus 5 punktów dla Gryffindoru. Panno Weasley proszę uważniej słuchać. To samo się tyczy panny Granger- Snape był dzisiaj wyjątkowo złośliwy.
- Dobrze profesorze- odpowiedziałyśmy równocześnie.
Właśnie wracałam z kolacji. Ginny poszła na spotkanie z Zabinim, a ja postanowiłam iść do biblioteki. Cały czas męczyła mnie sprawa z Malfoy'em. Chyba nie będzie taki okrutny! Na pewno powiedział tak, żeby mnie nastraszyć. Do tego jeszcze Ron. On jest jeszcze gorszy niż Malfoy! I pomyśleć, że...
- Panno Granger- z zamyślenia wyrwał mnie głos McGonagall. Odwróciłam się w stronę profesorki.
- Tak pani profesor.
- Została pani prefekt naczelną, tak jak pan Malfoy.
- Cieszę się- tak naprawdę w środku cała się gotowałam. Niby Malfoy prefektem naczelnym?
- Razem z panem Malfoy'em będziesz patrolowała korytarze od 22 do 24. Resztę obowiązków i praw znasz prawda?
- Oczywiście pani profesor- mam z nim patrolować? Jeszcze czego.
- To miłego patrolowania- odeszła. Nie miałam ochoty już iść do biblioteki, więc zawróciłam. Nagle przede mną pojawił się Malfoy.
- Granger dzisiaj mamy patrol.
- Wiem Malfoy. I jakoś się z tego nie cieszę.
- Jasne. Przyjdę po ciebie o 21:45.
- Po co? Sama chyba dojdę.
- No nie wiem. Tak dla pewności. Nie kwestionuj tego co mówię, szlamo. A i ładnie się ubierz.
- Nie doczekanie twoje- odwrócił się i sobie poszedł. Poszłam do dormitorium. Z jednej strony byłam wściekła, a z drugiej cieszyłam się, że zostałam prefekt naczelną. W takim mieszanym nastroju weszłam do siebie. Na łóżku siedziała Ginny.
- I jak było?
- Normalnie. Powiedział, że wszystko wie i żebyś się nie martwiła.
- To dobrze. Nie uwierzysz! Zostałam prefekt naczelną!
- To wspaniale. Gratulacje.
- Razem z Malfoy'em.
- Co?
- Czemu akurat z nim?! Jeszcze dzisiaj mam z nim patrol.
- Uuu współczuje.
- Jakoś wytrzymam.
- Musisz.
***
Nadszedł czas patrolu. Niechętnie zwlokłam się z łóżka, ubrałam się w to. i wyszłam z pokoju punktualniie
o 21:45. Blondyn już czekał.
- Jaki ty punktualny jesteś.
- Ja zawsze jestem punktualny Granger.
- To jak robimy? Rozdzielamy się?
- Nie. Obojętne. Prowadź.
- Oj Malfoy- zaczęliśmy patrol. Nie chciałam za bardzo się odzywać. Wolałam milczeć, niż z nim rozmawiać.
- Granger, co tak cicho siedzisz? Zawsze taka wygadana, a teraz?
- Jakoś nie mamy o czym rozmawiać.
- No wiesz. Zawsze się coś znajdzie.
- To proszę. Zaproponuj temat.
- Hmm. Co chcesz robić po szkole ?
- Co? Nie wiem jeszcze. Może będę pracowała w Ministerstwie, albo w Mungu. A ty?
- Też może w Ministerstwie. Nie wiem jeszcze. Trzeba tylko zdać OWUTEMY.
- Ja na pewno zdam na same Wybitne.
- Jaka ty pewna siebie jesteś Granger.
- Masz co do tego jakieś wątpliwości fretko?
- Nie mam szlamciu- posłałam mu pełne grozy spojrzenie, na które on zareagował śmiechem.
- Co cię tak śmieszy?
- Nic. Ej patrz, ktoś idzie- rzeczywiście nagle wyłoniła się jakaś postać. Szła w naszym kierunku. Na pewno był to jakiś uczeń. Byliśmy coraz bliżej. Okazało się, że był to...
- Weasley!
- Ron, co ty tutaj robisz?
- Idę sobie! A co przeszkadzam wam na randce?!
- Zwariowałeś?! Patrolujemy tylko korytarze!
- Jasne! Uważaj, bo ci uwierzę.
- Słuchaj, ty ruda glizdo! Albo szybko wrócisz do swojego dormitorium, albo będziemy musieli cię ukarać!
- Malfoy ma rację. Ron do dormitorium. Natychmiast!
- Dobrze już. Nie będę wam przeszkadzał!- krzyknął i odszedł. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że ja
i Malfoy moglibyśmy być na randce.
- Jaki ten Ron jest głupi.
- Od zawsze to wiedziałem- zaśmiałam się na te słowa. Ten Malfoy, to wcale nie jest taki zły. Ja chyba zwariowałam! Przecież Malfoy to Malfoy! Spokojnie Miona. Nie myśl o nim- O czym ty tak myślisz?
- Co? O niczym.
- Chyba nie o Wieprzleju?
- Nie. No co ty. Która godzina?
- 23:45
- Kończymy?
- Spoko. Chodź odprowadzę cię. Bo jeszcze jakiś głupi Weasley cię porwie.
- Nie żartuj tak sobie- ruszyliśmy w stronę mojego dormitorium. Przez całą drogę milczeliśmy. W końcu dotarliśmy.
- Dobranoc Granger!
- Dobranoc Malfoy!- odpowiedziałam i weszłam do środka. Ginny jeszcze nie spała.
- I jak było?
- Normalnie. Nawet nie tak źle. Ron sobie spacerował.
- I co?
- On myślał, że my jesteśmy na randce- zaczęłam się śmiać, jednak ruda zachowała powagę.
- Mówiłam ci, że wy świetnie do siebie pasujecie. Widzę, że nie tylko ja uważam.
- Zawriowałaś? Ja i Malfoy? Głupia jesteś i tyle. Jeśli chodzi ci o Rona, to on jest ostatnią osobą, która by uważała, że my z Malfoy'em do siebie pasujemy.
- Nie przesadzaj. Na pewno w środku myślisz, że bylibyście śliczną parą.
- Nie chcę mi się już ciebie słuchać. Dobranoc.
- Widzisz. Ja to wiem, co tam w środku ciebie siedzi.
- Dobranoc.
- No dobranoc- odpowiedziała. Położyłam się i próbowałam zasnąć. W głowie cały czas krążyły mi słowa Ginny. Jednak po chwili zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentarze miło widziane ^^
sobota, 27 kwietnia 2013
Rozdział 5
Ginny
-Ginny błagam cię nie żartuj sobie mi ma się podobać Malfoy?
-No, a czemu nie? Trzeba przyznać, że jest przystojny.
-Czekaj czy ty dalej mówisz o tej bladej Fredce?
-Tak Herm dalej mówię o Malfoy'u.
-Już myślałam, że mówisz o Blaisie.
-O Zabini'm niby dlaczego?
-A ja widziałam wczoraj jak się pocałowaliście.
-Weź nie przypominaj bo mi się niedobrze robi jak tylko wyszłam to pobiegłam do dormitorium umyć zęby ohyda.
-Tak, tak jasne...
-Hermiona! Spadaj ty małpo! Lepiej porozmawiajmy o twoim Dracusiu. - uśmiechnęłam się do niej słodko.
-Ginny! On nie jest mój!
-Ale chciałbyś.
-No raczej nie!
-Ta jasne...
-Ginny! - warknęła na mnie.
-Tak kochana?
-Nie przeginaj!
-Też cię kocham. - przytuliłam się do niej.
-Idziesz ze mną?
-Zależy gdzie.
-Do biblioteki zrobić zadania.
-Miona, serio do biblioteki?
-Przypominam ci, że chodzisz teraz do klasy wyżej i lepiej żebyś się uczyła.
-Mam ciebie.
-Hahaha bardzo śmieszne.
-Nie chce mi sie teraz uczyć ide się przejść jak wrócę to pomożesz mi prawda? - zrobiłam maslane oczka.
-Yhym.
-Dziękuję.
-No to pa.
-Pa.
Miona ruszyła w stronę biblioteki, a ja poszłam się przejść. Spacerowałam po całym zamku, co w tych butach nie było najlepszym pomysłem no, ale przeżyję. Myślałam o wydarzeniach ostatnich dni. Mina Harry'ego jak pocałowałam (bleeeeeee) Blaisa'a była bezcenna i Ron'a też. Zanim się zorientowałam byłam na trybunach boiska do Quidicza. Brakuje mi tego sportu trochę. Usiadłam na trybunach Ślizgoni właśnie mają trening. Kurde dobrzy są, ale nie wygrają nie mają szans! W pewnym momencie podleciał do mnie jeden ze Ślizgonów nikt inny niż Zabini.
-O Ruda co ty tu robisz przyszłaś mi kibicować?
-Hahaha bardzo śmieszne tobie?
-Oj kochanie wiem, że za mną szalejesz. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Chyba ci słońce za mocno przygrzało.
-Oj no ruda przyznaj się.
-Nie ma do czego.
-Jasne kochanie. - puścił do mnie oczko.
-Nie mów tak do mnie!
-Dlaczego kochanie? - uśmiechnął się chytrze.
-Zabini nie mów tak do mnie!
-No dobra, ale jak przelecisz się ze mną na miotle.
-W życiu! Z tobą?! Chyba bym oszalała.
-Oj Ginny.
-O Merlinie ty wiesz jak ja mam na imię co za zaszczyt.
-Jakbym mógł zapomnieć imienia mojej dziewczyny.
-Byłej fikcyjnej dziewczyny. - dodałam dla sprostowania.
-Oj czy to ma znaczenie?
-Dla mnie tak.
-A dla mnie nie.
-Blaise wracaj na boisko. - Malfoy warknął na Zabini'ego.
-To może zagramy razem co kochanie? - zwrócił się do mnie z łobuzerskim uśmiecham.
-Po pierwsze nie mów do mnie kochanie. Po drugie nie mam zamiaru z tobą latać bo wylecisz wysoko i mnie zrzucisz.
-Hej, nie jestem głupi.
-Serio nie zauważyłam.
-Kotku ranisz.
-Oj biedactwo. - podeszłam do niego i chwyciłam go za podbrudek. - Nie chciałam przepraszam. - powiedziałam słodkim głosikiem. - Albo jednak nie! - odwróciłam się od niego uderzając go włosami. Poczułam jak łapie mnie za pośladki odwróciłam się do niego i walnęłam mu z liścia.
-Sssss boli. - wysyczał.
-Miało boleć! Nie jestem jakąś pustą blondynką, która myśli tylko o zrobieniu facetowi loda wiec mnie nie dotykaj!
-Nie musisz być taka agresywna kochanie.
-Spadaj stąd bo znów oberwiesz.
-Diabeł chodź tu natychmiast! - usłyszałam głos Malfoya.
-No ja muszę lecieć narazie skarbie. - wśadł na swoją miotłe i odleciał.
Przysięgam, że kiedyś pożałuje, że tak do mnie mówi mam tego dość! Oglądałam trening Ślizgonów. Malfoy cały czas coś wrzeszczał żeby się ruszali i przykładali do tego. Trening się skończył wstałam i kierowałam się do wejścia do szkoły. Przy samym wejściu poczułam szarpnięcie i zaraz moje nogi oderwały się od ziemi. Zaraz ktoś przełożył mnie przez miotłę. Serce waliło mi jak oszalałe. Zaczęłam piszczeć i się wyrywać.
-Wiewiórka cicho nie wierć się tak bo spadniesz. - usłyszałam głos który jakąś godzinę temu mnie dręczył. Zabini.
-Zabini baranie natychmiast masz wylądować! - zaczęłam krzyczeć.
-Bo spadniesz. - zasmiał się cicho.
-Wyląduj natychmiast! - zaczęłam się kręcić niespokojnie. - Wyląduj idioto!
-No nie wierć się tak bo spadniesz. - powiedział oschle.
-Wyląduj natychmiast! -zaczełam się wiercić i w pewnym momencie straciłam równowagę i zsunęłam się z miotły. Nagle przed oczami przeleiało mi całe życie. W ostatniej chwili poczułam ostre szarpnięcie i znów leciałam na miotle.
-Ostrzegałem. - powiedział Blaise.
Byłam strasznie roztrzęsiona Pochylił się nade mną i jedną ręką chwycił miotłę, a drugą oplótł wokół mojego brzucha trzymając mnie mocno.
-Teraz już nie spadniesz. - wyszeptał mi do ucha.
Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, ale nie byłam w stanie moja usta cały czas pozostawały zamknięte.
-A ty co tak cicho? - zapytał kiedy przelatywaliśmy nad jeziorem.
-Prawie umałam. - wyszeptałam.
-Nie bój się nie dał bym ci umrzeć bo by było na mnie.
-Bo to przez ciebie! - krzyknęłam.
-Dobra uspokój się chyba nie chcesz tego powtórzyć co?
-Nie.
-No właśnie więc siedź cicho i się trzymaj trochę przyśpieszymy.
Przyśpieszyliśmy, a moje włosy szalały na wietrze. Chyba zaraz zawału dostanę przez niego!
-Zwolnij, zwolnij błagam zwolnij. - chwyciłam się jego ręki którą trzymał miotłę.
-Nie bój się.
-Błagam zwolnij.
-No dobra to wylądujemy znam takie fajne miejsce.
Lecieliśmy jeszcze chwilę po czym wylądowalismy na zielonej trawie. Pomógł mi zejść z miotły. Widok był niesamowity mały stawik, dużo drzew, zielona trawa i słońce. To miejsce wyglądało jak z jakiejś bajki. popatrzyłam na Diabła który leżał wygodnie na trawie z zamkniętymi oczami. Usiadłem obok niego i siedziałam w ciszy.
-Nie powiesz nic? Zawsze jesteś rozgadana.
-Mam na ciebie wrzeszczeć, że prawie mnie zabiłeś? - zapytałam.
-Nie, ale może pogadamy? - zaproponował uśmiechając się.
-Nie dziękuję.
-A jak tam Hermiona po tej akcji z plakatem? - zapytał.
-Myślałam, ze będzie gorzej, ale zniosła to, ale widać w jej oczach, że ją to boli zawsze jak ktoś tak do niej powiedział to ona płakała. A najczęściej mówił jej to Malfoy i ona była załamana.
-Kurde przykro mi strasznie ja wiem, że Draco przesadza mówiłem mu, ale on mnie nie chce słuchać bo wiesz co on myśli o takich ludziach jak Hermiona.
-Wiem, że trzeba ich tępić do upadłego.
-No właśnie.
-Niekiedy mam ochotę mu tak przywalić żeby swoich zębów musiał szykać w tym stawie!
-Hahahahaha masz aż tak dużo siły?
-O tak, a jak jestem wkurzona to jeszcze więcej.
-Ty jesteś niebezpieczna kobieto.
-Bój się Zabini.
-To ty się bój Weasley. - uśmiechnął się szyderczo. Zaczął się do mnie przybliżać z chytrym uśmiechem.
-Nie idź ode mnie! Zostaw mnie! - rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. - Przestań! Diabeł przestań! Aaaaa! - zaczęłam się śmiać jak nienormalna. - Przestań! Zrobię wszystko tylko przestań! - przestał mnie łaskotać i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Wszystko? - zapytał.
-Tak, tylko z wyjątkiem powiedzenia Malfoy'owi, że go lubię i z wyjątkiem wrócenia do Ha... - nie dokończyłam wymieniać bo mnie pocałował. Trwaliśmy w pocałunku dobre paręnaście sekund. W końcu odczepił się ode mnie i położył obok na trawie.
-Tyle wystarczy, nie zmusiłbym się do powiedzenia Malfoy'owi, że go lubisz bo być tego nie zrobiła.
Poczułam, że się czerwienię.
Słonce zaczęło zachodzić i robiło się coraz zimniej potarłam dłońmi swoje przedramiona które z każdą minutą były zimniejsze.
-Dobra widzę, że ci zimno lepiej już wracajmy jeszcze trzeba zadania zrobić.
-Tak trochę.
Wstaliśmy i podeszlismy do miotły.
-Do mnie. - powiedział Diabeł, a miotła zaraz znalazła się w jego ręce.
Wsiadł na nią, a ja wsiadłam przed nim. Ręce ma dużo dłuższe niż moje wiec bez problemu pochylił się i chwycił miotłę znajdującą się przede mną.
-Trzymaj się mocno. - wyszeptał mi do ucha.
Wybił się i polecieliśmy w stronę zamku czułam jak jego mięśnie się napinają. Merlinie jakie on ma mięśnie!
Wylądowaliśmy przed wejściem do zamku. Zeszłam z miotły i ruszyłam do środka.
-Czekaj tylko odłożę miotłę. - usłyszałam głos Zabini'ego.
Zniknął za drzwiami i parę sekund później zjawił się obok.
-Możemy iść. - oznajmił ruszając ruszyłam za nim. - Fajnie dzisiaj było może to powtórzymy kiedyś?
-Może.
-Ginewro Weasley natychmiast się zatrzymaj! - usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się przodem do osoby która mnie wołała Stał tam Percy, Fred, George i Ron. - Musimy poważnie porozmawiać jesteśmy tu z polecenia mamy. - odezwał się Percy. Podeszłam do nich.
-Czego chcecie? - zapytałam.
-Porozmawiać. W cztery oczy. - popatrzyli na Diabła.
-Blaise możesz nas zostawić? - zapytałam.
-Jasne. Do zobaczenia Wiewiórka. - puścił mi oczko.
-Pa. - lekko się zaczerwieniłam. - No to mówicie czego chcecie?
-Czego chcemy, co ty wyprawiasz co? Zadajesz się za śmierciorzercą?!
-Co? Ron powiedziałeś mamie o wszystkim! Kabel. A poza tym miałam powód!
-No słuchamy jaki?
-Chciałam się odegrać na Harry'm, Malfoy'u i Zabini'm! Malfoy i Zabini mnie wkurzali, a Harry, chciałam zobaczyć jaka będzie jego reakcja!
-Mama prawie zawału dostała jak się dowiedziała, że zadajesz się ze śmierociorzercami.
-Nie zadaje się z nimi odbiło wam, a poza tym Harry podobno, że zabił Voldemorta więc oni nie są śmierciorzercami.
-Ginny masz się z nimi nie zadawać tak mama powiedziała i Ron będzie cie pilnował.
-No chyba nie! Nie będzie za mną cały czas chodził mam swoje życie i mam prawo się przyjaźnić z kim chcę, a wy mnie zostawcie i powiedzcie mamie, że bardzo ją kocham, ale nich się nie wtrąca do mojego życia!
-Masz się z nimi nie zadawać koniec tematu słyszysz?!
-Nie będę robić co mi się podoba a wy już sobie idźcie!
Odwróciłam się od nich wkurzona i ruszyłam do swojego dormitorium. Gdy już znalazłam się w środku byłam taka wściekła, że najchętniej bym coś rozwaliła. Hermiona siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę.
-O Gin jesteś już, co tak długo?
-Nie uwierzysz! No po prostu mnie coś rozsadzi! Głup Ron powiedział mamie, że zadaje się z Malfoy'em i Zabinim i mama wysłała Percy'ego, Freda i George'a żeby wybić mi to z głowy rozumiesz?!
-Żartujesz?!
-A wyglądam?! Mam ich wszystkich dość moja sprawa z kim się zadaje!
-Normalnie to bym się z nimi zgodziła no, ale wiem, że to nie jest na serio, tak to nie jest na serio?
-Nie no chyba by mnie musiało postrzelić.
-No mam nadzieję. A w ogóle gdzie ty tak długo byłaś?
-Oglądałam trening Ślizgonów i kurcze dobrzy są.
-Ich trening skończył się już dawno nie było cię na kolacji.
-O kurcze rzeczywiście, a nie jestem głodna.
-No to powiesz gdzie byłaś?
-Z Diabłem. - podeszłam do szafy i wyjęłam swoją piżamę.
-Co jak to z Diabłem?! - zarwała się z łóżka i podbiegła do mnie. - Mów wszystko!
-A mogę się przebrać?
-Ale szybko.
Wypchnęła mnie do łazienka wzięłam kapiel i wyszłam w łazienki.
-Gadaj! - popędzała mnie. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jej opwiadać. Opowiedziałam jej wczystko, a ona otworzyła usta. - Pocałował cię?!
-Tak.
-Ginny on cie pocałował?!
-Tak Hermiona on mnie pocałował. - o Merlinie dopiero teraz to do mnie dotarło on mnie pocałował.
-On cie pocałował!
-On mnie pocałował.
-No właśnie.
-O matko on mnie pocałował! A kij z tym.
-Co Ginny? Nie całuje się kogoś tak bez powodu.
-No widocznie tak bo chyba nie całuje się kogoś z nienawiści nie?
-Ginny pocałunek to dowód miłość.
-Miona serio w to wierzysz?
-Tak wierzę w to.
-Ale ty jesteś staroświecka.
-A zadania zrobiłaś?
-O kurde zapomniałam jutro zrobię... a ty nie zmieniaj tematu!
-Dobranoc Ginny.
-Dobranoc.
Położyłam się w łóżku i zasnęłam.
***********************************************
Boże wiem okropna jestem bo tak długo nie dodawałam przepraszam bardzo ale w szkole tak na nas cisną masakra. Testy były więc napisałam i liczę na komentarze. Następny pisze Ewa więc będzie szybko za 4-5 dni normalne -.- Jest tak ja piszę ona za 3 dni dodaje nowy a na mój musicie czekać miesiąc i znów to samo przepraszam postaram się pisać szybciej ale mam inne blogi i trochę mi brakuje weny :( Komentujcie!
-O Ruda co ty tu robisz przyszłaś mi kibicować?
-Hahaha bardzo śmieszne tobie?
-Oj kochanie wiem, że za mną szalejesz. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Chyba ci słońce za mocno przygrzało.
-Oj no ruda przyznaj się.
-Nie ma do czego.
-Jasne kochanie. - puścił do mnie oczko.
-Nie mów tak do mnie!
-Dlaczego kochanie? - uśmiechnął się chytrze.
-Zabini nie mów tak do mnie!
-No dobra, ale jak przelecisz się ze mną na miotle.
-W życiu! Z tobą?! Chyba bym oszalała.
-Oj Ginny.
-O Merlinie ty wiesz jak ja mam na imię co za zaszczyt.
-Jakbym mógł zapomnieć imienia mojej dziewczyny.
-Byłej fikcyjnej dziewczyny. - dodałam dla sprostowania.
-Oj czy to ma znaczenie?
-Dla mnie tak.
-A dla mnie nie.
-Blaise wracaj na boisko. - Malfoy warknął na Zabini'ego.
-To może zagramy razem co kochanie? - zwrócił się do mnie z łobuzerskim uśmiecham.
-Po pierwsze nie mów do mnie kochanie. Po drugie nie mam zamiaru z tobą latać bo wylecisz wysoko i mnie zrzucisz.
-Hej, nie jestem głupi.
-Serio nie zauważyłam.
-Kotku ranisz.
-Oj biedactwo. - podeszłam do niego i chwyciłam go za podbrudek. - Nie chciałam przepraszam. - powiedziałam słodkim głosikiem. - Albo jednak nie! - odwróciłam się od niego uderzając go włosami. Poczułam jak łapie mnie za pośladki odwróciłam się do niego i walnęłam mu z liścia.
-Sssss boli. - wysyczał.
-Miało boleć! Nie jestem jakąś pustą blondynką, która myśli tylko o zrobieniu facetowi loda wiec mnie nie dotykaj!
-Nie musisz być taka agresywna kochanie.
-Spadaj stąd bo znów oberwiesz.
-Diabeł chodź tu natychmiast! - usłyszałam głos Malfoya.
-No ja muszę lecieć narazie skarbie. - wśadł na swoją miotłe i odleciał.
Przysięgam, że kiedyś pożałuje, że tak do mnie mówi mam tego dość! Oglądałam trening Ślizgonów. Malfoy cały czas coś wrzeszczał żeby się ruszali i przykładali do tego. Trening się skończył wstałam i kierowałam się do wejścia do szkoły. Przy samym wejściu poczułam szarpnięcie i zaraz moje nogi oderwały się od ziemi. Zaraz ktoś przełożył mnie przez miotłę. Serce waliło mi jak oszalałe. Zaczęłam piszczeć i się wyrywać.
-Wiewiórka cicho nie wierć się tak bo spadniesz. - usłyszałam głos który jakąś godzinę temu mnie dręczył. Zabini.
-Zabini baranie natychmiast masz wylądować! - zaczęłam krzyczeć.
-Bo spadniesz. - zasmiał się cicho.
-Wyląduj natychmiast! - zaczęłam się kręcić niespokojnie. - Wyląduj idioto!
-No nie wierć się tak bo spadniesz. - powiedział oschle.
-Wyląduj natychmiast! -zaczełam się wiercić i w pewnym momencie straciłam równowagę i zsunęłam się z miotły. Nagle przed oczami przeleiało mi całe życie. W ostatniej chwili poczułam ostre szarpnięcie i znów leciałam na miotle.
-Ostrzegałem. - powiedział Blaise.
Byłam strasznie roztrzęsiona Pochylił się nade mną i jedną ręką chwycił miotłę, a drugą oplótł wokół mojego brzucha trzymając mnie mocno.
-Teraz już nie spadniesz. - wyszeptał mi do ucha.
Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, ale nie byłam w stanie moja usta cały czas pozostawały zamknięte.
-A ty co tak cicho? - zapytał kiedy przelatywaliśmy nad jeziorem.
-Prawie umałam. - wyszeptałam.
-Nie bój się nie dał bym ci umrzeć bo by było na mnie.
-Bo to przez ciebie! - krzyknęłam.
-Dobra uspokój się chyba nie chcesz tego powtórzyć co?
-Nie.
-No właśnie więc siedź cicho i się trzymaj trochę przyśpieszymy.
Przyśpieszyliśmy, a moje włosy szalały na wietrze. Chyba zaraz zawału dostanę przez niego!
-Zwolnij, zwolnij błagam zwolnij. - chwyciłam się jego ręki którą trzymał miotłę.
-Nie bój się.
-Błagam zwolnij.
-No dobra to wylądujemy znam takie fajne miejsce.
Lecieliśmy jeszcze chwilę po czym wylądowalismy na zielonej trawie. Pomógł mi zejść z miotły. Widok był niesamowity mały stawik, dużo drzew, zielona trawa i słońce. To miejsce wyglądało jak z jakiejś bajki. popatrzyłam na Diabła który leżał wygodnie na trawie z zamkniętymi oczami. Usiadłem obok niego i siedziałam w ciszy.
-Nie powiesz nic? Zawsze jesteś rozgadana.
-Mam na ciebie wrzeszczeć, że prawie mnie zabiłeś? - zapytałam.
-Nie, ale może pogadamy? - zaproponował uśmiechając się.
-Nie dziękuję.
-A jak tam Hermiona po tej akcji z plakatem? - zapytał.
-Myślałam, ze będzie gorzej, ale zniosła to, ale widać w jej oczach, że ją to boli zawsze jak ktoś tak do niej powiedział to ona płakała. A najczęściej mówił jej to Malfoy i ona była załamana.
-Kurde przykro mi strasznie ja wiem, że Draco przesadza mówiłem mu, ale on mnie nie chce słuchać bo wiesz co on myśli o takich ludziach jak Hermiona.
-Wiem, że trzeba ich tępić do upadłego.
-No właśnie.
-Niekiedy mam ochotę mu tak przywalić żeby swoich zębów musiał szykać w tym stawie!
-Hahahahaha masz aż tak dużo siły?
-O tak, a jak jestem wkurzona to jeszcze więcej.
-Ty jesteś niebezpieczna kobieto.
-Bój się Zabini.
-To ty się bój Weasley. - uśmiechnął się szyderczo. Zaczął się do mnie przybliżać z chytrym uśmiechem.
-Nie idź ode mnie! Zostaw mnie! - rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. - Przestań! Diabeł przestań! Aaaaa! - zaczęłam się śmiać jak nienormalna. - Przestań! Zrobię wszystko tylko przestań! - przestał mnie łaskotać i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Wszystko? - zapytał.
-Tak, tylko z wyjątkiem powiedzenia Malfoy'owi, że go lubię i z wyjątkiem wrócenia do Ha... - nie dokończyłam wymieniać bo mnie pocałował. Trwaliśmy w pocałunku dobre paręnaście sekund. W końcu odczepił się ode mnie i położył obok na trawie.
-Tyle wystarczy, nie zmusiłbym się do powiedzenia Malfoy'owi, że go lubisz bo być tego nie zrobiła.
Poczułam, że się czerwienię.
Słonce zaczęło zachodzić i robiło się coraz zimniej potarłam dłońmi swoje przedramiona które z każdą minutą były zimniejsze.
-Dobra widzę, że ci zimno lepiej już wracajmy jeszcze trzeba zadania zrobić.
-Tak trochę.
Wstaliśmy i podeszlismy do miotły.
-Do mnie. - powiedział Diabeł, a miotła zaraz znalazła się w jego ręce.
Wsiadł na nią, a ja wsiadłam przed nim. Ręce ma dużo dłuższe niż moje wiec bez problemu pochylił się i chwycił miotłę znajdującą się przede mną.
-Trzymaj się mocno. - wyszeptał mi do ucha.
Wybił się i polecieliśmy w stronę zamku czułam jak jego mięśnie się napinają. Merlinie jakie on ma mięśnie!
Wylądowaliśmy przed wejściem do zamku. Zeszłam z miotły i ruszyłam do środka.
-Czekaj tylko odłożę miotłę. - usłyszałam głos Zabini'ego.
Zniknął za drzwiami i parę sekund później zjawił się obok.
-Możemy iść. - oznajmił ruszając ruszyłam za nim. - Fajnie dzisiaj było może to powtórzymy kiedyś?
-Może.
-Ginewro Weasley natychmiast się zatrzymaj! - usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się przodem do osoby która mnie wołała Stał tam Percy, Fred, George i Ron. - Musimy poważnie porozmawiać jesteśmy tu z polecenia mamy. - odezwał się Percy. Podeszłam do nich.
-Czego chcecie? - zapytałam.
-Porozmawiać. W cztery oczy. - popatrzyli na Diabła.
-Blaise możesz nas zostawić? - zapytałam.
-Jasne. Do zobaczenia Wiewiórka. - puścił mi oczko.
-Pa. - lekko się zaczerwieniłam. - No to mówicie czego chcecie?
-Czego chcemy, co ty wyprawiasz co? Zadajesz się za śmierciorzercą?!
-Co? Ron powiedziałeś mamie o wszystkim! Kabel. A poza tym miałam powód!
-No słuchamy jaki?
-Chciałam się odegrać na Harry'm, Malfoy'u i Zabini'm! Malfoy i Zabini mnie wkurzali, a Harry, chciałam zobaczyć jaka będzie jego reakcja!
-Mama prawie zawału dostała jak się dowiedziała, że zadajesz się ze śmierociorzercami.
-Nie zadaje się z nimi odbiło wam, a poza tym Harry podobno, że zabił Voldemorta więc oni nie są śmierciorzercami.
-Ginny masz się z nimi nie zadawać tak mama powiedziała i Ron będzie cie pilnował.
-No chyba nie! Nie będzie za mną cały czas chodził mam swoje życie i mam prawo się przyjaźnić z kim chcę, a wy mnie zostawcie i powiedzcie mamie, że bardzo ją kocham, ale nich się nie wtrąca do mojego życia!
-Masz się z nimi nie zadawać koniec tematu słyszysz?!
-Nie będę robić co mi się podoba a wy już sobie idźcie!
Odwróciłam się od nich wkurzona i ruszyłam do swojego dormitorium. Gdy już znalazłam się w środku byłam taka wściekła, że najchętniej bym coś rozwaliła. Hermiona siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę.
-O Gin jesteś już, co tak długo?
-Nie uwierzysz! No po prostu mnie coś rozsadzi! Głup Ron powiedział mamie, że zadaje się z Malfoy'em i Zabinim i mama wysłała Percy'ego, Freda i George'a żeby wybić mi to z głowy rozumiesz?!
-Żartujesz?!
-A wyglądam?! Mam ich wszystkich dość moja sprawa z kim się zadaje!
-Normalnie to bym się z nimi zgodziła no, ale wiem, że to nie jest na serio, tak to nie jest na serio?
-Nie no chyba by mnie musiało postrzelić.
-No mam nadzieję. A w ogóle gdzie ty tak długo byłaś?
-Oglądałam trening Ślizgonów i kurcze dobrzy są.
-Ich trening skończył się już dawno nie było cię na kolacji.
-O kurcze rzeczywiście, a nie jestem głodna.
-No to powiesz gdzie byłaś?
-Z Diabłem. - podeszłam do szafy i wyjęłam swoją piżamę.
-Co jak to z Diabłem?! - zarwała się z łóżka i podbiegła do mnie. - Mów wszystko!
-A mogę się przebrać?
-Ale szybko.
Wypchnęła mnie do łazienka wzięłam kapiel i wyszłam w łazienki.
-Gadaj! - popędzała mnie. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jej opwiadać. Opowiedziałam jej wczystko, a ona otworzyła usta. - Pocałował cię?!
-Tak.
-Ginny on cie pocałował?!
-Tak Hermiona on mnie pocałował. - o Merlinie dopiero teraz to do mnie dotarło on mnie pocałował.
-On cie pocałował!
-On mnie pocałował.
-No właśnie.
-O matko on mnie pocałował! A kij z tym.
-Co Ginny? Nie całuje się kogoś tak bez powodu.
-No widocznie tak bo chyba nie całuje się kogoś z nienawiści nie?
-Ginny pocałunek to dowód miłość.
-Miona serio w to wierzysz?
-Tak wierzę w to.
-Ale ty jesteś staroświecka.
-A zadania zrobiłaś?
-O kurde zapomniałam jutro zrobię... a ty nie zmieniaj tematu!
-Dobranoc Ginny.
-Dobranoc.
Położyłam się w łóżku i zasnęłam.
***********************************************
Boże wiem okropna jestem bo tak długo nie dodawałam przepraszam bardzo ale w szkole tak na nas cisną masakra. Testy były więc napisałam i liczę na komentarze. Następny pisze Ewa więc będzie szybko za 4-5 dni normalne -.- Jest tak ja piszę ona za 3 dni dodaje nowy a na mój musicie czekać miesiąc i znów to samo przepraszam postaram się pisać szybciej ale mam inne blogi i trochę mi brakuje weny :( Komentujcie!
sobota, 30 marca 2013
Rozdział 4
Hermiona
-Wszystko się wyjaśni- powiedziała Ginny, kiedy siedziałyśmy u nas w dormitorium.-Wiem. Jak ktoś mógł być taki wredny? To na pewno ktoś ze Slytherinu.
-Może to Parkinson. Głupia krowa.
-Niedługo się wszystko wyjaśni. Wierzę tylko, że to nie był Malfoy.
-Ja też. Choć może się to wydawać dziwne.
-Chyba pójdę już spać.
-Ja chyba też. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- weszłam do łóżka i próbowałam zasnąć. Czułam się okropnie. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. "Musisz być dzielna Hermiono. Nie daj się!" Chwilę później zasnęłam.
Z niechęcią dałam się namówić Ginny na śniadanie. Niestety nie odbyło się bez wybrania odpowiedniego stroju dla mnie. Ginny ubrała mnie to. A dla siebie to. Usiadłyśmy przy naszym stole i chcąc, nie chcąc nałożyłam sobie jajecznice na talerz. Zaczęłam jeść.
-Miona, jak się czujesz?
-Dobrze Harry. To przecież nic takiego- próbowałam być twarda. Nawet nie wiem czy mi to dobrze wyszło.
-Uczniowie!- usłyszałam głos McGonaggal- Nikt się wczoraj do mnie nie zgłosił, więc dzisiaj zaczynamy przesłuchiwania. Zaczniemy od uczniów siódmych klas. Pierwszy dom węża. Severusie proszę razem ze swoim uczniami udać się pod mój gabinet. Życzę pozostałym smacznego.
-To na pewno ktoś z nich.
-Harry nic nie wiadomo. Może to nie oni.
-A kto inny? Pewnie Malfoy.
-Nie to nie on.
-Skąd wiesz?
-Bo powiedział, że to nie on.
-Ale ty jesteś naiwna. To na pewno był on !
-Wmawiaj sobie co chcesz Ron! Ja mu wierzę.
-Jak chcesz- odpowiedziałam i odeszłam od stołu. Za mną ruszyła Ginn. Po drodze spotkałyśmy McGonaggal.
-Panno Granger, jak tylko się czegoś dowiem to was poinformuję.
-Dziękuję pani profesor.
-A i obie jesteście zwolnione z zajęć.
-Och dziękujemy- odpowiedziała ruda. Ruszyłyśmy w kierunku naszego dormitorium.
-Cały dzień wolny! Co robimy?
-Wiesz, ja bym chętnie poszła do biblioteki...
-O nie! Zapomnij o bibliotece. Idziemy do naszego dormitorium i urządzimy sobie babską imprezę.
-Skoro musimy.
-Musimy, musimy- ruszyłam za nią. Po 5 minutach siedziałam już na swoim łóżku.
-Chyba muszę się napić.
-Ja też- odpowiedziałam. Ginny wyciągnęłam Ognistą i nalała mi do szklanki.
-Za to, żeby znaleźli winnego.
-Dokładnie- powiedziałam i upiłam łyk bursztynowego napoju.
-Strasznie mnie ciekawi, kto to zrobił. O już ja się odegram.
-Nie przesadzaj. Jeszcze będziemy mieć kłopoty.
-Olać kłopoty. Nie chcesz zemsty?
-Nie no chcę. Ale można to zrobić w inny sposób.
-Niby jaki?
-To zależy od tego kto to zrobił.
-No tak.
-Nalej mi jeszcze.
-Ok- wypiłam całą zawartość, którą mi nalała.
-Wiesz, ja pójdę do tej biblioteki.
-Miona. Choć raz tam nie idź.
-Zaraz wrócę.
-Masz pół godziny.
-Dobra- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Droga do biblioteki była spokojna. Do czasu...
-Granger! Wolno to tak się szlajać po zamku?
-Mogłabym cię spytać o to samo Malfoy!
-Ja wracam z tego głupiego przesłuchania. Przynajmniej z lekcji jestem zwolniony.
-Co? A niby kto cię zwolnił?
-Sam się zwolniłem Granger. Nie chcę mi się iść. Za dużo stresu jak na jeden dzień.
-Nie mów, że stresowało cię przesłuchanie. Przecież podobno nic nie zrobiłeś.
-No i co? I wcale się nie stresowałem. Tak brzmi tylko oficjalna wersja. I poza tym nic ci do tego Granger!
-Jasne, jasne. A teraz wybacz wielki panie arystokrato, ale spieszę się do biblioteki- poczułam szarpnięcie. Malfoy wepchnął mnie do jakiejś pustej sali i przygniótł mnie do ściany.
-Słuchaj głupia szlamo! Nie pozwolę ci się tak traktować!
-Ja też nie! Więc dopóki nie przestaniesz nazywać mnie szlamą będę cię nazywać tak, jak mi się będzie podobać.
-Jeszcze zobaczymy! Zaraz, zaraz! Czy ty coś piłaś?!
-Nie twoja sprawa Malfoy. A teraz mnie puść!
-Chciałabyś Granger!
-Nie boję się ciebie!- o dziwo puścił mnie i wyszedł z sali. Zrobiłam to samo. Głupi Malfoy. Zepsuł mi cały dzień! No dobra i tak było do bani, no ale on tylko jeszcze bardziej go zepsuł. Nie miałam ochoty już iść do biblioteki, więc wróciłam do Ginny.
-Szybko jesteś. Nie masz żadnej książki. Byłaś w ogóle w tej bibliotece?
-Co? A nie, nie byłam.
-Czemu? I jakaś taka dziwna jesteś.
-Straciłam ochotę...
-Czyżby było to powiązane z Malfoyem?
-Oj Ginny. Czy wszystko co złe to Malfoy?
-Hmm. Raczej tak. Chociaż po ostatniej akcji wynika, że chyba nie wszystko.
-No w sumie.
-Co on ci znowu zrobił.
-Nic. Nie mówmy już o tym.
-Jak tam chcesz. Ale jak coś to mogę mu nogi z dupy powyrywać.
-Sama mogę to zrobić- zaśmiałyśmy się obie, na te słowa.
-Chciałabym to zobaczyć.
-To by dopiero było przeżycie. Powyrywać nogi Malfoy'owi.
-Ja bym jeszcze Potter'owi powyrywała.
-Dobra myśl.
-Najlepiej to wszystkim dupkom.
-Jestem za.
-Nudzi mi się. Do obiadu zostało jeszcze trochę czasu. Co robimy?
-Sama nie wiem.
-Tylko mi tu znowu z biblioteką nie wyskakuj.
-Nie zamierzam.
-Ani z czytaniem książek.
-Oj Ginny. Jak ty mnie dobrze znasz.
-Miona nie! Nie będziemy czytać teraz książek. Mamy jeden dzień wolnego, a ty chcesz go zmarnować na naukę? Wstydziłabyś się.
-No, ale przynajmniej zabiłybyśmy czas.
-Już wolę zabijać czas na transmutacji, niż czytając książki.
-Jasne, jasne.
-Czyli czytanie odpada.
-Widocznie. Może chodźmy na błonia.
-Dobry pomysł- wyszłyśmy z naszego dormitorium. Na szczęście po drodze nie spotkałyśmy żadnych niechcianych osób. Usiadłyśmy pod jednym z drzew.
-Fajnie tak sobie czasem posiedzieć pod drzewem.
-Pewnie. Poczytam książkę.
-Wzięłaś ze sobą książkę?
-Tak. A ty sobie w spokoju posiedź.
-Dobra. Dzisiaj ci odpuszczę. Ale tylko dzisiaj.
-Dzięki- odpowiedziałam i wyciągnęłam książkę. Zaczęłam czytać. Bardzo mnie wciągnęłam i nawet straciłam poczucie czasu.
-Miona idziemy na obiad?
-Co? Już jest obiad?
-No tak.
-Ok. Chodź- poszłyśmy do zamku. W Wielkiej Sali już prawie wszyscy byli. Usiadłyśmy przy naszym stole. Głos zabrała McGonaggal.
-Moi drodzy mamy już winnych. Wyciągnięte zostaną konsekwencje. Panno Gramger zapraszam panią do mojego gabinetu po obiedzie. Życzę smacznego.
-Zaraz się dowiemy.
-No. Jedz szybko.
-Ty też.
-Ja nic nie przełknę.
-Daj spokój. Musisz coś zjeść.
-Niby to nic takiego, ale jakoś tak dziwnie się czuje. Zaraz się dowiem kto tak naprawdę mnie nienawidzi.
-Nie przejmuj się tak. Tylko jedz.
-No już dobrze- odpowiedziałam i zajęłam się jedzeniem. Po 5 minutach skończyłam- Idziemy?
-Ok- odpowiedziała. Po chwili stałyśmy już pod gabinetem McGonaggal. Zapukałyśmy i weszłyśmy do środka.
-Witam panno Granger, panno Weasley. Oto nasze winowajczynie- powiedziała i wskazała na Parkinson
i Astorię Grenngrass- Macie coś do powiedzenia pannie Granger?
-Przepraszamy- odpowiedziały równo i ze złością.
-Waszą karą będzie szlaban do końca roku u mnie, wymycie wszystkich toalet w szkole oraz przeproszenie jeszcze raz panny Granger na kolacji, przy całej szkole.
-Co?! To chyba za wiele! Nie przeproszę szlamy przy całej szkole!
-Panno Parkinson proszę się uspokoić!
-Pani profesor na prawdę nie trzeba.
-Ależ trzeba panno Granger. A teraz dziękuje wam, możecie iść. A i jeszcze odejmuje Slyterinowi 200 punktów- wyszłam razem z Ginny z gabinetu. Nie chciałyśmy konfrontacji z Parkinson, więc szybko poszłyśmy do naszego dormitorium.
-Głupie krowy. Czyli to jednak one. Już ja się zemszczę.
-Ginny widziałaś jaką one kare dostały? Nie chcę razem z nimi czyścić toalet.
-Ale chyba chcesz się zemścić?
-No chcę, ale w jakiś łagodny sposób.
-Łagodny sposób. Hmm. Coś można wykombinować.
I tak rozmawiałyśmy do kolacji. Zeszłyśmy do Wielkiej Sali. Zaraz miało się zacząć przedstawienie. Głupia Parkinson i Greengrass. Jeszcze się zemszczę. Kurde, kim ty jesteś i co zrobiłaś z Hermioną? Usiadłyśmy przy stole. Zamieniam się chyba w przeciwieństwo Hermiony, choć dalej lubię się uczyć. Może zaraz zacznie mi się Malfoy podobać. No nie powiem, jest przystojny, ale charakter to on ma paskudny. Co ty Hermiono o Malfoy'u myślisz? Wywal go z głowy! Wywal!
-Proszę o uwagę. Panno Parkinson, panno Greengrass- głos zabrałam McGonaggal. Ślizgonki niechętnie wstały i podeszły do mnie. Wszyscy spojrzeli na nas.
-Przepraszamy Granger za to, że zrobiłyśmy ten plakat.
-Przyjmuję przeprosiny- odpowiedziałam.
-Dziękuję za uwagę. Życzę smacznego.
-Czyli to jednak nie Malfoy. Ale różnicy wielkiej nie ma.
-Widzisz Ron. Mówiłam, że to nie on.
-A skąd wiesz, że on nie był w to zamieszany?
-No nie wiem. Ale co z tego. Zostawmy to już w spokoju.
-Jak chcesz. Ale im nie można wierzyć. Wiesz jaką kare dostały?
-Szlaban do końca roku, czyszczenie wszystkich toalet i minus 200 punktów. No i oczywiście przeproszenie mnie przed całą szkołą.
-No nieźle. Ale to ostatnie to chyba dla nich najgorsza kara.
-Chyba tak. Ale mnie one nie obchodzą.
-Miona nie miałabyś ochoty przejść się ze mną na błonie?
-Wiesz Ron, jakoś nie mam ochoty. Może innym razem.
-Dobrze. Rozumiem.
-Ginny idziemy już?
-Jasne chodź- odpowiedziała. Wyszłyśmy z Wielkiej Sali. Po drodze na nasze nieszczęście spotkałyśmy Malfoy'a i Zabini'ego.
-No Granger przez ciebie Parkinson chodzi wściekła jak osa.
-Mogła nie robić tego plakatu. A tak poza tym Malfoy, to nie obchodzi mnie ta królowa mopsów.
-Królowa mopsów. Podoba mi się. Może zaczniemy ją tak nazywać, no nie Blaise.
-No ujdzie. Na Greengrass też coś masz?
-O. Tej to by się dopiero przydało.
-Nie mówcie mi więcej o tych pustych idiotkach.
-Pusta idiotka. Pewnie się poryczy, no ale cóż.
-Jakoś mnie to nie obchodzi.
-Wiesz Granger, jakbyś chciała się na nich zemścić, to mam niezłą zemstę.
-Smoku, czy ty mówisz o tym, o czym myślę?
-Tak Diable. To co Granger? Nie dostaniesz za to szlabanu.
-Muszę się zastanowić.
-To się zastanów i daj mi odpowiedź- powiedział i razem z Zabini'm poszli za pewne do lochów.
-Myślisz, że on ma na myśli taką zemstę, taką jak ja?
-Nie wiem Ginny. Mam nadzieję, że nie.
-Czemu?
-No co ty? Ja i Malfoy?
-Słodko byście razem wyglądali.
-Ginny, co ty w ogóle mówisz?! Ja i Malfoy?!
-Gdyby nie ten jego charakter, to może by coś było.
-Ale niestety on jest taki, jaki jest.
-Ha! Czyli jednak ci się podoba!
-Oj Ginny.
-Wiedziałam.
-Przestań!
-Jeszcze nic straconego.
***
I jak wam się podoba. Piszcie komentarze, albo do nas na tt. Nie wiem kiedy będzie następna notka. Magda ma tyle pomysłów i tyle blogów, że aż nie wyrabia xd ♥♥
środa, 27 marca 2013
Rozdział 3
Ginny
Wstałam rano obudzona przez Hermionę, a miałam taką nadzieję, że nie pójdę na zajęcia, no ale nie bo trzeba. Grrrr. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać, mam ciuchy jak dla 5 latki. Podeszłam do szafy Hermiony i u mniej to samo.
-Idziemy na zakupy wyglądamy jak sieroty dzisiaj po lekcjach pójdziemy do Damblydora i zapytamy czy możemy iść.
Jakimś cudem udało mi się wyciągnąć jakieś ubrania. Ubrałam się tak, a Hermiona tak. gotowe ruszyłyśmy na śniadanie gdy dochodziłyśmy do sali zauważyłam Blaisa i Draco idących do wielkiej sali no to czas zacząć.
-Cześć Blaise moje ty słodkie ciacho! - krzyknęłam.
-Ruda! Co ci odbiło? Wiem, że jestem taki wspaniały, że żadna nie może mi się oprzeć, ale że ty ?
-Oj daj spokój. Dzisiaj jemy z wami. Chodź. - pociągnęłam go do środka.
Gdy weszliśmy razem jeszcze ja trzymałam go za rękę w całej sali słychać było szepty zadowolona usiadłam przy stole Ślizgonów. Wszyscy patrzyli się na nas jak na debili. Zaczęliśmy jeść. Przyszedł Malfoy i usiadł na przeciwko nas.
-Kochanie ubrudziłeś się. - zaśmiałam się cicho i wytarłam kącik ust Diabła.
Boże co ja robię A no tak próbuję dokopać Malfoy'owi i Potter'owi. Ta głupia Fredka nie zwracała na nic uwagi kurde, ale Harry to co innego cały czas patrzył w naszą stronę i czerwienił się za złości bardzo dobrze mu tak! Te wszystkie głupie dziewczyny patrzyły na nie jakby chciały mnie zabić no nie dziwie, podobno że Malfoy i Zabini to najprzystojniejsi Ślizgoni w całej szkole. Trzeba przyznać brzydcy nie są, ale charakter mają zjebany. Trzeba coś zrobić żeby ta głupia Fredka się wkurzyła to będzie koszmarne, ale muszę to zrobić.
-Diabełku, Kochanie. - powiedział słodko w stronę Zabini'ego.
-Tak? - zapytał odwracając się w moją stronę.
-Za chwilkę wrócę dobrze? - zapytałam.
-Jasne.
-To pa.
Przybliżyłam twarz do jego twarzy i pocałowałam czule. Kierowałam się w stronę drzwi znów było słychać szepty. Gdy drzwi tylko się zamknęły pobiegłam szybko do swojego dormitorium wpadłam do łazienki i zaczęłam pośpiesznie nakładać pastę na szczoteczkę. Fuj, fuj, fuj ja go pocałowałam bleeeee! Szybko myłam zęby. Ohyda jeszcze jego już bym wolała swojego brata chociaż nie chwila nie jednak nie. Spokojnie wróciłam na Wielką Salę i usiadłam obok Diabła teraz już nic nie smakuje więc wypiłam szklankę soku i wyszliśmy. Szliśmy korytarzem w ciszy.
-Dobra teraz jesteśmy sami mów po co to robisz? - zapytał. - To zemsta na Potterze?
-Oczywiście, że nie.
Wpatrywałam się przed siebie i zobaczyłam Harry'ego szybko chwyciłam Blais'a za rękę i przytuliłam się do niego. Zaczęłam cicho chichotać żeby to jakoś wyglądało przeszedł obok nas patrząc się na nas jak na debili, ale czerwony się zrobił i o to chodzi.
-Dobra to już wiem chodzi o Pottera tego dupka. I jeszcze o Smoka tak?
-Nie nie chodzi o żadnego z nich.
-To o kogo?
-O nikogo.
Chwycił mnie mocno za ramie i wciągnął do jakiejś sali.
-Dobra Weasley nie ściemniaj bo z własnej woli nie usiadłabyś przy naszym stole, a co dopiero o całowaniu mnie więc gadaj o co tu chodzi.
-No o nic.
-Ahah czyli tak po prostu się zakochałaś?
-Może.
-Weasley powiem ci jak ja to widzę. Za wylanie na siebie wiadra wody postanowiłaś się odegrać na Malfoy'u i na mnie bo mu pomagałem wiec postanowiłaś udawać moją dziewczynę żeby wkurzyć mnie i Malfoy'a. I jeszcze Potter chciałaś zrobić coś innego, ale jak z tobą zerwał chciałaś jemu też dokopać i udało ci się z dwoma.
-Nie prawda chyba ci się coś w tej twojej główce porąbało do końca Diabełku.
-Weasley! - krzyknął i przygwoździł mnie do ściany. Miałam ochotę krzyczeć i wybiec stąd bo nie wiadomo co mu może strzelić do głowy, ale spokojnie nic mi nie zrobi.
-Tak Diabełku? - uśmiechnęłam się słodko.
-Weasley przyznaj się, że tak właśnie było.
-Ale tak nie było. - powiedziałam zdecydowanie.
-Aha więc nie masz nic przeciwko jak cię pocałuję? - nie odpowiedziałam bo nie zdążyłam bo mnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie natychmiast. - No co przecież się we mnie zakochałaś.
-Dobra kurde masz rację to było żeby was wkurzyć.
-No to udało ci się z dwoma.
-Czemu z dwoma?
-Bo Malfoy jak wyszłaś chciał mnie zabić ze co ja robię, a Potter no to cały czerwony chodzi.
-A ty, nie wkurza ci to?
-Jakoś nie bardzo.
-Dziwny jesteś.
-To u mnie normalne. Jak chcesz wkurzyć Pottera to mogę ci pomóc też go nie lubię.
-Dzięki w końcu mu się odpłacę.
Wyszliśmy z sali ja poszłam w swoją stronę, a Diabeł w swoją. Na transmutacji same nudy jak zwykle. Następna lekcja Obrona przed czarną magią kompletnie zapomniałam, że Zabini pomaga Snape'owi. Ta lekcja też okazała się być nudna bo wszystko wiedziałam chociaż Snape nie mówił tego wcześniej, ale tak to jest jak się jest w pokoju z Hermioną. Zaczęłam bazgrać po swoim pergaminie.
-Panna Weasley się najwyraźniej nudzi, a może zdradzi nam pani jakie zaklęcie powstrzymuje zaklęcie chwilowego zamarznięcia*?
-To jest banalne zaklęcie rozgrzewające, obronne i tarcza ochronna*.
-Skąd to wiesz Wealsley? - zapytał zdziwiony Zabini.
-Mieszkam w jednym pokoju z Hermioną ćwiczyła na mnie.
-To pewnie wie pani jak obronić się przed zaklęciem kości łam*.
-Oczywiście, że wiem.
-No to proszę nam zaprezentować Blaise wypowiesz to zaklęcie, a panna Weasley ma się obronić.
-Co? Ja? O nie bo będę miał ją na sumieniu.
-Przecież wie jak się obronić więc nic jej się nie stanie.
-Jak mnie trafi to ci wybaczam już teraz nie musisz mnie mieć na sumieniu.
-Dobra, ale sama tego chcesz.
-Jasne.
Wstałam z ławki i podeszłam to przodu wszystkie oczy były wpatrzone we mnie i w Zabini'ego. Wyciągnęłam swoją różdżkę a Blaise zrobił to samo. Wskazując na mnie różdżką wypowiedział zaklęcie skutecznie się przed nim obroniłam.
-Bardzo dobrze panno Weasley wydaje mi się, że po raz pierwszy w historii tej szkoły możesz zostać przeniesiona do klasy wyżej.
-To, to w ogóle jest możliwe? - zapytałam z niedowierzaniem.
-Oczywiście, że tak jest pani pierwszą uczennicą która na to zasługuję. Po tej lekcji proszę się zgłosić do dyrektora z prośbą o przeniesienie do klasy wyżej.
-Dobrze.
-A teraz siadaj.
Nie dość, że Snape mnie pierwszy raz w życiu pochwalił to jeszcze mam okazję chodzić do klasy z Hermioną ale super! Lekcja się w końcu skończyła i wyszłam z niej zadowolona. Zatrzymała mnie Puchonka z mojej klasy której nie mogłam przypomnieć sobie imienia.
-Wow, ale masz fajnie będziesz chodzić do klasy ze Smokiem i z Diabłem też bym chciała z nimi chodzić do klasy oni są tacy ładni, a do tego ty chodzisz z Diabłem to już w ogóle. Chciałam ci pogratulować z całego serca.
-Dzięki, ale jeszcze nic nie wiadomo.
-Uda ci się.
-Dzięki.
W podskokach udałam się do gabinetu dyrektora. przed wejściem poczułam czyjąś zimną rękę na ramieniu która wciągnęła mnie do pustej sali. Jak się okazało tą osobą był Malfoy. Przycisną mnie do ściany, a w jego oczach było tyle złości. Bałam się i to strasznie.
-Weasley jeśli ty wciągasz w to Diabła to ja wciągnę twoją szlamią przyjaciółkę i zobaczymy.
-Malfoy odwal się od Hermiony ona nic ci nie zrobiła.
-Wystarczy, że się urodziła.
-Jak możesz być taki okrutny?!
-To moja zaleta kochana. - dotknął delikatnie opuszkami palców mojego policzka zaczął się śmiać i wyszedł.
Podeszłam pod drzwi wypowiedziałam hasło i weszłam do środka.
-Dzień dobry panie dyrektorze.
-Dzień dobry panno Weasley co panią sprowadza do mnie?
-Ja tu w zasadzie z taką dość ważną sprawą.
-No więc słucham.
-Bo dzisiaj na Obronie przed czarną magią pan Snape stwierdził, że bez przeszkód mogę zabiegać o przeniesienie do klasy wyżej.
-Jest pani tego pewna panno Weasley?
-Tak jestem pewna wydaje mi się, że bez problemu mogłabym chodzić do klasy wyżej. W końcu mieszkam z Hermioną, a ona jak się uczy to wszystko powtarza i mi to też wchodzi do głowy i oczywiście ja jestem królikiem doświadczalnym więc wiem dość dużo.
-Ah tak panna Granger no skoro jest panna tego przekonana to od jutra zapraszam na lekcję z panną Hermioną.
-Ojejku serio?
-Oczywiście, że tak życzę powodzenia.
-Dziękuję bardzo a i jeszcze jedno to już prywatna sprawa czy mogłabym dzisiaj z Hermioną wybrać się do wioski na zakupy?
-Oczywiście tylko proszę nie wracajcie późno.
-Dobrze i dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia panno Weasley.
Wyszłam z gabinetu ucieszona i jednocześnie przestraszona. Ucieszona bo idziemy na zakupy i będę chodziła z Hermioną do klasy, a przestraszona dlatego, że Malfoy powiedział, że wciągnie w to Hermionę a to nasza sprawa, a nie Hermiony. Reszta lekcji były nudne jak zwykle w końcu nastała chwila obiadu. Szłam z Hermiona spokojnie i nagle poczułam na swojej talii ręce obróciłam się żeby zobaczyć kto to a to był... Diabeł WTF? A no tak mamy wkurzyć Potter'a.
-To co idziemy wkurzyć Potter'a? - zapytał cały w skowronkach.
-Wiesz co to nie jest dobry pomysł.
-Ale czemu? Ja chce go zobaczyć czerwonego.
-Ej chwila chyba tu czegoś nie rozumiem. - przerwała nam Hermiona.
-Domyślił się, że to ściema. - wyjaśniłam jej.
-Aha rozumiem, a o co chodzi z Potter'em?
-Żeby go wkurzyć i udawać parę jeszcze. - tym razem odpowiedział jej Diabeł.
-Aha no, ale czemu nie? Ginny sama mówiłaś, że chcesz mu dokopać.
-No tak, ale się rozmyśliłam.
-No weź Weasley mam cię błagać na kolanach?
-... - nie odpowiedziałam.
-Proszę chce zobaczyć minę tego Okularnika. Smokowi powiedziałem, że chciałaś go wkurzyć.
-Tak domyśliłam się. - powiedziałam cicho.
-No chodź.
Złapał mnie za rękę i jak dziecko w podskokach podeszliśmy do Wielkiej Sali. Weszliśmy spokojnie do środka znów było słychać szepty.
-Jemy przy twoim stole. - szepnął mi do ucha.
Podeszliśmy do stoły Grifindoru i usiedliśmy na przeciwko Harry'ego i Ron'a.
-Siostrzyczko, a od kiedy ty chodzisz z tym jełopem?
-Ten jełop ma większy poziom IQ niż ty. - dogryzł mu Diabeł.
-A ciebie się pytam? Nie. Więc zamknij ryj!
-Ryj to mają świnie takie jak ty i Potter.
-To odpowiesz mi w końcu? - powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Od wczoraj jakiś problem? - zapytał Diabeł.
-Oh jedno odpowiada za drugie jak słodko, ale nie ciebie pytam.
-No Diabeł już ci odpowiedział od wczoraj.
-Proszę o cieszę! - usłyszałam głos dyrektora. - Pierwszy raz w historii tej szkoły mam zaszczyt ogłosić iż Ginny Weasley od jutra będzie uczęszczała na zajęcia z siódmym rocznikiem. Gratulacje dla Ginny.
Cała sala zaczęła klaskać to takie dziwne uczucie.
-Ginny czemu nic nie mówiłaś będziemy razem chodzić na lekcje, ale super! - wykrzyczała Hermiona przytulając mnie.
-Też się cieszę.
-Ginny kochanie dlaczego nic nie mówiłaś, że będziesz chodziła ze mną do klasy? Tak się cieszę teraz będziemy cały czas razem. - pocałował mnie szybko w usta i przytulił. Znów muszę umyć zęby.
-Jakoś nie było okazji kotku.
Zaczęłam jeść swój obiad.
-No Hermiona zbieraj się dyrektor pozwolił nam wyjść na zakupy do wioski.
-O super no to idziemy. - pociągnęła mnie za rękę i wyszlyśmy.
Szłyśmy powoli do wioski rozmawiając.
-Dokopałaś już Potter'owi i Malfoy'owi czy chcesz to dalej ciągnąć? - zapytała.
-Nie chce i juę nie będę. Fajnie jak Harry tak się wkurza, ale mam już tego dość i jeszcze dzisiaj Malfoy. - muszę jej powiedzieć, że ten dupek chce ja w to wciągnąć.
-Co on ci znów zrobił? - zapytała zaciskając pięść.
-Jak szłam do Dumbledora to on mnie wciągną do klasy i powiedział, że jak ja w to wciągam Zabini'ego to on wciągnie w to ciebie. Przepraszam Hermiona.
-Spokojnie Ginny już tyle razy mi dokuczał przeżyje to nie boj się. - uśmiechnęła się.
Doszłyśmy do wioski i od razy obstawiłyśmy sobie cel "sukienki,bluzki, spodnie, spódnice kupować wszystko i nie uważać ile to kosztuje". Od razu ruszyłam do pierwszego sklepu. Kupowałyśmy wszystko co wpadło nam w oczy. Gdy skończyłyśmy dochodziła 18 postanowiłyśmy wracać bo za niedługo kolacja.
Miałyśmy pełno toreb przy sobie, za pomocą zaklęcia wysłałyśmy je do naszego pokoju.
-Jak nam się to w szafach zmieści to będzie super. - zaśmiałam się.
-Zawsze możemy użyć zaklęcia pomniejszają ego i się zmieści.
-No w sumie, ale pożyczysz mi kiedyś tą niebieska spódnice?
-No jasne, a ty mi ta czerwona sukienkę.
-Jeszcze się pytasz.
Doszłyśmy do zamku i skierowałyśmy się do swojego dormitorium. Wypakowałyśmy wszystkie ubrania kosmetyki, biżuterię i inne i zaczęłyśmy wkładać je do szafy.
-Hermiona masz miejsce bo ja nie.
-Już z ledwością to upycham.
-Trzeba to pomniejszyć.
-Zgadzam się.
Rzuciłyśmy zaklęcie pomniejszające na nasze ubrania i wszystko zmieściło nam się w szafach. Kolacja właśnie się zaczęła wybiegłyśmy z dormitorium i pędziłyśmy w stronę Wielkiej Sali. Po kolacji umyłyśmy się i zmęczone poszłyśmy spać.
Obudziłam się o 7 Hermiona biegała już po pokoju.
-A ty co tak biegasz jakby ci ktoś piórko w tyłek wsadził? - zapytałam śmiejąc się.
-Boje się.
-Czego?
-Malfoy'a...
-Nie martw się nic ci nie zrobi.
-Ale i tak się boję.
-Jak mu walne to ci nic nie zrobi.
-Ginny przemoc niczego nie rozwiązuje.
-No nie wiem.
-Ginny.
-No dobra ja się idę wcisnąć w nowe ciuszki.
Wygrzebałam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w taki zestaw. Gotowa wyszłam zaraz weszła Hermiona i po 15 minutach wyszła była ubrana z miętowe rurki i biały T-shirt.
-Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam.
-Ale o co chodzi?
-Laska wczoraj kupiłyśmy sobie pełno super ciuchów!
-No wiem.
-No właśnie ty mi się w sukienkę wbijaj, a nie w spodnie.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania podałam jej i wcisnęłam ją do łazienki.
-Masz się w to przebrać!.
-No dobra!
Zaraz wyszła wyglądała bajecznie.
-No i to się rozumie teraz wszyscy będą się za tobą oglądać.
-Jakoś dziwnie się czuję.
-Wyglądasz bosko zobaczysz zaraz zagada do nas pełno chłopaków.
-Mi chłopak nie potrzebny.
-No i co z tego, ale zawsze można zobaczyć komu kto się podoba.
Wyszłyśmy z naszego dormitorium i poszłyśmy na śniadanie miałyśmy świetny humor którego nikt nie ma prawa zepsuć. Weszłyśmy na Wielką Salę i zaraz wybuchły szepty.
-No mówiłam. - powiedziałam zadowolona do Hermiony. Ona nie odpowiedziała popatrzyłam na nią a po jej policzku spływała łza patrzyła się w górę. Podążyłam za jej wzrokiem to co zobaczyłam było okropne. To była ona i ja ona cała ubrudzona jakąś zieloną mazią i na głowie miała koronę a ja obok niej też byłam ubrudzona tym czymś i jeszcze ten napis "Królowa szlam i jej podopieczna". Malfoy ta gnida wiedziałam, że jest podły, ale że aż tak? Chwyciłam Hermione za rękę i pociągnęłam ją w stronę stoły Ślizgonów.
-Malfoy! - krzyknęłam na całą salę. Wstał i obrócił się w naszą stronę sprzedałam mu liścia. - Jak mogłeś ty gnido!
-Weasley opanuj się! - usłyszałam głos Zabini'ego jemu też przywaliłam z liścia.
-To wy to zrobiliście przyznajcie się!
-Weasley uspokój się mówiłem, że coś zrobię, ale nie jestem aż takim chamem to nie ja nie wiem kto to, ale nie ja!
-Nie wierze ci tylko ty nazywasz Hermionę szlamą jesteś podły Malfoy nie znam bardziej podłego człowieka od ciebie!
-Tylko, że to nie ja! Większość Ślizgonów tak ją nazywa nie tylko ja!
-Cisza! - usłyszałam głos profesor McGonagall. Jednym skrętem nadgarstka sprawiła, że ten ohydny plakat zniknął. - Ta osoba która przyczyniła się do tego zostanie srogo ukarana więc radze się przyznać! Jeśli nikt dzisiaj nie zgłosi się do mojego gabinetu każda osoba w Hogwarcie będzie przesłuchana i dowiemy się kto to zrobił!
-Malfoy przyznaj się to ty! - krzyknęłam.
-No nie ja nie było mnie wczoraj ani w nocy w Hogwarcie.
-No to słucham jakie masz wytłumaczenie?
-Byłem u ojca tak? A ciebie to gówno obchodzi mówię to tylko dlatego żebyś sobie poszła bo to nie ja zapytaj swojego byłego chłopaka może on coś wie bo ostatnio wasze relacje najlepiej się nie układaj.
-Masz szczęście, że to nie ty.
Odeszłyśmy od ich stołu.
*************************************
Zaraz mi głowa pęknie! Cały dzień źle się czuję ostatkami sił to pisałam żeby było. kto to zrobił dowiecie się już od Ewy mój tt: @madzialena999 jeśli chcecie być informowani to piszcie a jak nie to podajcie gg w komentarzu a no i komentujcie :)
Gdy weszliśmy razem jeszcze ja trzymałam go za rękę w całej sali słychać było szepty zadowolona usiadłam przy stole Ślizgonów. Wszyscy patrzyli się na nas jak na debili. Zaczęliśmy jeść. Przyszedł Malfoy i usiadł na przeciwko nas.
-Kochanie ubrudziłeś się. - zaśmiałam się cicho i wytarłam kącik ust Diabła.
Boże co ja robię A no tak próbuję dokopać Malfoy'owi i Potter'owi. Ta głupia Fredka nie zwracała na nic uwagi kurde, ale Harry to co innego cały czas patrzył w naszą stronę i czerwienił się za złości bardzo dobrze mu tak! Te wszystkie głupie dziewczyny patrzyły na nie jakby chciały mnie zabić no nie dziwie, podobno że Malfoy i Zabini to najprzystojniejsi Ślizgoni w całej szkole. Trzeba przyznać brzydcy nie są, ale charakter mają zjebany. Trzeba coś zrobić żeby ta głupia Fredka się wkurzyła to będzie koszmarne, ale muszę to zrobić.
-Diabełku, Kochanie. - powiedział słodko w stronę Zabini'ego.
-Tak? - zapytał odwracając się w moją stronę.
-Za chwilkę wrócę dobrze? - zapytałam.
-Jasne.
-To pa.
Przybliżyłam twarz do jego twarzy i pocałowałam czule. Kierowałam się w stronę drzwi znów było słychać szepty. Gdy drzwi tylko się zamknęły pobiegłam szybko do swojego dormitorium wpadłam do łazienki i zaczęłam pośpiesznie nakładać pastę na szczoteczkę. Fuj, fuj, fuj ja go pocałowałam bleeeee! Szybko myłam zęby. Ohyda jeszcze jego już bym wolała swojego brata chociaż nie chwila nie jednak nie. Spokojnie wróciłam na Wielką Salę i usiadłam obok Diabła teraz już nic nie smakuje więc wypiłam szklankę soku i wyszliśmy. Szliśmy korytarzem w ciszy.
-Dobra teraz jesteśmy sami mów po co to robisz? - zapytał. - To zemsta na Potterze?
-Oczywiście, że nie.
Wpatrywałam się przed siebie i zobaczyłam Harry'ego szybko chwyciłam Blais'a za rękę i przytuliłam się do niego. Zaczęłam cicho chichotać żeby to jakoś wyglądało przeszedł obok nas patrząc się na nas jak na debili, ale czerwony się zrobił i o to chodzi.
-Dobra to już wiem chodzi o Pottera tego dupka. I jeszcze o Smoka tak?
-Nie nie chodzi o żadnego z nich.
-To o kogo?
-O nikogo.
Chwycił mnie mocno za ramie i wciągnął do jakiejś sali.
-Dobra Weasley nie ściemniaj bo z własnej woli nie usiadłabyś przy naszym stole, a co dopiero o całowaniu mnie więc gadaj o co tu chodzi.
-No o nic.
-Ahah czyli tak po prostu się zakochałaś?
-Może.
-Weasley powiem ci jak ja to widzę. Za wylanie na siebie wiadra wody postanowiłaś się odegrać na Malfoy'u i na mnie bo mu pomagałem wiec postanowiłaś udawać moją dziewczynę żeby wkurzyć mnie i Malfoy'a. I jeszcze Potter chciałaś zrobić coś innego, ale jak z tobą zerwał chciałaś jemu też dokopać i udało ci się z dwoma.
-Nie prawda chyba ci się coś w tej twojej główce porąbało do końca Diabełku.
-Weasley! - krzyknął i przygwoździł mnie do ściany. Miałam ochotę krzyczeć i wybiec stąd bo nie wiadomo co mu może strzelić do głowy, ale spokojnie nic mi nie zrobi.
-Tak Diabełku? - uśmiechnęłam się słodko.
-Weasley przyznaj się, że tak właśnie było.
-Ale tak nie było. - powiedziałam zdecydowanie.
-Aha więc nie masz nic przeciwko jak cię pocałuję? - nie odpowiedziałam bo nie zdążyłam bo mnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie natychmiast. - No co przecież się we mnie zakochałaś.
-Dobra kurde masz rację to było żeby was wkurzyć.
-No to udało ci się z dwoma.
-Czemu z dwoma?
-Bo Malfoy jak wyszłaś chciał mnie zabić ze co ja robię, a Potter no to cały czerwony chodzi.
-A ty, nie wkurza ci to?
-Jakoś nie bardzo.
-Dziwny jesteś.
-To u mnie normalne. Jak chcesz wkurzyć Pottera to mogę ci pomóc też go nie lubię.
-Dzięki w końcu mu się odpłacę.
Wyszliśmy z sali ja poszłam w swoją stronę, a Diabeł w swoją. Na transmutacji same nudy jak zwykle. Następna lekcja Obrona przed czarną magią kompletnie zapomniałam, że Zabini pomaga Snape'owi. Ta lekcja też okazała się być nudna bo wszystko wiedziałam chociaż Snape nie mówił tego wcześniej, ale tak to jest jak się jest w pokoju z Hermioną. Zaczęłam bazgrać po swoim pergaminie.
-Panna Weasley się najwyraźniej nudzi, a może zdradzi nam pani jakie zaklęcie powstrzymuje zaklęcie chwilowego zamarznięcia*?
-To jest banalne zaklęcie rozgrzewające, obronne i tarcza ochronna*.
-Skąd to wiesz Wealsley? - zapytał zdziwiony Zabini.
-Mieszkam w jednym pokoju z Hermioną ćwiczyła na mnie.
-To pewnie wie pani jak obronić się przed zaklęciem kości łam*.
-Oczywiście, że wiem.
-No to proszę nam zaprezentować Blaise wypowiesz to zaklęcie, a panna Weasley ma się obronić.
-Co? Ja? O nie bo będę miał ją na sumieniu.
-Przecież wie jak się obronić więc nic jej się nie stanie.
-Jak mnie trafi to ci wybaczam już teraz nie musisz mnie mieć na sumieniu.
-Dobra, ale sama tego chcesz.
-Jasne.
Wstałam z ławki i podeszłam to przodu wszystkie oczy były wpatrzone we mnie i w Zabini'ego. Wyciągnęłam swoją różdżkę a Blaise zrobił to samo. Wskazując na mnie różdżką wypowiedział zaklęcie skutecznie się przed nim obroniłam.
-Bardzo dobrze panno Weasley wydaje mi się, że po raz pierwszy w historii tej szkoły możesz zostać przeniesiona do klasy wyżej.
-To, to w ogóle jest możliwe? - zapytałam z niedowierzaniem.
-Oczywiście, że tak jest pani pierwszą uczennicą która na to zasługuję. Po tej lekcji proszę się zgłosić do dyrektora z prośbą o przeniesienie do klasy wyżej.
-Dobrze.
-A teraz siadaj.
Nie dość, że Snape mnie pierwszy raz w życiu pochwalił to jeszcze mam okazję chodzić do klasy z Hermioną ale super! Lekcja się w końcu skończyła i wyszłam z niej zadowolona. Zatrzymała mnie Puchonka z mojej klasy której nie mogłam przypomnieć sobie imienia.
-Wow, ale masz fajnie będziesz chodzić do klasy ze Smokiem i z Diabłem też bym chciała z nimi chodzić do klasy oni są tacy ładni, a do tego ty chodzisz z Diabłem to już w ogóle. Chciałam ci pogratulować z całego serca.
-Dzięki, ale jeszcze nic nie wiadomo.
-Uda ci się.
-Dzięki.
W podskokach udałam się do gabinetu dyrektora. przed wejściem poczułam czyjąś zimną rękę na ramieniu która wciągnęła mnie do pustej sali. Jak się okazało tą osobą był Malfoy. Przycisną mnie do ściany, a w jego oczach było tyle złości. Bałam się i to strasznie.
-Weasley jeśli ty wciągasz w to Diabła to ja wciągnę twoją szlamią przyjaciółkę i zobaczymy.
-Malfoy odwal się od Hermiony ona nic ci nie zrobiła.
-Wystarczy, że się urodziła.
-Jak możesz być taki okrutny?!
-To moja zaleta kochana. - dotknął delikatnie opuszkami palców mojego policzka zaczął się śmiać i wyszedł.
Podeszłam pod drzwi wypowiedziałam hasło i weszłam do środka.
-Dzień dobry panie dyrektorze.
-Dzień dobry panno Weasley co panią sprowadza do mnie?
-Ja tu w zasadzie z taką dość ważną sprawą.
-No więc słucham.
-Bo dzisiaj na Obronie przed czarną magią pan Snape stwierdził, że bez przeszkód mogę zabiegać o przeniesienie do klasy wyżej.
-Jest pani tego pewna panno Weasley?
-Tak jestem pewna wydaje mi się, że bez problemu mogłabym chodzić do klasy wyżej. W końcu mieszkam z Hermioną, a ona jak się uczy to wszystko powtarza i mi to też wchodzi do głowy i oczywiście ja jestem królikiem doświadczalnym więc wiem dość dużo.
-Ah tak panna Granger no skoro jest panna tego przekonana to od jutra zapraszam na lekcję z panną Hermioną.
-Ojejku serio?
-Oczywiście, że tak życzę powodzenia.
-Dziękuję bardzo a i jeszcze jedno to już prywatna sprawa czy mogłabym dzisiaj z Hermioną wybrać się do wioski na zakupy?
-Oczywiście tylko proszę nie wracajcie późno.
-Dobrze i dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia panno Weasley.
Wyszłam z gabinetu ucieszona i jednocześnie przestraszona. Ucieszona bo idziemy na zakupy i będę chodziła z Hermioną do klasy, a przestraszona dlatego, że Malfoy powiedział, że wciągnie w to Hermionę a to nasza sprawa, a nie Hermiony. Reszta lekcji były nudne jak zwykle w końcu nastała chwila obiadu. Szłam z Hermiona spokojnie i nagle poczułam na swojej talii ręce obróciłam się żeby zobaczyć kto to a to był... Diabeł WTF? A no tak mamy wkurzyć Potter'a.
-To co idziemy wkurzyć Potter'a? - zapytał cały w skowronkach.
-Wiesz co to nie jest dobry pomysł.
-Ale czemu? Ja chce go zobaczyć czerwonego.
-Ej chwila chyba tu czegoś nie rozumiem. - przerwała nam Hermiona.
-Domyślił się, że to ściema. - wyjaśniłam jej.
-Aha rozumiem, a o co chodzi z Potter'em?
-Żeby go wkurzyć i udawać parę jeszcze. - tym razem odpowiedział jej Diabeł.
-Aha no, ale czemu nie? Ginny sama mówiłaś, że chcesz mu dokopać.
-No tak, ale się rozmyśliłam.
-No weź Weasley mam cię błagać na kolanach?
-... - nie odpowiedziałam.
-Proszę chce zobaczyć minę tego Okularnika. Smokowi powiedziałem, że chciałaś go wkurzyć.
-Tak domyśliłam się. - powiedziałam cicho.
-No chodź.
Złapał mnie za rękę i jak dziecko w podskokach podeszliśmy do Wielkiej Sali. Weszliśmy spokojnie do środka znów było słychać szepty.
-Jemy przy twoim stole. - szepnął mi do ucha.
Podeszliśmy do stoły Grifindoru i usiedliśmy na przeciwko Harry'ego i Ron'a.
-Siostrzyczko, a od kiedy ty chodzisz z tym jełopem?
-Ten jełop ma większy poziom IQ niż ty. - dogryzł mu Diabeł.
-A ciebie się pytam? Nie. Więc zamknij ryj!
-Ryj to mają świnie takie jak ty i Potter.
-To odpowiesz mi w końcu? - powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Od wczoraj jakiś problem? - zapytał Diabeł.
-Oh jedno odpowiada za drugie jak słodko, ale nie ciebie pytam.
-No Diabeł już ci odpowiedział od wczoraj.
-Proszę o cieszę! - usłyszałam głos dyrektora. - Pierwszy raz w historii tej szkoły mam zaszczyt ogłosić iż Ginny Weasley od jutra będzie uczęszczała na zajęcia z siódmym rocznikiem. Gratulacje dla Ginny.
Cała sala zaczęła klaskać to takie dziwne uczucie.
-Ginny czemu nic nie mówiłaś będziemy razem chodzić na lekcje, ale super! - wykrzyczała Hermiona przytulając mnie.
-Też się cieszę.
-Ginny kochanie dlaczego nic nie mówiłaś, że będziesz chodziła ze mną do klasy? Tak się cieszę teraz będziemy cały czas razem. - pocałował mnie szybko w usta i przytulił. Znów muszę umyć zęby.
-Jakoś nie było okazji kotku.
Zaczęłam jeść swój obiad.
-No Hermiona zbieraj się dyrektor pozwolił nam wyjść na zakupy do wioski.
-O super no to idziemy. - pociągnęła mnie za rękę i wyszlyśmy.
Szłyśmy powoli do wioski rozmawiając.
-Dokopałaś już Potter'owi i Malfoy'owi czy chcesz to dalej ciągnąć? - zapytała.
-Nie chce i juę nie będę. Fajnie jak Harry tak się wkurza, ale mam już tego dość i jeszcze dzisiaj Malfoy. - muszę jej powiedzieć, że ten dupek chce ja w to wciągnąć.
-Co on ci znów zrobił? - zapytała zaciskając pięść.
-Jak szłam do Dumbledora to on mnie wciągną do klasy i powiedział, że jak ja w to wciągam Zabini'ego to on wciągnie w to ciebie. Przepraszam Hermiona.
-Spokojnie Ginny już tyle razy mi dokuczał przeżyje to nie boj się. - uśmiechnęła się.
Doszłyśmy do wioski i od razy obstawiłyśmy sobie cel "sukienki,bluzki, spodnie, spódnice kupować wszystko i nie uważać ile to kosztuje". Od razu ruszyłam do pierwszego sklepu. Kupowałyśmy wszystko co wpadło nam w oczy. Gdy skończyłyśmy dochodziła 18 postanowiłyśmy wracać bo za niedługo kolacja.
Miałyśmy pełno toreb przy sobie, za pomocą zaklęcia wysłałyśmy je do naszego pokoju.
-Jak nam się to w szafach zmieści to będzie super. - zaśmiałam się.
-Zawsze możemy użyć zaklęcia pomniejszają ego i się zmieści.
-No w sumie, ale pożyczysz mi kiedyś tą niebieska spódnice?
-No jasne, a ty mi ta czerwona sukienkę.
-Jeszcze się pytasz.
Doszłyśmy do zamku i skierowałyśmy się do swojego dormitorium. Wypakowałyśmy wszystkie ubrania kosmetyki, biżuterię i inne i zaczęłyśmy wkładać je do szafy.
-Hermiona masz miejsce bo ja nie.
-Już z ledwością to upycham.
-Trzeba to pomniejszyć.
-Zgadzam się.
Rzuciłyśmy zaklęcie pomniejszające na nasze ubrania i wszystko zmieściło nam się w szafach. Kolacja właśnie się zaczęła wybiegłyśmy z dormitorium i pędziłyśmy w stronę Wielkiej Sali. Po kolacji umyłyśmy się i zmęczone poszłyśmy spać.
Obudziłam się o 7 Hermiona biegała już po pokoju.
-A ty co tak biegasz jakby ci ktoś piórko w tyłek wsadził? - zapytałam śmiejąc się.
-Boje się.
-Czego?
-Malfoy'a...
-Nie martw się nic ci nie zrobi.
-Ale i tak się boję.
-Jak mu walne to ci nic nie zrobi.
-Ginny przemoc niczego nie rozwiązuje.
-No nie wiem.
-Ginny.
-No dobra ja się idę wcisnąć w nowe ciuszki.
Wygrzebałam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w taki zestaw. Gotowa wyszłam zaraz weszła Hermiona i po 15 minutach wyszła była ubrana z miętowe rurki i biały T-shirt.
-Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam.
-Ale o co chodzi?
-Laska wczoraj kupiłyśmy sobie pełno super ciuchów!
-No wiem.
-No właśnie ty mi się w sukienkę wbijaj, a nie w spodnie.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania podałam jej i wcisnęłam ją do łazienki.
-Masz się w to przebrać!.
-No dobra!
Zaraz wyszła wyglądała bajecznie.
-No i to się rozumie teraz wszyscy będą się za tobą oglądać.
-Jakoś dziwnie się czuję.
-Wyglądasz bosko zobaczysz zaraz zagada do nas pełno chłopaków.
-Mi chłopak nie potrzebny.
-No i co z tego, ale zawsze można zobaczyć komu kto się podoba.
Wyszłyśmy z naszego dormitorium i poszłyśmy na śniadanie miałyśmy świetny humor którego nikt nie ma prawa zepsuć. Weszłyśmy na Wielką Salę i zaraz wybuchły szepty.
-No mówiłam. - powiedziałam zadowolona do Hermiony. Ona nie odpowiedziała popatrzyłam na nią a po jej policzku spływała łza patrzyła się w górę. Podążyłam za jej wzrokiem to co zobaczyłam było okropne. To była ona i ja ona cała ubrudzona jakąś zieloną mazią i na głowie miała koronę a ja obok niej też byłam ubrudzona tym czymś i jeszcze ten napis "Królowa szlam i jej podopieczna". Malfoy ta gnida wiedziałam, że jest podły, ale że aż tak? Chwyciłam Hermione za rękę i pociągnęłam ją w stronę stoły Ślizgonów.
-Malfoy! - krzyknęłam na całą salę. Wstał i obrócił się w naszą stronę sprzedałam mu liścia. - Jak mogłeś ty gnido!
-Weasley opanuj się! - usłyszałam głos Zabini'ego jemu też przywaliłam z liścia.
-To wy to zrobiliście przyznajcie się!
-Weasley uspokój się mówiłem, że coś zrobię, ale nie jestem aż takim chamem to nie ja nie wiem kto to, ale nie ja!
-Nie wierze ci tylko ty nazywasz Hermionę szlamą jesteś podły Malfoy nie znam bardziej podłego człowieka od ciebie!
-Tylko, że to nie ja! Większość Ślizgonów tak ją nazywa nie tylko ja!
-Cisza! - usłyszałam głos profesor McGonagall. Jednym skrętem nadgarstka sprawiła, że ten ohydny plakat zniknął. - Ta osoba która przyczyniła się do tego zostanie srogo ukarana więc radze się przyznać! Jeśli nikt dzisiaj nie zgłosi się do mojego gabinetu każda osoba w Hogwarcie będzie przesłuchana i dowiemy się kto to zrobił!
-Malfoy przyznaj się to ty! - krzyknęłam.
-No nie ja nie było mnie wczoraj ani w nocy w Hogwarcie.
-No to słucham jakie masz wytłumaczenie?
-Byłem u ojca tak? A ciebie to gówno obchodzi mówię to tylko dlatego żebyś sobie poszła bo to nie ja zapytaj swojego byłego chłopaka może on coś wie bo ostatnio wasze relacje najlepiej się nie układaj.
-Masz szczęście, że to nie ty.
Odeszłyśmy od ich stołu.
*************************************
Zaraz mi głowa pęknie! Cały dzień źle się czuję ostatkami sił to pisałam żeby było. kto to zrobił dowiecie się już od Ewy mój tt: @madzialena999 jeśli chcecie być informowani to piszcie a jak nie to podajcie gg w komentarzu a no i komentujcie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)